Rozdział 7

176 3 1
                                    

Obudziłam się w pokoju Micheala,chociaż go już nie było na łóżku,wstałam na nogi i związałam włosy w kucyka.

-O wstałaś.-uśmiechnął się i podał mi kubek z kawą,podczas gdy sam wypił łyk swojej kawy.

-Dziękuję.-Na moje policzki wpłynął rumieniec,po chwili sama wypiłam swoją kawę.-Kocham Cię.-podeszłam do niego i wtuliłam się,na co brunet odwzajemnił uciskiem,jego dłoń zaczęła się nieco zniżać,nie podobało mi się że już dąży do seksu,ale nie protestowałam.

-Ja ciebie też.-mruknął,po czym wbił się w moje rozpalone wargi.Uśmiechnęłam się pod nosem i odwzajemniłam pocałunek,po chwili już leżałam is łóżku,a chłopak lustrował mnie wzrokiem,zaczął sunąć dłońmi wzdłuż mojego brzucha,aż w końcu zaczął powoli podwijać moją bluzkę.

-Micheal.-westchnęłam że zrezygnowaniem.-Nie mam na to ochoty.-Wyszeptałam gdy wsunął dłoń w moje majtki,dotykając mojej kobiecości.

-Oh przestań.-wymamrotał.-Chcesz tego,bo jesteś mokra.

-Mike..ja..nie chce.-Powiedziałam szeptem.

-Czyli mnie nie kochasz?-prychnął,patrząc mi prosto w oczy.

-Kocham,ale...-nie dokończyłam bo Mike wciął mi się w słowo.

-Jak kochasz to pozwolisz mi to zrobić.-Poruszył brwiami.W końcu się zgodziłam,lecz nie z mojej woli,a z miłości,chciałam go uszczęśliwić lubiałam patrzeć jak mój chłopak jest szczęśliwy i uśmiechnięty.Zacisnęłam usta w wąską linię,gdy chłopak wsunął się we mnie,nie było to przyjemne jak zazwyczaj,lekko bolało,a myślami błądziłam dookoła innych myśli.
Rodzice,przyjaciele czyli...Sadie i o szkole.

Nie mam pojęcia ile tak trwaliśmy,czułam że mnie boli,czekałam cierpliwie do końca,by stąd się uwolnić,musiałam odetchnąć.
To dla Micheala.

Chłopak wysunął się ze mnie i złożył pocałunek na moich ustach.

-Kocham cię Adeline.-wyszeptał,pozwalając mi się ubrać.Pospiesznie założyłam czarne dresy i białą bluzę,które wzięłam ze sobą na nocowanie u Micheala.

-Będę już szła.-odparłam cicho,całując chłopaka w policzek.-Kocham cię.

Wtedy nie wiedziałam że to zwykłe zauroczenie się,a Micheal to manipulant.

Wsunęłam czarne adidasy na nogi i zarzuciłam kaptur od białej bluzy na głowę,czując jak pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.Wyjęłam telefon by odczytać wiadomość od mamy.

Mama:Gdzie jesteś? Miałaś być godzinę temu,daj znać czy żyjesz.

Adeline:Właśnie wracam ;)

Mama:To dobrze,twoje ulubione ciasto czekoladowe zrobiłam razem z ciocią Valentiną i ciocią Emory.Mamy odwiedziny.
Czyli Briana będzie i Damon.

Adeline:O jejku!!! Dziękuję kocham was!!!

Mama:Też cię kocham skarbie :)

Wsunęłam telefon do kieszeni od bluzy i przyspieszyłam krok,aż w końcu pospiesznie otworzyłam drzwi i wpadłam na Damona.
Zajebiście kurwa.

-Uważasz jak chodzisz.-syknęłam.

-Księżniczka się wkurwiła?-prychnął,na co gwałtownie na niego spojrzałam morderczym wzrokiem.
Co,kurwa?

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz