Siedziałam w prywatnym samolocie Flavio pracując na laptopie. Byłam wściekła, na wszystko, co przydarzyło się przez ostatnie dwadzieścia godzin do tego stopnia, że poprosiłam Flavio byśmy polecieli do Seattle dzień wcześniej. Moja matka postanowiła podważyć testament, warunkując to nie tylko tym, że to ona była żoną, ale również tym, że ja jestem zbyt młoda i głupia, by móc prowadzić rodzinny biznes.
Nie chciałam z nią być pod jednym dachem ani minuty dłużej, więc gdy tylko wróciliśmy z kancelarii, zabrałam walizkę, w której spakowałam ubrania na pierwszy tydzień w nowym mieście i pojechałam do hotelu, by tam spędzić noc. Flavio zrobił dokładnie to samo, choć jego pobudki były zupełnie inne niż moje.
- Laro?
- Tak?
- Musisz na chwile wyłączyć laptopa, za chwilę będziemy startować.
- W porządku — jęknęłam i zapisałam dokument, nad którym pracowałam, po to, by chwile później zamknąć laptopa.
- Ej, nie przejmuj się matką. Twój ojciec zabezpieczył wszystko — powiedział, przysiadając się naprzeciw mnie.
- Nie przejmuje. Jestem wkurwiona, a to różnica. I chuj, z tym że ona sobie coś ubzdurała. Chodzi o to, że podważa moje kompetencje. Jakby ona jakiekolwiek posiadała.
- Ej, to tylko Lodovica. W jej głowie ona powinna zarządzać całym waszym imperium, a za chwile dostanie na tacy dowody, że testament jest nie do podważenia.
- Ufam, że ojciec zabezpieczył, się na każdą okazję. Tylko że...
- Twoja matka została bez środków do życia, bez pieniędzy i domu. Na własne życzenie. A jeśli Cię to uspokoi, to moi prawnicy, ale nie tylko moi sprawdzili ten testament wczoraj. Nie da się go podważyć, więc za kilka miesięcy oficjalnie wszystko odzyskasz, a do tego czasu...
- A do tego czasu, Ty o wszystko zadbasz. Wiem.
- Chciałem powiedzieć, że do tego czasu zaopiekujesz się tym na moje polecenie — powiedział, jak gdyby nigdy nic i podsunął mi teczkę ze swoim logo — to umowa przygotowana wczoraj przez prawników. Daje Ci pełne prawo zarządzania wszystkimi działalnościami, które nie są oficjalnie Twoje. Co prawda będziesz to robiła jako mój pracownik, ale ja nie będę się wtrącał.
- Co to, po co? - zapytałam, przeglądając dokumenty — Flavio nie musisz...
- Nie muszę — przyznał.
- A więc, po co to robisz?
- Bo to są Twoje biznesy Laro. I w przeciwieństwie do Twojej matki, wiem, że sobie poradzisz. Poradzisz sobie o stokroć lepiej niż ona, co więcej uważam, że w zakresie biznesów Locatelliego, to poradzisz sobie lepiej niż ja. Ponieważ to Ciebie ojciec przygotowywał całe życie do zarządzania nimi.
- Flavio...
- Laro, możesz to podpisać i możesz się tym zajmować. A możesz nie podpisać i pozostawić wszystko jak jest. Niezależnie, którą opcje wybierzesz, to wiedz, że moim zdaniem powinnaś się zajmować tymi biznesami. I nie robię tego, bo myślę, że tak wypada, a dlatego, że wiem, co potrafisz.
- Dziękuję — wyznałam, biorąc do ręki swoje pióro, by podpisać dokumenty — naprawdę dziękuję.
- Żaden problem, a teraz już skończ sobie zawracać tym głowę. Lepiej powiedz mi, czy chcesz się zatrzymać na kilka dni w moim domu, czy w hotelu. Nasze mieszkanie, będzie gotowe za jakieś cztery dni, ponieważ niektóre prace się wydłużyły.
- Zapraszasz mnie do swojego domu, tego samego, w którym nie chciałeś ze mną zamieszkać?
- Laro — przetarł twarz dłońmi — tłumaczyłem Ci, że z Tobą chce mieć coś nowego i wspólnego. A mój dom pójdzie na sprzedaż, natomiast nim przeniosę wszystko do nowego mieszkania i tak nie mogę wystawić go na sprzedaż.

CZYTASZ
Hidden secrets
Teen FictionW świecie pełnym cieni nie ma miejsca na słabość. Gdy miałam 3 lata, wierzyłam, że jest moim bohaterem. Gdy miałam 6, zrozumiałam, że nie ma bohaterów - są tylko potwory. Gdy miałam 12, zaczęłam bać się sekretów szeptanych za zamkniętymi drzwiami. G...