Rozdział 18

158 4 2
                                    


Mój tata po operacji został przeniesiony na salę,gdzie leżał sam w czterech ścianach w białym kolorze.W ponurym pokoju na szpitalnym łóżku i oknem z widokiem na miasto.

Kazano mi wracać do domu,mamę nie dało się namówić.Nie mogę nawet iść do szkoły,czułam się okropnie przez to że to moja wina.
Nie wiedziałam czy odejście od Damona to dobry pomysł,chciałam to zrobić dla taty,lecz coś mnie powstrzymywało.Nie myślałam racjonalnie,a jedynie co robiłam to leżałam na łóżku,płacząc w poduszkę,obwiniając się za wypadek samochodu taty,przez który może nawet i umrzeć.
Tata zapadł w śpiączkę,a jego stan zdrowia jest bardzo zły przeze mnie.

Nawet nie odbierałam telefonów i nie odpisywałam na wiadomości,których było setki.
Na żadne z nich nawet nie spojrzałam okiem.
Moja głowa mogłaby zaraz wybuchnąć,ból brzucha,rozpacz i stres mnie pokonywały.
Wyrzuty sumienia i chęć zignorowania Damona dla taty,wydawała się rozsądna,ale bolesna.
Przecież tacie nie chodziło bym od niego nie odchodziła,prawda?

Przełknęłam ślinę i zacisnęłam dłonie na poduszkę,opierając się o własne kolana,szlochając pod nosem.

Zasnęłam zapłakana i wtulona w poduszkę,podkulona i bólem.

***

Obudziłam się,wtulona w poduszkę,a moje włosy wyglądały jak siano na farmie.Niechętnie zerwałam się z łóżka i powędrowałam leniwie prosto do łazienki.Nachyliłam się nad kranem,patrząc prosto w swoje odbicie.Miałam żal do siebie,wyrzuty sumienia,za to że się przed wypadkiem samochodowym taty,powiedziałam że go nienawidzę,chociaż to nie prawda.Jest szansa że umrze i nie przeżyje,a wtedy już na zawsze będzie myślał że miałam to myśli.
Poczułam ból w sercu,a łzy spływały mi po policzku.

Zsunęłam z siebie szare dresy i biały,zwykły top i weszłam pod prysznic.Opadłam na ziemię,opierając głowę o ścianę,podczas gdy zimne strumienie wody leciały po moim ciele.Zacisnęłam szczękę,zanosząc się łzami.
Nie wiedziałam co zrobić z Damonem,według taty,nie powinnam mieć z nim takiego kontaktu,a raczej powinniśmy być tylko znajomymi.
Lecz ja nie potrafię.

Nie mogę zerwać tej więzi,przywiązałam się do Damona,jest cudownym przyjacielem,nie mogę go zranić,nawet jeśli tata nie chce bym miała z nim więź miłosną i intymną.

Wyszłam z pod prysznica i związałam mokre włosy w warkocza.Założyłam czarne dresy i szarą bluzę i zarzuciłam kaptur na głowę.
Gdy tylko wróciłam do pokoju,chwyciłam telefon by chociażby dać innym znać że żyję.
Ponad dwieście wiadomości od Damona i pięćdziesiąt nie odebranych połączeń.Sto wiadomości od Sadie i trzydzieści nieodebranych połączeń,Nawet Victor próbował się skontaktować,pisał z czterdzieści razy i dzwonił dziesięć.
Przełknęłam ślinę i weszłam w wiadomości z czarnowłosym.

Damon:Słyszałem co się stało,przyjechać do ciebie?
Damon:Addie,proszę odpisz bo się martwię
Damon:Wiem że ci teraz trudno,ale proszę chociaż odpisz
Damon:Muszę wiedzieć czy wszystko dobrze
Damon:Mama wróciła ze szpitala
Damon:Adeline to nie jest twoja wina
Damon:Nawet tak nie myśl
Damon:Addie,błagam cię
Damon:Pojechałem do twojego domu,ale cię nie było
Damon:Proszę cię odpisz
Damon:Albo odbierz,martwię się o ciebie
Damon:Podobno nie chcesz wrócić do domu,nie rób sobie takiej krzywdy Addie
Damon:Błagam cię
Damon:Adeline daj znać życia
Damon:Kurwa błagam cię
Damon:Muszę cię zobaczyć

To nawet nie była połowa wiadomości.Z drżącymi dłońmi wybrałam numer czarnowłosego i do niego zadzwoniłam.

-Adeline.-zaczął poważnie,lecz łagodnie.-Jak się czujesz,przyjechać po ciebie?-zapytał.

-Damon...ja...wydaje mi się że to co robiliśmy nie powinno mieć miejsca.-wyparowałam nagle.

-O czym ty mówisz?-spytał zdezorientowany.

-Tata mówił że,nie powinniśmy nawiązywać takiej relacji.-Wysyczałam,spuszczając zmęczony wzrok.

Damon P.O.V

-Tata mówił że,nie powinniśmy nawiązywać takiej relacji.-Wysyczała.
Nie,błagam kurwa nie.

-Addie,czy to oznacza że...to koniec?

-Nie możemy być kimś więcej niż znajomymi.-odparła nagle,a w jej głosie słyszałem nic,pustkę,taką samą jak teraz poczułem.

Chciałem się zapaść pod ziemię i zniknąć.
Błagałem by nie mówiła tego na serio.Nie mogłem jej stracić,Adeline jest moim pieprzonym światem,jest dla mnie wszystkim i nie poradziłbym sobie bez jej ciepłych i miękkich warg na moich,przytulania się i nawet tego pierdolonego zachowania się jak zakochana para.
Straciłem ją.

Adeline Warner nic do mnie nie czuje,zostawiła mnie,twierdząc że powinniśmy zostać tylko znajomymi po tym wszystkim.

Przymknąłem powieki,a cisza między nami wciąż trwała.

-Adeline,błagam cię.-wycedziłem,wbijając dłoń w moje ciało.-To dla ciebie nic nie znaczyło?

-Damon...-szepnęła.-To co się wydarzyło między nami,nie powinno...nie powinniśmy tego zrobić.-Bolało,tak cholernie bolało.-To niż nie znaczyło.-dodała,cichym głosem.
To koniec.

-Masz rację.-przytaknąłem,poważnym tonem głosu,choć rwało mi serce.-Tylko znajomi,tak?

-Tak,Do zobaczenia Damon.-wyszeptała,po czym się rozłączyła.Opadłem na łóżko,czując całkowitą pustkę,a moje serce rozładowywało się na milion kawałków.

Szarpnąłem szufladę i wyjąłem paczkę papierosów,nawet nie podchodząc do okna.Wyjąłem z szuflady zapalniczkę,a papierosa wsunąłem między wargi,zaciągając się nikotyną.
Byłem głupi,zakochując się w niej.

To koniec.Mogłem się spodziewać że mnie nie pokocha,zraniłem ją raz,może ma do mnie po tym lekkie urażenie?

Powinienem o niej zapomnieć i iść do innej,lecz nie potrafiłem.W tak szybkim czasem,ta mała blondynka stała się moim całym światem,dla którego byłbym wstanie zabić każdego.Dla niej mógłbym zrobić wszystko.
Ona dla mnie nic.

Przymknąłem oczy,wyrzucając jednocześnie wypalonego papierosa prosto do kosza na śmieci.

***

Minęło już kilka godzin,nie wiem dokładnie ile,ale było już po północy.Przez cały ten czas myślałem o niej,o tym jak bardzo dobrze się przy niej czułem i jak ta dziewczyna na mnie działała,podczas gdy ją straciłem.
Już nigdy nie posmakuje jej słodkich,malinowych warg.Nigdy nie będzie na mnie patrzeć jej zielono-niebieskimi oczami,podczas wieczornego siedzenia na łóżku.

Gdy tylko położyłem się do łóżka,odłożyłem telefonu cicho westchnąłem,wbijając wzrok w sufit,który był ledwo widoczny przez ciemność,która mnie otaczała.
Przymknąłem oczy i zasnąłem,myśląc o tej słodkiej blondynce,która doszczętnie mnie zniszczyła,a ja,nadal ją kurwa kocham.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz