Rozdział 30

154 6 6
                                    

Stwierdziłam że jednak nie będę ubrana jak na jakieś ważne wydarzenie,mieliśmy zwiedzać różne miejsca i nie miałam ochoty się męczyć z eleganckimi ciuchami.
Założyłam zwykłe,niebieskie jeansy z białym sweterkiem,dosyć cienkim i białą kokardką.
Makijaż postawiłam na delikatny,a włosy spięłam w lekkiego kucyka,wypuszczając kilka kosmyków włosów,po czym wsunęłam białe buty na stopy i popsikałam się perfumami.
Chwyciłam beżową torebkę na ramię i usiadłam na łóżku by poczekać na rudą,która się przebierała w łazience.

-Sadie.-westchnęłam głośno.-Rusz się,bo za pięć minut mamy być na dole.-dodałam,wywracając oczami.

-No już,wychodzę.-mruknęła,po czym drzwi od łazienki się uchyliły.
Rudowłosa miała włosy ułożone w idealne fale i również związane w taką samą fryzurę co ja,z czarną kokardką,w zasadzie dziewczyna była ubrana tak samo tylko że ona miała czarne buty,sweter i torebkę.-Jestem gotowa.-odparła.

-Widzę.-Wstałam z łóżka,po czym obydwie ruszyłyśmy z wyjścia z pokoju.
Weszliśmy do windy i zjechaliśmy na najniższe piętro.

-Paryż,nadchodzi nowa pierdolona ikona.-Powiedziała ruda z dumą w głosie.

-Czasami się zastanawiam czy nie podmienili ci przypadku mózgu z jakimś ośmioletnim dzieckiem.-westchnęłam.

-Spierdalaj.-fuknęła cicho,poprawiając czarną torebkę.

***

Chodzenie już trzeciej godzinie po Paryżu z przewodnikiem i słuchanie historii chociażby każdego słupa w tym mieście,było naprawdę męczące,dlatego gdy jedna z nauczycielek kazała nam się uciszyć bo chce coś ogłosić,łudziłam się by okazało się że to koniec wycieczki po Paryżu.
Natomiast Sadie słuchała wszystkiego co mówił przewodnik,podziwiała nawet pieprzony chodnik tutaj.

-A więc,drodzy państwo.-zaczęła donośnym głosem nauczycielka.-Właśnie zakończyliśmy wycieczkę po Paryżu.
Całe kurwa szczęście.
-Lecz,teraz będziemy iść na obiad,a potem dla każdego czas wolny,by mieć okazję kupić sobie coś z Paryża.-odparła.

-Ile będzie ten czas wolny trwał?-zapytał jeden z uczniów.

-Godzinę i pół.-Oznajmiła kobieta.

Kilka minut później znajdowaliśmy się w restauracji,była naprawdę przytulna,a wystrój w beżowym kolorze był naprawdę przepiękny,szczególnie że za oknem widzieliśmy centrum miasta.

-Zajmijcie siedzenia,a obiad będzie za dziesięć minut.-Odparł jeden z nauczycieli.
Odrazu skierowałam się do stołu z czterema krzesłami,by Damon,Victor I Sadie mogli tu usiąść.

-Kto to wymyślił.-Burknęłam.-Nie czuję nóg,już nigdy więcej nie pozwolę bym chodziła trzy godziny z przewodnikiem i słuchała o historii głupiego słupa.

-Mi tam się podobało.-Powiedziała dumnie rudowłosa.-Gadałam z nauczycielką i powiedziała że po czasie wolnym będziemy już wracać,ale jutro idziemy do tego słynnego muzeum.-Na jej twarzy pojawił się uśmiech, zresztą na mojej też,uwielbiałam sztukę,choć nie miałam żadnego pojęcia na jej temat.

Uwielbiałam patrzeć na te piękne obrazy które mają więcej lat niż moja mama lub tata,choć ta nowoczesna sztuka mi się nie podobała,nie wzbudzała we mnie żadnych uczuć ani emocji,było to dla mnie nudne,bo może i było ładne,ale nie miało podjazdu do starych obrazów.

-Przynajmniej to.-odparłam.-Muzeum jest przepiękne.-mruknęłam.

***

Nie wiem czemu Damon tak bardzo nalegał by on chodził sam z Victorem,a ja z Sadie osobno,mimo wszystko się zgodziłam.
Choć żałowałam że się zgodziłam,bo nie minęło pięciu minut a rudowłosa zdążyła zrobić setki zdjęć wieży Eiffla i wypowiedzieć kilka tysięcy słów na temat jak piękny jest Paryż.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz