Rozdział 13

170 2 0
                                    

Sobota.Kolejny dzień spędzony u Damona,bo znowu zapewne spędzę tam prawie cztery godziny by zrozumieć wszystko.
Chwyciłam z lady pudełko z pączusiami pistacjowymi,a w drugą dłoń chwyciłam kawę latte,mrożoną jak zawsze.

-Do widzenia.-pożegnałam się z uprzejmą kasjerką i ruszyłam prosto w stronę domu Damona.Na całe szczęście nie było to daleko,jakieś pięć minut pieszo.
Przyspieszyłam tempo i skręciłam w prawo,mijając kolejne domy,aż stałam pod właściwym domem.Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi,a po chwili wujek Nicholas otworzył mi drzwi,Damon cholernie przypominał jego ojca,te same ciemne jak czerń oczy,wysocy i umięśnieni,choć włosy miał też po mamie.

-O Adeline.-przywitał się.-Do Damona,prawda?

-Tak.-przytaknęłam i ruszyłam prosto w stronę na górę,do pokoju Damona.Z trudem pokonywałam schodki,o mało się nie wywracając.
Stanęłam przed drzwiami czarnowłosego i bez żadnego przemyślenia,po prostu dwoma palcami chwyciłam za klamkę i ją pchnęłam,uchylając drzwi.Przełknęłam ślinę.

Przez moją nie uwagę i za to że nie zapukałam do drzwi,wpadłam prosto na Damona,który stał w drzwiach,cała zawartość kawy wylała się na jego biały,cienki t-shirt,chłopak otworzył w szoku usta,gdy jego mięśnie brzucha były widoczne przez mokrą bluzkę.
O kurwa.

-Przepraszam.-wydusiłam z siebie,gdy chłopak dłońmi pospiesznie zdjął z siebie bluzkę,a jego ciało...O kurwa.
Mięśnie brzucha i rąk sprawiały że na moje policzki wpłynęły rumieńce,chłopak chwycił jedną z chusteczek jego biurka i zaczął wycierać brudną od kawy skórę.

-Rumienisz się.-stwierdził,patrząc na mnie.Szybko spuściłam wzrok na podłogę.

-Co?Nie rumienię się.-Fuknęłam,dłoń chłopaka musnęła moją brodę,chwycił ją i uniósł,tak że nasze spojrzenia się napotkały,lustrował mnie wzrokiem,z tym jego uśmiechem na twarzy.

-Czyżby?-prychnął.-Bo masz policzki czerwone jak burak,wiesz?
Jestem tego świadoma.

-Nie prawda.-Wypowiedziałam te słowa cicho pod nosem,chłopak postawił krok,a to sprawiło że znalazł się blisko mnie.Aż za blisko,bo jego oddech muskał moją skórę.Damon był wysoki,a ja z moim metr siedemdziesiąt czułam się jak krasnal,bo on miał z metr dziewięćdziesiąt i jak na prawie osiemnaście lat to był cholernie wysoki.

-Nie oszukuj Adeline.-szepnął,wsuwając delikatnie dłoń w moje włosy.Patrzył mi prosto w oczy.-Rumienisz się i wyglądasz przy tym bardzo uroczo,wiesz o tym?

-Nie.-syknęłam cicho.

-Wyglądasz tak pięknie,że mam ochotę cię pocałować.-Szepnął,zwisając twarzą tuż przy mojej.Przyjemne uczucie rozlało się po moim ciele.

Zaczął się coraz bliżej zbliżać ustami do moich warg.Wstrzymałam oddech,gdy jego wargi musnęły moje czoło i je delikatnie cmoknął.
Wszystko zepsuło głośne pukanie do drzwi,na co gwałtownie od chłopaka i spojrzałam w kierunku drzwi.Ciocia Emory,przyszła tylko tutaj by dać nam frytki,jak...słodko.

-Przeszkodziłam w czymś?-spytała,z uśmiechem na twarzy,a potem położyła talerz z frytkami.

-Nie.-odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.

-A ja wiem swoje.-prychnęła.-Dziwny zbieg okoliczności że obydwoje stoicie,a mój syn stoi bez koszulki.
Ja pierdolę.

-Mamo.-syknął przez zaciśnięte zęby.Emory się jednak tylko zaśmiała i opuściła pokój zamykając za sobą drzwi.

***
Wywróciłam oczami,bo cholernie mnie bolał nadgarstek od zapisywania jakiś zagadnień z angielskiego,choć angielski był w miarę dość łatwym przedmiotem dla mnie,to Damon stwierdził że musimy go jeszcze utrwalić,jeśli chce się dostać na dobre studia i dostać bardzo dobre oceny.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz