Rozdział 26

157 3 1
                                    

*5 Marzec*

Wycieczka.
Wycieczkę mieliśmy za dwa dni,dokładnie do Paryża,co naprawdę mnie ekscytowało i przez kilka dni moje myśli właśnie krążyły wokół tego wydarzenia.

-Rusz się.-Zamarudziła rudowłosa,poprawiając materiał jej szarej bluzy.-Już dwadzieścia minut temu mieliśmy wyjść i pojechać na galerię.-Wywróciła oczami.

-No już.-odparłam,zakładając na siebie czerwoną bluzę i czarne spodnie,a do tego czarne adidasy.-Możemy iść.-Westchnęłam,po czym obydwie zeszłyśmy na dół i pożegnałyśmy się z moimi rodzicami.

-Idziemy z buta,czy jedziemy czymś?-spytała.

-Nie będę szła na pieszo,za daleko.-prychnęłam.-Zamawiam taxi.-odparłam,po czym wysunęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i zamówiłam taksówkę.

-I za ile będzie?

-Za jakieś trzy minuty.-odparłam.-Jak ci się układa z Victorem?-zapytałam.

-Jest dobrze.-wzruszyła ramionami.-Nigdy nie pomyślałam że taki jak on pokocha akurat mnie.

-Chyba że taka jak ty pokocha akurat jego.-Poprawiłam go.-Sadie,każdy by chciałby być z tobą,jakbym była facetem to latałabym za tobą jak jakiś zakochany kundel.

-Ale latasz za Damonem.-Parsknęła śmiechem,gdy zmierzaliśmy do taxi.Szturchnęłam lekko ją ramieniem posyłając jej martwe spojrzenie.

-Licz się na słowa.-Syknęłam,siadając na miejsce.-Poprosimy pod galerię.-Odezwałam się do kierowcy.

Kilka minut później wysiadłam raz z Sadie na parkingu pod galerią handlową i ruszyłyśmy w stronę wejścia.
Przeszliśmy przez drzwi i pierwsze co gdzie poszliśmy do mc'Donald,bo trochę zgłośniłyśmy.

Zamówiłam big maca i nuggetsy oraz dużą colę,a Sadie zamówiła dokładnie to samo.

Gdy tylko dostałyśmy jedzenie,usiadłyśmy przy jednym ze stolików.

-Smacznego.-mruknęłam,biorąc dużego gryza burgera.

***

Po zjedzeniu,ruszyłyśmy w stronę jednego ze sklepów sieciowego z ubraniami,w głośnikach leciała muzyka,a między ubraniami szły nastolatki w naszym wieku.

-O kurwa.-Sadie otworzyła szerzej oczy,na co natychmiast spojrzałam w tą stronę gdzie patrzyła.Rudowłosa patrzyła na szarą bluzkę w komplecie z szarą spódniczką i było naprawdę ładne.-Adeline,błagam musimy kupić to i zrobić matching.-pisnęła,na co się zgodziłam.

Wzięłyśmy te same ubrania,z czego Sadie również wzięła białą bluzkę a ja białe jeansy i podeszłyśmy do kasy i zapłaciłyśmy.

Opuściłyśmy sklep i ruszyłyśmy do drugiego,moim oczom ukazała się nowa kolekcja i promocje.
Zajebiście.

-O to ładne.-Powiedziałam na widok różowego topu z krótkim rękawkiem i odkrytymi plecami.

-To ty weź różowy,a ja niebieski.-Zaproponowała.-Zgoda?

-Dobra.-wzruszyłam ramionami i ruszyłyśmy do kasy.-Chciałabym wejść do sklepu Ralph Lauren.-Oznajmiłam,na co dziewczyna bez słowa skierowała się ze mną do tego sklepu.

-Boże dziewczyno,ceny są jak z kosmosu.-Wydukała.-Bananowcu.

-Nie jestem bananowym dzieckiem.-wywróciłam oczami.-Szanuje pieniądz,a bananowe dzieci tego nie robią.-Fuknęłam,po czym chwyciłam granatowy sweter i białą bluzę tej firmy.-Chcesz coś?

-Co?-Zmarszczyła brwi.

-Pytam się czy chcesz coś,ty mi ostatnio kupiłaś mgiełkę,więc..-Nie dokończyłam bo ruda mi przerwała.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz