Rozdział 11

169 3 0
                                    

Damon P.O.V

*miesiąc później*
*15 października*

Dzisiaj mama obchodzi urodziny,jej czterdzieste trzecie urodziny,mimo wieku wciąż wyglądała jakby miała trzydzieści lat,moja mama wyglądała naprawdę młodo.

Gdy tylko wziąłem szybki,poranny prysznic,założyłem na siebie czarne jeansy i czarną bluzę,a włosy pozostawiłem rozczochrane.
Miałem w planach podjechać z mamą po prezent,dlatego też niechętnie wstałem o ósmej rano,by zdążyć dać mamie ten prezent zanim się obudzi.

Wsunąłem telefon do tylnej kieszeni jeansów,a na stopy wsunąłem czarne Nike.Z biurka chwyciłem kluczyki od mojego Mercedesa i szybkim,lecz cichym korkiem zszedłem na dół,przy okazji wziąłem również swój portfel i schowałem go w kieszeni czarnej bluzy.

Wsiadłem do Mercedesa i zapiąłem pasy bezpieczeństwa.Przeczesałem czarne kosmyki włosów i odjechałem spod domu.
W planach miałem zakupienie mamie bukietu kwiatów i perfumy,dokładnie takie same co przez ostatnie dni gadała ze jej się skończyły,a były jej ulubionymi perfumami.

Skręciłem w prawo i przyspieszyłem nieco.Licznik już pokazywał 100km/h.
Za niedługo powinienem być pod kwiaciarnią starszej pani,kobieta tworzyła przepiękne bukiety i była uprzejma,nigdy nie spotkałem milszej staruszki niż pani Watson.

Zaparkowałem pod małą kwiaciarnią i wyszedłem z samochodu,wkroczyłem do kwiaciarni i uśmiechałem się w stronę kobiety.

-Dzień dobry.-przywitałem się,a wzrokiem zacząłem przeglądać różne bukiety kwiatów.

-Oo syn Nicholasa i Emory,prawda?-spytała.
No tak,moich rodziców to połowa miasta znała.

-Tak.-przytaknąłem.

-Co byś chciał synu?-zapytała,unosząc wzrok.Jej szare włosy opadały na ramiona,lekkie zmarszczki i pulchne policzki sprawiały że kobieta wyglądała jak sympatyczna osoba,która z resztą była.

-Mama ma urodziny,szukam jakiegoś bukietu.-odparłem cicho.-Najlepiej czerwone róże.-dodałem po chwili,aż mój wzrok spoczął na dużym bukiecie czerwonych kwiatów,które były związane czarną wstążką.
Były idealne.

-Wie pani,co?-zacząłem.-Chyba te poproszę.

-To trochę dużo wyjdzie pieniędzy.

-Cena nie jest istotna,to dzień mamy.-uśmiechałem się lekko.-Ile za ten bukiet?-zapytałem,unosząc wzrok z bukietu na kobietę.

-Ponad pięćdziesiąt dolarów.-Cóż mogę się dziwić,skoro bukiet jest dwa razy większy niż pozostałe.

-Poproszę.-Powiedziałem,po czym z portfela wyjąłem banknot i położyłem je na ladę.Kobieta uśmiechnęła się i podała mi duży bukiet kwiatów.-Dziękuję,miłego dnia pani życzę.-Opuściłem sklep i otworzyłem tylne drzwi od samochodu,kładąc kwiaty na tylnych siedziskach,aż sam wskoczyłem na miejsce kierownicy i odjechałem.
Teraz miałem zamiar pojechać do galerii handlowej,w której znajdowały się same najlepsze firmy,w tym drogerię i perfumerię.

Chwilę później byłem już w galerii handlowej,niemal odrazu w szybkim tempie poszedłem do perfumerii.Minąłem jakieś stoisko z perfumami męskimi i skierowałem się do perfum dla płci żeńskiej.Wzrokiem odnalazłem perfumy o których mama ciągle gadała.
Perfumy „good girl"

Wziąłem jedno z opakowań perfum,miały ponad 200 ml,więc pewnie zapłacę dość dużo.
Podszedłem do lady i delikatnie podałem perfumy kasjerce.

-Dwieście pięćdziesiąt dolarów.-Uśmiechnęła się kobieta.
Ile,kurwa?

Z portfela wyjąłem wyliczone pieniądze i pozbyłem je na lądzie.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz