Pojedyncze promienie słońca przedzierały się przez zasłony, nie miałam ochoty otwierać oczu. Nie miałam ochoty wstawać z łóżka i zmierzać się ze światem, który na mnie czekał. Wczoraj pochowałam ojca, był to swego rodzaju symbol zamknięcia pewnego etapu. A dziś, wiedziałam, że ten nowy świat przeraża mnie bardziej, niż chciałabym to przyznać.
Kolejny raz odrzuciłam połączenie, było to któreś z kolei połączenie w ciągu ostatnich kilkunastu minut. Po raz pierwszy w życiu czułam się słaba, a nie chciałam by ktokolwiek wiedział, jak bardzo nienaturalnie się dziś czułam. Przytłaczała mnie ogarniająca mnie świadomość. Minęły kolejne minuty, a ja niechętnie zsunęłam nogi z łóżka.
Gdy w końcu, po ogarnięciu się stanęłam, przed swoją garderobą wiedziałam, że nie mam nawet siły na przeglądanie najlepszych opcji. Powiedz, że jesteś chora. Że się źle czujesz i zostań w łóżku, moja podświadomość raczyła mi szeptać od dłuższej chwili. Mimo wszystko wiedziałam, że nie mogę zaszyć się w swojej sypialni, nie wiadomo jak bardzo bym nie chciała. W końcu stwierdziłam, że skoro czułam się źle, to powinnam sobie podnieść pewność siebie ubiorem, więc decydując się na krótką czarną spódnicę, koszulę i ciemnoszary sweter wiedziałam, że podbuduje swoje samopoczucie. Gdy w końcu wyglądałam przyzwoicie, byłam gotowa, by wyjść z pokoju. Stanęłam przed lustrem, by po raz ostatni poprawić kosmyk włosów, który opadał luźno na moją twarz, jako jeden z nielicznych, bo reszta była związana w szczelnego koka.
- Jesteś silna, jesteś mądra, jesteś zdolna... poradzisz sobie Laro — szepnęłam do siebie, nim nacisnęłam klamkę drzwi. Wychodząc prawie wpadłam na Roberto, który zdawało się, miał zamiar właśnie zapukać do moich drzwi.
- Rob?
- Jednak żyjesz Laro — zaśmiał się cicho — od rana nikt nie może się z Tobą skontaktować. Zaczęliśmy się martwić, jest po ósmej... normalnie już byś zdążyła dwa razy ustawić swoją matkę do porządku i zająć się pracą.
- Nie czuje się najlepiej — zdradziłam w końcu — ale jestem już zwarta i gotowa.
- Jeśli potrzebujesz...
- Nie, nie potrzebuje — przerwałam, nim mężczyzna zdążył cokolwiek więcej powiedzieć. Nie chciałam, by ktokolwiek się nade mną użalał i ja sama też nie zamierzałam.
Nie zamierzał się ze mną spierać w tym temacie, więc wspólnie zeszliśmy na dół, gdzie od razu chciałam skierować się do swojego gabinetu.
- Nie chcesz nic zjeść?
- Nie bardzo — zdradziłam, chwytając za klamkę — muszę zająć się sprawami hotelu. Mam parę tematów do domknięcia.
Chwile później faktycznie zagłębiłam się w papierach, które leżały na moim biurku. Praca zawsze była moją formą ucieczki od świata i kłopotów dnia codziennego, tak było też tym razem. Mój plan był prosty, pracować wystarczająco dużo by nie musieć przejmować się mniej istotnymi kwestiami. Miałam wiele rzeczy do zrobienia, a z dnia na dzień okazało się, że muszę przejąć też tematy, którymi do tej pory zajmował się mój ojciec. Zerknęłam na swój notes, w którym zanotowałam najważniejsze zadania, z którymi miałam się zmierzyć:
- odnaleźć zabójcę ojca
- odnaleźć kupca
- rozpocząć renowację hotelu
- zająć się przeprowadzką
- przygotować się do studiów
- przejrzeć papiery firm, którymi opiekował się ojciec.
CZYTASZ
Hidden secrets
أدب المراهقينGdy miałam 3-latka, uwielbiałam siedzieć na kolanach ojca, rozmawiał z mężczyznami w swoim gabinecie. A ja jako jedyna kobieta mogłam tam wejść. Gdy miałam 6 lat, chciałam iść z nim wszędzie, choć nie zawsze mi pozwalał. Gdy miałam 12 lat, zrozumiał...