rozdział 43

6 0 0
                                    

perspektywa  Blaise

Gdy z bratem udałem się na śniadanie to rodzice poinformowali nas, że za dwie godziny przenosimy się do posiadłości Blacków. Co mnie cieszyło. Dlatego też sprawdzałem czy aby na pewno wszystko mamy spakowane. Jak się okazało to tak. Co mnie na prawdę cieszyło. I gdy wybiła odpowiednia godzina to przenieśliśmy się do Blacków. Jak się okazało to pojawiliśmy się jako pierwsi. Ale nie musieliśmy czekać zbyt długo na resztę. Co mnie na prawdę cieszyło. Ale można było się tego właśnie spodziewać. I od razu udaliśmy się do wyznaczonych pokoi aby się rozpakować. A później miałem chwilę aby spędzić ją sam, na sam z Harrisonem, ponieważ reszta jeszcze się rozpakowywała. Ale nie trwało to długo, ponieważ dołączył do nas mój bliźniak a później i reszta.


perspektywa Harrisona

I gdy wszyscy byliśmy to zjedliśmy wspólny obiad. A później udaliśmy się do ogrodu. Bliźniacy próbowali wejść do basenu. Ale im się to nie udało. I dostali wykład. A ja z innymi nie mogłem ze śmiechu z tego powodu. Ale co się dziwić. Jak można było się tego spodziewać.  Ale to już zupełnie inna historia. I żeby o tym nie myśleć to z innymi dalej zacząłem spacerować. A załamani bliźniacy musieli siedzieć z rodzicami w salonie.


perspektywa Freda

Wraz z bliźniakiem nie spodziewałem się, że rodzice tak się na nas za to zemszczą. Ale jedno wiem na pewno, że następnym razem na pewno tego już nie zrobimy. Z tymi myślami udałem się wraz z innymi do jadalni na kolację. I od razu poszedłem spać.


perspektywa Hermiona

Po mile spędzonym czasie udaliśmy się do posiadłości. Gdzie na nas już czekali nasi rodzice i razem zjedliśmy kolację. Widać było, że rodzice o czym rozmawiali gdy my spędzaliśmy czas na świeżym powietrzu. Najmłodsi na pewno nam nie powiedzą o czym bo są za mali. Ale pocieszałam się, że zawsze mogło być gorzej. I dobrze wiem, że nie tylko ja mam takie zdanie. Z tymi właśnie myślami poszłam spać.

Harrison Black część IIIWhere stories live. Discover now