26

180 16 2
                                    

Przerażająca, wręcz ogłuszająca cisza, która prawdopodobnie panowała wyłącznie w mojej głowie, wręcz rozrywała mi bębenki. To uczucie, gdy jest tak cicho, że aż piszczy w głowie, obezwładniało moje ciało. Patrzyłam przed siebie, tłum osób, który znajdował się naprzeciwko, nagle zdawał się nie istnieć. Patrzyłam, a jednak nie widziałam. Słuchałam, a jednak nie słyszałam. Natomiast wszystko dokładnie czułam - każdy podmuch wiatru, każdy ruch za mną czy każde potarcie kciukiem przez Flavio. Chciał mnie wesprzeć, a ten sposób wbrew pozorom okazywał się całkiem skuteczny. Starałam się ze wszelkich sił, by skupić się na tym, co się działo, jednak moje myśli uciekły daleko, a ja niewiele mogłam na to poradzić. 

Poczułam lekkie pchnięcie, dopiero to wyrwało mnie ze stanu, w jakim trwałam.

- Rzuć ziemię — cichy szept przy moim uchu uświadomił mi, że właśnie dotarliśmy w pogrzebie do tego momentu, który miał mi dać ostateczny obraz tego, że mój ojciec już nigdy ze mną nie porozmawia. Jak w transie podeszłam do kupki ziemi i zrzuciłam ją na trumnę ojca. Po mnie ten sam gest wykonał Flavio, a dopiero potem delegacja z Nowego Jorku. Kątem oka zobaczyłam, jak ochroniarz trzyma moją matkę, która zapewne chciała być pierwszą osobą dokonującą tego symbolicznego gestu. Dopiero gdy ostatni z delegatów zrzucił garść, ochroniarz puścił moją matkę, która dopiero jako szósta miała możliwość stanąć nad grobem. 

- Wiem, że nie czujesz się na siłach. Możemy już pojechać, jeśli chcesz.

- Nie, dam radę. Jest w porządku — szepnęłam, obserwując ludzi podchodzących do grobu. Zawiesiłam wzrok na starszym mężczyźnie, który właśnie stanął nad grobem. Nie mogłam go skojarzyć, a powinnam, bo znałam każdą osobę, która się tu znajdowała. Dopiero gdy odwrócił się w naszą stronę, mogłam zobaczyć jego twarz gdy skinął głowę w naszą stronę, jednak jego wzrok był skierowany na Flavio, więc nie zamierzałam odwzajemnić gestu. Pieprzony Gravano właśnie stał nad grobem mojego ojca i skinął głową mojemu przyszłemu mężowi, a ja miałam ochotę zrzucić go do tego grobu. Moje ciało musiało zareagować, bo poczułam jak Flavio przyciąga mnie bliżej siebie.

- Nie warto takimi śmiećmi się przejmować Laro.

- Co on tu robi?

- Najwyraźniej jednak przyjął Twoje zaproszenie.

- Moje? 

Nie byłam pewna, czy Flavio maczał swoje palce w obecności tego człowieka na pogrzebie mojego ojca, jednak to była jedyne racjonalne wytłumaczenie. Wyraźnie powiedział, że moje zaproszenie, jest dla niego gówno warte, więc zapewne nie był tu z powodu mojego telefonu.

- Wiem, o czym myślisz, ale uszanowałem Twoją wolę — ciepły oddech Flavio sprawił, że przeszedł mnie dreszcz — nie skontaktowałem się z nim.

Nie odpowiedziałam. Nie skinęłam głową, Flavio zapewne też nie, bo mężczyzna popatrzył na nas chwile dłużej, niż wypadało i odszedł ze złością wymalowaną na twarzy. Odetchnęłam z ulgą i skupiłam się na pozostałej części uroczystości.

W restauracji byliśmy przed gośćmi, nie chciałam przyjmować kondolencji, a i tak czułam w kościach, że nie ominie mnie ten wątpliwy zaszczyt. Chwilę po nas do środka weszła moja matka, która właśnie zmierzała w naszym kierunku gdy do środka wpadł jeden z ochroniarzy i złapał ją w połowie drogi. Kobieta syknęła na niego ze złością, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Przepraszam Państwa, wyskoczyła z auta gdy parkowaliśmy. Greg już włączył zabezpieczenia, więc nie wyjdzie więcej samodzielnie — wyjaśnił nam ochroniarz, byłam zaskoczona, że nie zwrócił się wyłącznie do Flavio, ale doceniłam ten mały gest i podziękowałam niewielkim uśmiechem.

Hidden secretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz