Rozdział 49

71 0 0
                                    


Miesiąc miodowy zaczęliśmy,lądując na Malediwach,to było miejsce które chciałam zwiedzić,a teraz mogłam tu być przez cały pełny miesiąc,spędzając go na plaży przy czystej,niebieskiej wodzie lub na luksusowym domu na wodzie.

-Jestem tak zmęczony.-westchnął mój mąż,opadając na łóżko,sekundę po tym jak weszliśmy do naszego pokoju z widokiem na wodę.

-To proponuję taki plan.-zaczęłam,wbijając w Damona mój wzrok.-Teraz pójdziemy spać,jakaś drzemka,a potem się coś zje i obejrzymy zachód słońca na plaży,co ty na to?-spytałam,poprawiając szare dresy na nogach.

-Brzmi,cholernie zajebiście.-Powiedział.-A teraz chodź tu.-Poklepał miejsce koło siebie na łóżku,na co się lekko uśmiechnęłam i zajęłam miejsce na wielkim łóżku koło niego,wtulając się w jego nagi tors,po tym jak ściągnął koszulkę.

-Też jestem zmęczona.-Wyznałam.-Więc idę spać.

-Kocham cię.-mruknął,cmokając mnie w czoło,a po chwili obydwoje zasnęliśmy.

***

Obudziliśmy się po południu,szybko się ogarnęliśmy i zaczęliśmy się szykować by wyjść z domu.

-I jak?-zapytałam,podchodząc do niego w beżowej sukience i białych sandałach,a na głowie widniała biała opaska.

-Wyglądasz uroczo.-skomentował,posyłając mi szeroki uśmiech.

-A tobie do twarzy w białej koszuli i innym kolorze spodenek niż czarny.-parsknęłam,opierając się o ścianę.

-Zmusiłaś mnie do tego.-Powiedział,zasuwając rozporek beżowych spodni.

-Przynajmniej pasujemy do siebie,kolorystycznie.-odparłam,podchodząc bliżej do niego.

-My zawsze do siebie pasowaliśmy.-wyszeptał,wpijając się w moje wargi,gdy moje dłonie jeździły po jego torsie pod koszulką.

-Musimy przestać..-wyszeptałam.-Jestem zbyt głodna,idziemy zjeść.-mruknęłam z pełną powagą.

-Jasne.-Odpowiedział,chwytając moją dłoń.-Podobno restauracja REETHI jest dobra,może tam się wybierzemy?

-Z miłą chęcią.-uśmiechnęłam się lekko,po czym opuściliśmy nasz domek na wodzie.

Kilka minut później zajęliśmy miejsce dla dwóch osób w restauracji,patrząc na kartę menu.

***

Po zjedzeniu,idealnie zdążyliśmy dotrzeć na plażę by obejrzeć zachód słońca,siedząc na beżowym kocyku,wtuleni w siebie.

-Tu jest tak cudownie.-wyszeptałam.-Nie uważasz?

-Też tak sądzę.-mruknął cicho.-Ale lepszym widokiem jesteś ty.

-Mhm.-mruknęłam.-Choć raz przestań mnie komplementować i skup się na tym co cię otacza,bo Malediwy wyglądają jak raj.

-Ale ty mnie otaczasz.-Powiedział,unosząc brwi do góry.

-Wiesz o co mi chodzi.-Zmrużyłam oczy,zakładając ręce na piersi.

-Wiem,ale chyba mi nie zabronisz bym mógł podziwiać ciebie,prawda?-zapytał,a jego głos ociekał sarkazmem.

-A właśnie że zabronię.-fuknęłam.-Jutro będzie cudowny dzień.

-Czemu?-zapytał.

-Głupie pytanie.-prychnęłam.-Bo będę mogła tu popływać.

-A gdybym cię teraz wrzucił do wody,też byś popływała?-zapytał drwiącym tonem głosu.

-Damon.-spojrzałam na niego ostrym spojrzeniem.-Nawet,kurwa,nie próbuj,bo inaczej pożałujesz.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz