Rozdział 44

106 3 0
                                    


Portugalia była piękna,zatrzymaliśmy się w domku z basenem i widokiem na morze,z dwoma pokojami z wielkimi łóżkami i co mnie zdziwiło to że po czternastogodzinnym locie,za ścianą słyszałam jęki Victora I Sadie,tak jakby zapomnieli że również tu jesteśmy.

Rano im to wszystko powiedzieliśmy wraz z Damonem,a oni nie chcieli się przyznać.
Po śniadaniu pojechaliśmy na plażę i spędziliśmy tam do południa aż udaliśmy się na obiad,potem na miasto aż do zachodu słońca aż w końcu wróciliśmy do wynajętego domu,by ogarnąć się na wspólną kolację.

-Co zakładasz?-zapytała rudowłosa,dusząc włosy,gdy ja skończyłam je prostować.

-czarną sukienkę,dosyć krótką i do tego obcasy,a Ty?-Spojrzałam na Sadie.

-Ja czarną spódnicę i ciemno-zielony top wiązany przy szyi.

-Mam nadzieję że dzisiaj nie będę słyszeć waszych jęków za ścianą.-wywróciłam oczami,po czym cicho się zaśmiałam.

-Nic obiecać nie mogę,kochana.-posłała mi buziaka.-Ale zdecydowanie twoje już tak.

-Do czego dążysz?-ściągnęłam brwi.

-A do tego,że Damon i tak cię zerżnie na tych wakacjach że twoje jęki nie pozwolą m zasnąć.

-Ja pierdolę.-westchnęłam,odkładając prostownicę.-Idę się przebrać.

-Leć.-posłała mi uśmiech,gdy upuściłam wspólną łazienkę,jedną z trzech łazienek które tutaj były.
Dom był jedno piętrowy,za to duży i w stylu nowoczesnym.

Wkroczyłam do sypialni,którą dzieliłam sypialnie i chwyciłam czarną sukienkę,którą następnie założyłam na siebie,po czym założyłam czółenka Valentino i je zapięłam.
Włosy wzięłam na tył,a na ramię zawiesiłam czarną torebkę Chanel.

-Wyglądasz pięknie.-Powiedział Damon,gdy wkroczył do sypialni,przyglądając się Czarnek sukience którą opinała moje ciało.
Spojrzałam w jego stronę,był ubrany w czarną koszulę,która nie miała zapiętych trzech pierwszych guzików u góry,krótkie czarne jeansy sięgające do kolan i czarne buty,rozczochrane czarne włosy które opadały mu na czoło.

-Dziękuję.-mruknęłam,posyłając mu uśmiech,po czym zarzuciłam blond włosy na plecy.-Za ile wychodzimy?-zapytałam.

-Victor powiedział że tylko się przebierze i możemy wychodzisz.-odparł,po czym chwycił mnie za biodra i usadził na komodzie.
Spojrzał mi głęboko w oczy,a jego spojrzenie sprawiało że brakło mu powietrza w płucach,złączył nasze wargi w pocałunek,a ja cicho stęknęłam mu w wargi i oddałam pocałunek,zarzucając mu ręce na kark.

Po czterech minutach,chłopak odsunął się ode mnie,wciąż utrzymując kontakt wzrokowy.

-Szaleje przez ciebie,Addie.-Pomógł mi zejść z komody,a ja bez słowa popatrzyłam w lustro.

-Świetnie.-Wywróciłam oczami.

-Coś nie tak?-Kątem oka zauważyłam że czarnowłosy uniósł brew.

-Pocałowałeś mnie.-zaczęłam.-I ślad po mojej konturówce i szminki zaginął.
Pospiesznie z kosmetyczki wyjęłam combo do ust,konturówka wpadająca w kolor różowo-brązowy,oraz szminka w takim samym kolorze,po czym pomalowałam usta od nowa.

-Ja pierdolę...-westchnął.-Chodź.-Nim zdążyłam odwrócić się w stronę drzwi,chłopak mnie podniósł i wyniósł do samochodu.
Victor I Sadie wypożyczyli czarne audi r8,a my Porsche 911 GT3 rs.

-Pospieszcie się.-zamarudził blondyn,otwierając drzwi swojej kobiecie,po czym sam wszedł za kółko samochodu.-Jestem głodny.
Damon bez słowa i odpowiedzi,również otworzył mi drzwi,a ja wsiadłam do środka,zapinając pasy bezpieczeństwa,po chwili Damon również wsiadł i wyjechaliśmy spod domu,tuż za parą.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz