Rozdział 41

123 3 0
                                    

To tylko dwie godziny-Powtarzałam sobie w głowie,ale ku mojemu zmęczenia ta podróż ciągnęła się cholernie długo,a na moje nieszczęście nie potrafiłam spać ostatnio w samochodzie,było mi po prostu nie wygodnie by poprostu iść spać.

-Ile jeszcze?-zapytałam zirytowana,choć Damonem musiał być dwa razy bardziej zirytowany skoro pytam go już dziesiąty raz w ciągu dziesięciu minut za ile będziemy,a odpowiedź nadal była taka sama „dwadzieścia minut"

-Pytałaś się już o to.-warknął zażenowany.

-Bo ciągle odpowiadasz to samo.-wycedziłam.-Oczekuje odpowiedzi gdzie podasz mi dokładny czas,bo od dziesięciu minut powtarzasz że będziemy za dwadzieścia minut.

-Nie żeby coś,ale mam włączaną Nawigację,a telefon leży tuż przed tobą.-oznajmił,na co ja przeniosłam wzrok na telefon.
Faktycznie,była włączana nawigacja i pokazane wszystko co chciałam wiedzieć,pokazywało że będziemy na dwudziestą trzydzieści,czyli za dziewięć minut.

Po dziewięciu minutach,czułam się jeszcze bardziej zirytowana,byłam Głodna,zmęczona i na dodatek siedzenie w jednym miejscu nie należało do moich ulubionych.

-Minęło dziewięć minut.-zaczęłam,a chłopak westchnął.-A my nadal nie na miejscu.

-Adeline.-wysyczał.-Zaraz będziemy,przestań marudzić jak małe dziecko.

-Przyzwyczajaj się.-odparłam beznamiętnie.

-Czy ty właśnie powiedziałaś że mam się przyzwyczaić do marudzenia małego dziecka.-Na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech,a ja sobie strzeliłam mentalnego liścia w twarz.
Znając Damona,uzna to ze chce mieć teraz dziecko,owszem chce ale za rok lub dwa lata.

-Nie.-Powiedziałam stanowczo,udając że to wcale nie miało miejsca.

-Czyli zakładasz że się przesłuchałem?-prychnął.

-Dokładnie tak.-przytaknęłam.

-A już myślałem że jak dotrzemy do hotelu,to postaramy się coś zrobić z tym.-Spojrzałam na niego w szoku,czasami walił tak zboczonymi tekstami,że miałam po prostu spuścić wzrok o przeanalizować czy on ma dwadzieścia pięć lat czy szesnaście.

-Chce mieć dzieci.-zaczęłam.-Ale nie teraz,może za rok lub dwa lata.

-Taka odpowiedź mi się podoba.-Uśmiechnął się dumnie gdy jechaliśmy drogami Los Angeles,było bajecznie,tętniło tu życiem.-Oświadczam że jesteśmy w Los Angeles,a zaraz będziemy w jednym najlepszych hoteli który tutaj jest.

Kilkanaście minut później,Damon zaparkował pod cholernie dużym hotelem The Ritz-Calton.
W samym centrum miasta,odrazu pokochałam to miejsce.

-Podoba ci się?-zapytał,odpinając pasy bezpieczeństwa.

-Kurwa i to jak.-skomentowałam,po czym również odpięłam pasy,a po chwili chłopak otworzył mi drzwi.
Wyskoczyłam z samochodu,przyglądając się wszystkiemu co napotkało mój wzrok,podczas gdy Damon wyciągnął walizki z samochodu.

Po zameldowaniu się w pokoju na piątym piętrze,opadłam na wygodne,duże łóżko,marząc o kolacji i pójściu spać.

-Jestem cholernie głodna.-odparłam.

-Co byś zjadła?-spytał.

-Kfc.-oznajmiłam cicho.

-Myślałem że powiesz o jakiejś restauracji,ich tu jest od groma.-zmarszczył brwi.

-Nie.-pokręciłam głową.-Po pierwsze,nie pójdziemy tam w dresach bo wyglądać przy innych jak debile i po drugie nie chce mi się czekać jakieś czterdzieści minut,z czego doliczając dwadzieścia minut na wybranie jedzenia,więc Kfc.

-Jak sobie życzysz.-Mruknął,a gdy wstałam z łóżka już chwilę później znajdowaliśmy się w samochodzie,jadąc prosto do Kfc.

***

Po przyjedzie do hotelu,rozpakowaliśmy się i usiedliśmy wygodnie na kanapie,obydwoje tak zmęczeni że nikt nie miał siły nawet iść wziąć prysznic,jednak wizja pójścia spać brudna mnie przerażała.
Wstałam na nogi i spojrzałam na chłopaka który patrzył na mnie ze zdezerterowaniem.

-Co robisz?-zapytał,unosząc brwi.

-Idę się umyć.-westchnęłam cicho.-Trochę śmierdzę.

-Nawet powiedziałbym,że trochę bardzo.-prychnął,na co ja spojrzałam na niego wściekła.

-Damon.-zaczęłam zimnym tonem głosu.-Nie wkurwiaj mnie lepiej.

-Przecież żartowałem.-Powiedział,po czym pociągnął mnie lekko za rękę,tak że wylądowałam siedząc na nim.-Przepraszam.-Pocałował mnie leniwie,a ja przymknęłam zmęczone powieki i oddałam pocałunek.

-A teraz..-odsunęłam się od niego,przerywając przy tym pocałunek.-Idę serio się umyć.

-Jasne.-mruknął,gdy szłam w stronę łazienki.
Złapałam za klamkę i pchnęłam do przodu delikatnie drzwi.
Duża łazienka z wanną,duża umywalka i lustro,Boże kochałam łazienki i ich wnętrza oraz czas spędzany w łazienkę,na pielęgnacji ciała,włosów i twarzy.
Postanowiłam wziąć szybki prysznic,byłam zbyt zmęczona by leżeć w wannie,jeszcze bym zasnęła,a tego raczej bym nie chciała.

Ściągnęłam ubrania,które wylądowały na płytkach łazienkowych i weszłam pod prysznic,odkręcając wodę.
Ciepły strumień wody,spływał po moim nagim ciele,namydliłam płynem do mycia ciało,po czym umyłam szybko włosy.

Gdy tylko wyszłam spod prysznica,owinęłam się ręcznikiem ponad piersi i chwyciłam piżamę.
Ubrałam piżamę victorii secret,po czym wzięłam się za suszenie włosów,lecz coś mi w tym przeszkadzało,a raczej pukanie do drzwi łazienkowych.

-Co?-powiedziałam głośno.

-Ile ci zejdzie?-zapytał zmęczonym głosem Damon za drzwiami.

-Nie wiem.-odparłam.-Włosy suszę,więc z piętnaście minut maksymalnie.-Oznajmiłam,po czym zaczęłam suszyć włosy.
Po ich wysuszeniu,związałam je w dwa łożone warkocza i opuściłam łazienka,wpadając w czarnowłosego.

-dłużej się nie dało?-wywrócił oczami.

-Dało.-uśmiechnęłam się dumnie.-Ale dla ciebie się pospieszyłam.-Ruszyłam w stronę sypialni i nałożyłam krem nocny na twarz po czym położyłam się wygodnie na łóżku,podłączyłam telefon który miał baterie na wyczerpaniu i przykryłam się kołdrą,brakowało mi czegoś,a raczej kogoś do przytulenia,więc postanowiłam poczekać na Damona by się w niego wtulić.

Po kilku minutach,Damon wkroczył do sypialni z ręcznikiem przy biodrach,mokre czarne włosy opadało mi na czoło,mięśnie brzucha i ramion z połączeniem z dwoma tatuażami na rękach wyglądały cholernie seksownie.

-Oczy mam wyżej.-powiedział,gdy przyłapał mnie na patrzeniu się na jego ciało,zagryzłam wnętrze policzka.

-Wiem.-przytaknęłam.-Damon,rusz się i się połóż tu bo jestem śpiąca.

-To w czym problem?-spytał unosząc brwi.

-W tym że nie mam do kogo się przytulić.-odpowiedziałam w końcu,a chłopak na moje słowa się uśmiechnął i przebrał w krótkie spodenki dresowe,zgasił światło i położył tuż koło mnie.

-Teraz już masz.-pocałował mnie leniwie w czoło i przyciągnął do siebie.-Dobranoc,kochanie.

-Dobranoc.-mruknęłam zamykając oczy,rozkoszując się bliskością czarnowłosego.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz