20

171 12 1
                                    

Matka oczekiwała głuchego odgłosu uderzenia, jednak on nie nastał. Zerknęła na mnie, w jej oczach malował się niewielki strach, który z każdą kolejną sekundą rósł bardziej.

Jej dłoń zatrzymała się na minimetry od mojej, a właściwie została zatrzymana przez mój uścisk. Nie mogłam uwierzyć, że odważyła się podnieść na mnie dłoń. Do tej pory miałam ją za miękką mimozę, która czerpie radość z czasu na damskich rzeczach, a jedyna forma buntu to błaganie ojca bym została w domu. Teraz czuła się zdecydowanie pewniejsza... Silniejsza, gdy ojca nie było. Choć właściwie tak było zawsze, gdy tylko ojciec znikał na kilka dni, a ja zmuszona byłam zostać, ona zachowywała się inaczej. Bardziej w sposób matki, mniej jak miękka klucha. Zawsze należała do osób ostrożnych z wysokim progiem ostrożności... Nie była obeznana w tym świecie, ale czy była aż tak głupia, by śmiałą twierdzić, że ja nie jestem dość silna? Byłam silniejsza od niej w tym momencie, byłam silniejsza od niej w dowolnym momencie jej życia. Co więcej, byłam silniejsza od większości mężczyzn, wśród których się obracałam. A mimo to, odważyła się na mnie podnieść dłoń. 
Lodovica Locatelli, a właściwie Lodovica Maria Moore Locatelli, czyli córka amerykańskiego handlarza Michaela Moore oraz włoskiej, wydziedziczonej córki mafii Marii Gravano. Moja matka, żona mojego ojca. Dla Organizacji nikt wartościowy, dla mnie ktoś wystarczająco bliski bym była zobowiązana ją chronić. 

Moja matka miała równie wiele szczęścia co nieszczęcia gdy poznała mojego ojca. Znałam tę historię doskonale, bo zarówno ojciec jak i ona sama wielokrotnie mi ją opowiadali. Ja widziałam w związku moich rodziców ironie losu, moja matka natomiast zawsze opowiadała ją jak najpiękniejszą historię miłosną. Gdy go poznała, miała zaledwie siedemnaście lat, była przekonana jak większość nastolatek, że taki bad boy to dobry wybór, liczyła na ckliwe zakończenie jak w książkach, że on się dla niej zmieni i będzie ją co dzień wielbił. Życie zweryfikowało jej marzenia brutalnie, ojciec ją w jakiś pokręcony sposób kochał, ale na pewno nie szanował i nie traktował na równo. Do moich narodzin żadnej kobiety nie traktował jako równej sobie, gdy zmienił podejście do mnie, moja matka liczyła, że i do niej zmieni, to się jednak nie stało.

Nie wiedziałam, co sprawiło, że znając historię własnej matki wpakowała się w gówno, jakim jest amerykańska mafia. Jej matka a moja babka zrobiła wszystko, by uciec od mafii. W końcu jej się udało, wiązało się to nie tylko z wolnością od obowiązku, ale również z wyobcowaniem, została wydziedziczona i spisana na straty. A jej rodzina spadła ze swojej pozycji, na szczęście dla nich nie nadzbyt mocno na tym ucierpieli. Ona sama musiała wyprowadzić się z rodzinnego miasta, co więcej zaproponowano jej przeprowadzkę z rodzinnych Włoch do odległych Stanów Zjednoczonych, co przyjęła. Poniekąd chyba licząc na to, że tu mafia nie dosięgnie ani jej ani jej dzieci. Zamieszkała w San Jose i zaczęła pracę w lokalnej szwalni. Mój dziadek natomiast zawsze był uczciwym handlarzem samochodami, co naprawdę graniczyło z cudem. Zakochali się w sobie, wzięli ślub i pojawiła się moja matka. Niedługo potem moja babka zachorowała na raka, a na łożu śmierci wyznała mojej matce prawdę o sobie i poprosiła, by dbała o siebie. Więc moja matka, jak na grzeczną córkę przystało, zamiast posłuchać, rady matki wdała się w romans z gangsterem, Adrienem Locatelli, którego rodzina zaczęła „ochraniać" biznes jej ojca. Życie zatoczyło krąg i Gravano wróciła, tylko że w młodszym pokoleniu.
Rodzice mojej babki, dowiedzieli się o tym wiekopomnym powrocie w kolejnym pokoleniu. Nie mieli dobrej pozycji, nie zniszczyło ich odejście córki, ale nie umiejąc poradzić sobie ze spadkiem, pogrążyli się, zostając tylko marnymi pionkami, więc gdy moja matka wzięła ślub z Adrienem, mając zaledwie równo osiemnaście lat, odnowili kontakty. Mój ojciec był z dobrej rodziny, z dobrej oczywiście w tym pokręconym świecie, z wystarczającą pozycją by nazwisko Gravano mogło wrócić do łask... Pragnęli to wykorzystać i choć w żaden sposób nie mogli mu zagrozić, on widział w pomocy im sposób na poszerzenie swoich zasięgów.

Hidden secretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz