Niemiłosierni krzyk rozdarł wszystkie komórki ciała osób znajdujących się w pobliżu, przeszył ściany i dotarł tam, gdzie nie powinien dotrzeć.
Ogromny ból, wielka samotność i strach o to co będzie za chwile, a równocześnie nieograniczony pokład szczęścia rozdzierał ciało kobiety leżącej na łóżku, właściwie wijącej się po nim. Jej męża nie było, nigdy go przy niej nie było. Częściej spędzał czas w swoim przeklętym gabinecie, w pokoju hotelowym czy restauracji z dziwkami niż z własną żoną. Ciąża miała być ratunkiem, zbawieniem dla niej i ich związku. Jednak radość z błogosławionego stanu nie trwał długo, choć i tak dłużej niż powinien.
- Gratuluję, będą mieli państwo przepiękną córeczkę — odbijało się echem w głowie kobiety już ponad siedem miesięcy. Córeczkę... Córeczkę... Córeczkę. A więc nie syn, niewymarzony i wyśniony syn Adriena a córka. Kobieta była niczym, a informacja, że pierworodne dziecko będzie płci żeńskiej, wcale nie ucieszyło jej męża. Nim lekarz zdążył cokolwiek dodać, wyszedł trzaskając drzwiami.
Przez następne tygodnie nie było to w domu, nie spał z własną żoną. Mijała go czasem schodząc z sypialni, on właśnie wychodził z bukietem czy czekoladkami. Dla niej, dla nich... W sumie sama nie była pewna czy dla jednej, czy większej ilości. Wiedziała jedno — nie dla niej, nie dla ciężarnej żony a dla kochanki czy kochanek.
A teraz, te siedem miesięcy po tej wiadomości też była sama. I choć załatwił lekarza, położną i osoby do pomocy jego samego zabrakło przy niej. Siedział w swoim gabinecie, rozmawiając z kolejnymi "kontrahentami". A może wcale nie z kontrahentem, może wcale nie rozmawiał. Gdy ta myśl ponownie odbiła się po jej głowie, ból był jeszcze większy.
Poród trwał wieczność, a przynajmniej takie miała wrażenie. Gdy w końcu poczuła ulgę, gdy usłyszała płacz małej istoty, jej serce pękło mocniej. Do ostatniej chwili wierzyła, że badania kłamały, że jednak urodzi syna. Tak jednak się nie stało, a położna zachwycająca się "najpiękniejszą dziewczynką na świecie" rozwiała jej ostatnie wątpliwości.
To koniec... Mój i jej, będziemy tylko popychadłem — niby żoną, niby dzieckiem, ale nigdy członkiem rodziny. Drzwi się otwarły, a w ich świetle stanął wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, już chciał coś powiedzieć gdy położna się do niego odwróciła z dziewczynką na rękach. Gdy wziął dziewczynkę na swoje ręce i zaczął kierować się ku wyjściu, leżącą i świeżo upieczoną mame ogarnął strach.
- Nie pozwólcie mu z nią wyjść — wyszeptała, ale było za późno poza tym, żadna z obecnych osób nie odważyłaby się zagrodzić mężczyźnie drogi — on ją zabje, zabije naszą córkę — dodała szlochając gdy drzwi się zamykały.

CZYTASZ
Hidden secrets
Teen FictionW świecie pełnym cieni nie ma miejsca na słabość. Gdy miałam 3 lata, wierzyłam, że jest moim bohaterem. Gdy miałam 6, zrozumiałam, że nie ma bohaterów - są tylko potwory. Gdy miałam 12, zaczęłam bać się sekretów szeptanych za zamkniętymi drzwiami. G...