9

354 16 2
                                    


Zdenerwowana od rana próbuję dodzwonić się do Mony, ale ma wiecznie zajęty telefon. Wczoraj nie sprzedawała obrazów, nie chciała zrobić wyjątku nawet dla mnie, mimo iż prawie ją błagałam. Teraz od rana ma zajętą linię i pomimo moich najszczerszych prób nie mogę się z nią skontaktować. Wysłałam jej dziesiątki wiadomości, a ilość nieodebranych ode mnie połączeń chyba sięga już zenitu. A mimo to, ona wciąż nie odpowiedziała. Próbuje skupić się na pracy. Ostatnie fazy przygotowań do remontu, jednego z największych, naszych hoteli są już na końcu, a ja, zamiast zajmować się tym, czym powinnam, nie mogę się skupić. Prosiłam Mone by nie sprzedawała mojego obrazu, ale chciałam już mieć za sobą, jego zakup bym mogła się skupić na pracy. Gdy prawie jedenaście miesięcy temu prosiła, czy mogłaby porobić mi kilka zdjęć, jako inspiracji do kilku obrazów zgodziłam się bez wahania, wiedziałam, że nie zrobi nic niestosownego. Nawet dobrze się wtedy bawiłyśmy. Moje zdjęcia miały być inspiracją do póz. Nie spodziewałam się, że którekolwiek tak bardzo będzie mnie przypominać. 

Moje myśli się kłębią, a ja próbuje się uspokoić, ale mimo najszczerszych prób nie potrafiłam zebrać się w sobie. Wciąż przed oczami miałam to ciemne płótno. Nikt nie miał prawa domyślić się, że to ja, zdjęcie nawet nie odsłaniało za wiele, jedynie moje plecy. A mimo to, myśl, że jakiś stary zboczeniec zakupi go do swojego biura, nie dawała mi spokoju. 

Chodziłam po swoim biurze, odległość od drzwi do okna i z powrotem, pokonałam już ze sto razy. Wiedziałam, że to nie przyspieszy telefonu z jej strony, zdawałam sobie sprawę z tego, że po wczorajszym wernisażu może mieć wiele telefonów, że może mieć urwanie głowy, a mimo to liczyłam, że to ja będę pierwszą osobą, z którą ona się skontaktuje. 

W końcu mój telefon zawibrował, a ja podbiegłam do niego jak poparzona.

Mona: Przepraszam, mam urwanie głowy. Zadzwonię, obiecuję!

Z niedowierzaniem zerknęłam na wiadomość. Wiedziała, o co chodzi, wiedziała, że nie mogę czekać, a mimo to mnie zwodziła. Wściekła rzuciłam telefon na biuro, dokładnie tam skąd go wzięłam. Musiałam się czymś zająć, musiałam zająć się pracą.

Nim się obejrzałam, minęło kilkadziesiąt minut, tkwiłam pomiędzy kilkoma teczkami z ofertami na przebudowę i przearanżowanie kluczowych części hotelu. Mojemu ojcu nie podobał się pomysł zamknięcia jednego z bardziej dochodowych hoteli co najmniej na kilka miesięcy. Ja jednak uparcie do tego dążyłam, wiedziałam, że zmiany, które wprowadzę, nie tylko tchną tam ducha świeżości, ale także zapewnią nam większe bezpieczeństwo. Do najbardziej kluczowych prac oczywiście zatrudnię zaufaną firmę, powiązaną z Organizacją, jednak chcąc utrzymywać łatkę legalności, do tych prac ogólnodostępnych, planowałam wybrać jedną z leżących przede mną ofert. Oparłam podbródek o swoje dłonie, z westchnieniem zerknęłam ponownie na leżące oferty. Większość była beznadziejna, mogłam je odrzucić i ogłosić nowy konkurs, jednak nie chciałam znów przekładać początku prac. Nie chodziło o samą kwotę, je byłam w stanie przełknąć, jednak harmonogramy, które prezentowały wszystkie oferty, nie były nawet w połowie oczekiwanym przeze mnie okresem. Sięgnęłam po dwie najbardziej obiecujące teczki, a następnie po laptopa. Szybko skleciłam maila, mówiącego, że mają duże szanse na otrzymanie zlecenia jeśli jednak poprawią harmonogram. Odnalazłam plik z harmonogramem, który przedstawiła mi firma do tej "brudniejszej" roboty i załączyłam jako wskazówkę, do tego czego oczekuję. Jeśli zależało im na utrzymaniu biznesu, na dobrym zarobku i renomie płynącej z możliwości wpisania w swoje portfolio Locatelli Hotel jako swojego klienta, to szybko otrzymam odpowiedź zwrotną z zatwierdzeniem proponowanego przeze mnie harmonogramu. Napisałam, krótkie zdanie o tym, że wygra oferta, która jako pierwsza zaprezentuje akceptowalny dla nas harmonogram i zamknęłam laptopa.

W tym samym czasie rozległo się pukanie w moje drzwi.

- Wejść — jęknęłam, nie mając najmniejszej ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Jednak gdy drzwi się uchyliły zobaczyłam Mone. W ręce trzymała torbę z mojej ulubionej tajskiej restauracji. Coś w podświadomości szepnęło mi cicho, coś się stało. Jednak odrzuciłam od siebie czarne myśli, lekki uśmiech zagościł na mojej twarzy. Szybko zebrałam dokumenty i wskazałam Monie miejsce na fotelu obok, usiadła na nim, gdy ja porządkowałam stolik. Była cicha. Zupełnie jak nie Mona.

Siedziała dłuższą chwilę, wpatrując się we mnie, jej twarz niewiele zdradzała, a jednak coś mojej podświadomości podpowiadało, podpowiadało czarne scenariusze. Po kilku minutach dołączyłam do niej, ona zdążyła rozłożyć już nasz lunch na stoliku. Pho z krewetkami, moje ulubione a do tego bun. Moje kubki smakowe wariowały, wiedziała, jak wkraść się w moją łaskę. Tym bardziej podświadomie wiedziałam, że powinnam uważać. A mimo to nie potrafiłabym się na nią w tym momencie złościć. Jeśli ktokolwiek wiedział, jak sprawić bym była mniej wściekła, na każdą wiadomość to zdecydowanie Mona opanowała tę sztukę do perfekcji.

- No mów — szepnęłam w końcu, rozkoszując się smakiem idealnie przyrządzonej zupy.

- Więc... ten obraz. No wiesz — jej zakłopotanie było widoczne. Ale mój umysł dryfował daleko, w świecie rozkoszy, wywołanym ulubionym jedzeniem. Nie pospieszałam jej, wiedziałam, że w końcu wyduka z siebie to, co chciała, a ja nie miałam siły ani ochoty na kłótnie, zwłaszcza że rozpływałam się nad smakiem krewetek — więc ten obraz, o który mnie wczoraj prosiłaś. Gdy przyszłam rano do galerii, okazało się, że jedna z pracownic była szybciej niż ja w pracy tego dnia. No a od rana telefony się urywały. Więc, jak na dobrego pracownika przystało, zaczęła je odbierać. Wiedziała, że zależy mi na sprzedaży. Udało jej się sprzedać, aż sześć sztuk nim przyszłam. No i ogólnie, to pogratulowałabym jej wyniku. Sama przez chwile byłam wniebowzięta. A potem mi powiedziała, że ma sprzedaż za taką kwotę, jakiej nigdy żadna nas za obraz jeszcze nie widziała... Tylko... No... Jakby Ci to... Tylko obraz, który sprzedała prawie za dwa miliony, to TEN obraz.

Hidden secretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz