Rozdział 39

110 3 1
                                    

*5 lata później*

Damon P.O.V

Po skończeniu studiów wróciliśmy do rodzinnego miasta,ja zostałem radcą prawnym którym byłem już od dwóch lat,a Adeline pracowała w jednej z lepszych kancelarii.
Na dodatek mieliśmy ogromną firmę cyberbezpieczeństwa.
Kasy mieliśmy jednym słowem,od cholery.

Niedawno się wprowadziliśmy do naszego własnego domu,tak samo jak Victor z Sadie którzy otworzyli własną firmę kosmetyczną i mieli własną restaurację,która była jedną z lepszych w San Diego.

Dziś były urodziny Lily,z tej okazji mieliśmy się spotkać w jej apartamencie w centrum miasta na zwykłe spotkanie.
Lily kończyła dwadzieścia osiem lat i sukcesywnie skończyła jako Chirurg,za to jej siostra Briana została pisarką książek,słynęła z różnych powieści romantycznych.
Moje życie się zmieniło,na lepsze,miałem wszystko ci potrzebowałem;miłość,przyjaciół,rodzinę i seks.

-Damon.-blondynka spojrzała na mnie,gdy wszedłem do naszej sypialni.
Wyglądała wciąż pięknie,choć jej rysy twarzy były bardziej dojrzalsze,włosy były dosyć krótsze i sięgały lekko poza ramiona.
Ale kochałem ją tak samo mocno jak kiedyś i nigdy nie przestanę.

-Tak?-uniosłem brwi.

-Urodziny są za godzinę.-wymierzyła we mnie wzrokiem.-Mogę wiedzieć czemu się nie ogarniasz?-zapytała.

-Mam dużo czasu.-westchnąłem.

-Za trzydzieści minut wychodzimy,nie chce się spóźnić,a dziś są wyjątkowo wielkie korki na ulicy.

-Dobra.-podszedłem do niej i ją pocałowałem,po czym powędrowałem do garderoby i wyjąłem z niej czarną koszulę i czarne jeansy.
Klasyk,to co zawsze.

Gdy się przebrałem,popsikałem się wodą kolońską,która nosiła zapach męski,elegancki z nutą drewna.

Gdy tylko wyszedłem z pokoju,moim oczom ukazała się blondynka w Czarnej,obcisłej sukience na ramiączkach,w czesnych obcasach i pięknym makijażem.

-Wyglądasz pięknie.-skomentowałem,na co zareagowała szczerym uśmiechem.

-A ty..przystojnie choć ubrany w praktycznie to samo co zawsze.-prychnęła,choć wiedziałem że miała rację.-Musisz mi pomóc.

-Dobrze,ale w czym?-zapytałem.

-W dobraniu torebki.-wywróciła oczami,po czym pokazała mi dwie torebki,jedna była z diora i była całkowicie czarna,druga również była czarna lecz z chanel.-Która bardziej pasuje?

-Ta z diora.-odparłem.-Lepiej pasuje.

-Dobra odpowiedź.-Posłała mi przelotny uśmiech,a ja zmarszczyłem brwi.

-To była zła odpowiedź?-spytałem,widocznie zdezorientowany.

-Tak.-kiwnęła głową.-Sprawdzałam czy jeszcze masz poczucie stylu.

-A czemu miałbym nie mieć?

-Bo każdego pieprzonego dnia,ubierasz tylko czarne ubrania.-parsknęła śmiechem,choć mi nie było do śmiechu.-Ale nadal jesteś kurewsko przystojny.
Taki komentarz podobał mi się o wiele bardziej.

Gdy tylko opuściliśmy dom,wsiadłem za kierownicę naszego rang rovera,a Addie na miejscu pasażerskim.
Po drodze mieliśmy zgarnąć Victora I Sadie,którzy mieszkali niedaleko nas,a dokładniej osiem minut drogi od nas.
Jechałem prosto przez ulicę naszej małej dzielnicy aż zatrzymałem się pod domem naszych przyjaciół.
Odrazu zauważyłem blondyna z lekkim zarostem,w białej koszuli i czarnych spodniach,gdzie za rękę trzymał rudowłosą ubraną w zieloną sukienkę na ramiączka.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz