Rozdział 27

197 6 0
                                    

Damon P.O.V

Chwyciłem jej delikatną dłoń i weszliśmy cicho do środka jej domu.Musieliśmy zachować ciszę,zważając na to że jej rodzice nie śpią,a Adeline wyjątkowo zależało by nie usłyszeli jak wchodzimy.

Usiadłem raz z blondynką na łóżku,nie odrywając od niej wzroku nawet na ułamek sekundy.

-Nadal nie rozumiem,czemu mamy być cicho.-Westchnąłem.

-Moi rodzice.-zaczęła.-Oni uprawiali seks i nie wiem czy przestali czy nadal to robią.
O kurwa.

-Zmęczona?-zapytałem,widząc jak ziewa.

-Nie.-wzruszyła ramionami.-Znaczy no tak,ale nie jakoś bardzo.-dodała po chwili.
Przysunąłem się do niej i usadziłem ją na swoich kolanach,na co się odrazu się we mnie wtuliła.
Jest taka urocza.

-Poszłabym się umyć.-Mruknęła.

-Pomóc?-zapytałem cicho.

-Jesteś chorym zboczuchem.-Wydukała,marszcząc brwi.

-Nie chodziło mi o to.-prychnąłem.-Chodź.-Wymamrotałem,chwytając jej dłoń i powędrowaliśmy do łazienki.
Zrzuciła z siebie ubrania i weszła pod prysznic,już po chwili po jej ciele i włosach spływała woda.Pomogłem jej umyć dokładnie włosy i ciało,po czym owinąłem ją w ręcznik i wziąłem granatową piżamę.

-Dziękuję.-Bąknęła.-To miłe z twojej strony,Damon.-uśmiechnęła się w jej charakterystyczny sposób.

-Głodna?-zapytałem nagle,gdy założyła na siebie piżamę,a mokre włosy przeczesała szczotką.

-W chuj.-Odpowiedziała.-Zjadłbym burgera z McDonalda.

Wróciliśmy do jej pokoju,gdzie Adeline rzuciła się na łóżko i oparła głowę o Poduszkę.

-Zaraz wrócę.-Posłałem jej szybkie spojrzenie i złożyłem na jej czole buziaka.
Cicho zszedłem na dół i opuściłem jej dom,musiałem iść z buta do najbliższego McDonalda,bo nie miałem samochodu.

Podjechałem do najbliższego McDonalda i wziąłem Addie jej ulubione jedzenie,standardowo big Mac i sześć nuggetów z coca colą.
W drodze powrotnej zatrzymałem się przed sklepem i przekroczyłem próg sklepu,odrazu skierowałem się na alejkę ze słodyczami.
Wziąłem jakieś ciastka,czekoladę,chipsy i popcorn,jakieś napoje i jej ulubione lody.

Gdy tylko przekroczyłem próg domu,wszedłem na górę jej pokoju,stawiając powolne i ciche kroki.
Wszedłem do pokoju i usiadłem koło Adeline na łóżku,wyjąłem jeszcze ciepłe jedzenie z McDonalda i podałem jej.

-Ooo.-mruknęła,uśmiechając się.-Dziękuję.-Odparła,poprawiając kosmyk włosów za ucho.-Skąd wiedziałeś?-zapytała,unosząc na mnie wzrok,gdy wyjęła Big maca.
Głupie pytanie.

-Zawsze go bierzesz.-Prychnąłem.-Bierzesz tylko big maca,sześć nuggetów i coca colę,chyba nigdy nie wzięłaś innego zestawu niż ten.

-Nie prawda.-wywróciła oczami.-Czasami biorę jeszcze Shake'a truskawkowego.

-Naprawdę dużo to zmienia.-Parsknąłem śmiechem,gdy blondynka ułożyła głowę na moim ramieniu.
Wystarczył jej delikatny dotyk,a całe moje ciało zareagowało na jej obecność,jej słodki zapach i jej śliniące blond włosy które opadały na moje ramię.
Boże,czułem jakbym miał zaraz zwariować na jej punkcie.Już zwariowałem,przepadłem dla tej uroczej istoty która potrafi też być zadziorna.

***

Była pieprzona trzecia nad ranem,powinienem być w domu,rodzice się martwią,dlatego też wysłałem im przed chwilą wiadomość
Że będę rano w domu i ich przepraszam ale musiałem zająć się Adeline po niezbyt dobrym incydencie z Michealem.

-Jesteś zmęczona?-zapytałem,gdy jej wzrok wciąż tkwił w laptopie,oglądaliśmy film,a raczej Adeline go oglądała bo ja nie mogłem oderwać od niej wzroku.
W każdym wydaniu była piękna,była najpiękniejsza kobietą chodzącą po ziemi,była ideałem,pragnąłem jej bardziej niż wszystkiego.
Stanowiła dla mnie cały mój świat,przepadłem dla osoby którą znam od małego i mógłbym traktować ją jak „kuzynkę".

-Trochę.-mruknęła,lecz jej zmęczony głos zdradził że jest cholernie zmęczona.-Ale zostało dwadzieścia minut do końca filmu.-dodała,wtulając się we mnie.

-Trochę?-zmarszczyłem brwi.-Jesteś tak zmęczona że ledwo mówisz,a oczy same ci się zamykają.-Westchnąłem,poprawiając kosmyk jej blond włosów.-Rano dokończysz film,a teraz pójdziesz spać,dobrze?

-Nie.-odparła stanowczo.

-To sam go wyłączę.-Fuknąłem,po czym wyłączyłem film i laptopa,którego odłożyłem na jej biurko.

-O Boże.-wywróciła oczami.-Wytrzymałabym jeszcze trochę,Damon.

-Martwię się.-wzruszyłem ramionami.-Twoje oczy niemal błagały o sen,więc zmykaj spać.-Bąknąłem,gdy ułożyłem się na łóżku tuż koło Addie,która niemal odrazu się we mnie wtuliła.

-Pierdol się.-syknęła,gdy jej głowa opadła na moją klatkę piersiową.-Dobranoc Damon.-ziewnęła cicho,zamykając zmęczone powieki.

-Słodkich snów,Addie.-posłałem jej czuły i krótki uśmiech,po czym oplotłem ją delikatnie w talii i sam zasnąłem.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz