Rozdział 46

85 2 0
                                    

*tydzień później*

Tydzień wakacji szybko minął,a raptem zostało nam pięć dni w Portugalii.
Od tygodnia jestem narzeczoną Damona,a wciąż nie mogłam w to uwierzyć i codziennie wpatrywałam się w pierścionek na palcu uśmiechając się szeroko.

Dzisiaj jednak plany były inne,Damon wraz z Victorem wynajęli jacht i postanowili że będziemy pływać aż do zachodu słońca,mi to tam pasowało,a raczej mi i Sadie,bo mogłyśmy kontynuować nasze opalanie,przez to że byliśmy tylko trzy razy na plaży przez ten tydzień,chciałyśmy się jeszcze bardziej opalić.

Zgarnęłam dużą torbę plażową i wrzuciłam do niej kilka rzeczy,w tym telefon,spf i jakieś przekąski.

-gotowe?-zapytał Damon wraz z Sadie,gdy obydwie schodziłyśmy po schodach ubrane w czarne spódniczki i górę od stroju kąpielowego,a na nogach klapki.

-A nie widać?-prychnęła rudowłosa,omijając chłopaków i ruszyła do samochodu,a gdy Victor otworzył jej drzwi,wsiadła do środka,ja zrobiłam to samo,a po chwili Damon siedział tuż koło mnie,za kierownicą.

***

-Ale zajebiście.-skomentowała rudowłosa,wiążąc swoje rude włosy w luźnego kucyka.-Kochanie,wyjmij nam z tej małej lodówki po piwie.

-Piwo?-prychnęłam.-Ty je rzadko pijesz.

-Ale dzisiaj mam ochotę.-mruknęła,zsuwając swoje krótkie szorty,po czym usiadła tuż koło mnie,w centrum gdzie świeciło słońce.-O dzięki.-uśmiechnęła się do blondyna,który rzucił delikatnie dwie puszki zimnego piwa.
Sadie podała mi jedną puszkę,którą już zdążyła otworzyć.

-Pij i ciesz się opalaniem.-westchnęła.-Takie życie to ja doceniam.

-Masz rację,słońce,dobre jedzenie.-wymamrotałam.-Szkoda że niedługo wyjeżdżamy.-Zacisnęłam usta w wąską linię,lecz Sadie dopowiedziała jedynie prychnięciem.

-Stara.-poklepała mnie po ramieniu.-To nie ostatnie wakacje,żyj i ciesz się chwilą,lub nie i myśl o kolejnych wakacjach jakie nas spotkają.

-Podoba mi się Portugalia.-stwierdziłam.-Jest tu naprawdę pięknie.

-Wiedziałam że ci się spodoba,choć nigdy nie sądziłam że Damon to taki romantyk,ale co się dziwić,ma piękną kobietę.-Uśmiechnęła się szczerze,co ją odwzajemniłam.-Ciekawe kiedy Victor mi się oświadczy.-Spojrzała w stronę chłopaków,którzy byli zajęci zajmowania się kierowania tym jachtem.

-Oświadczy ci się.-odparłam.-Wiem to i tak przypuszczam i mam takie wrażenie,może nie teraz ale może później? Może nawet tutaj,w Portugalii.-wzruszyłam ramionami.-Kto wie.

-Ten idiota,zamiast romantycznego to oświadczy mi się podczas seksu,tak jak mi wyznał miłość.-parsknęła śmiechem.

-Cóż,Victor jest romantyczny na swój sposób.-westchnęłam cicho.-Ale zawsze coś,nie?

-A weź.-mruknęła,upijając łyk piwa.-Choć i tak go kocham.

-I to się najbardziej liczy Sadie.-mruknęłam.-Chyba dobrze wam się układa,prawda? Dawno nie pytałam,choć wydaje mi się że znam odpowiedzieć,uważam się idealnie wam się układa.

-I to jak.-Uśmiechnęła się szeroko.-Ostatnio mnie tak zerżnął od tyłu..-nie dałam jej dokończyć bo jej przeszkodziłam,raczej wolałam sobie oszczędzić słuchania o ich pieprzeniu się i wszystkich detalach jak uprawiają seks.

-Oszczędź mówienia mi detali.-Fuknęłam.-I pomyśleć,że za kilka lat,na pewnych wakacjach będziemy to jako chociażby rodzice.

-Czuję się staro.-mruknęła z grymasem na twarzy.-Ale jednocześnie młodo,chcesz mieć dzieci z Damonem?

-Stwierdziliśmy że za rok,wtedy się będziemy starać.-odparłam.-A wy,planujecie dzieci?-zapytałam.

-Owszem,Victor wręcz marzy o małym Victorze,tylko się modli żeby nie był rudy po mnie.-zaśmiała się gorzko,na co ją naparłam zębami na dolną wargę by się nie roześmiać.-Lekko go opieprzyłam za to że wyśmiewa mój piękny rudy.

-Taa,masz totalną rację.-zakpiłam.-Choć wizja rudego chłopca,jego oczami i wasze charaktery razem.

-Jezu.-wywróciła oczami.-Nie pomyślałam o tym,to będzie istny koszmar.

-Nie będzie tak źle...-zapewniłam,lecz mój głos wydawał się jakbym nie była tego pewna.No no nie byłam.

-Ale patrz,wygląd po nas,a zachowanie po mnie,byłoby idealnie.

-Czy ja wiem?-parsknęłam śmiechem.-Jakby twoja córka też marudziła na paznokcie,bo są o jeden odcień za ciemny? choć tak naprawdę też tak robię.

-No właśnie.-fuknęła.-Ale co,moje własne dziecko by mnie nie doprowadziło do szału,prawda? Mnie się kurwa,nie da zniszczyć.

-Oczywiście.-prychnął blondyn,który nagle się tu zjawił wraz z Damonem,spojrzałam dookoła nas,otaczała nas woda i słońce.

-Gadacie o dzieciach?-spytał Damon,siadając tuż koło mnie.

-Tak.-potwierdziła Sadie.-Addie bardzo chce zrobić sobie dziecko,z tobą,rzecz jasna.-Spojrzałam na rudowłosą zdezerterowana.

-Do prawdy?-Damon otworzył szerzej oczy.

-Nie.-pokręciłam głową.-Znaczy,kurwa,tak ale nie teraz.
Wzrok Damona posmutniał.

-I tak poruchasz.-Wykrzywiła się Sadie w cwaniackim uśmiechu.-Coś cię śmieszy,Victorze?

-Ty.-wzruszył ramionami.

-Że co?-Sadie się wściekła.-A czym cię nie rozśmieszyłam?

-Jesteś zabawna,o to mi chodziło.-wytłumaczył się odrazu blondyn,a ja oparłam się o ramię Damona,podczas gdy jego dłoń wylądowała na mojej talii.

-Niech ci będzie.-rudowłosa zmierzyła go wzrokiem.-A teraz chodź popływać,wy idziecie?-zapytała Sadie,wpatrując się we mnie i czarnowłosego.

-Zaraz dołączymy.-zapewnił Damon,na co blondyn wskoczył do wody.

-Sadie skacz!-krzyknął.-Złapie cię,skarbie!

-Tobie ufać nie można.-prychnęła.-Prędzej byś mnie utopił niż złapał.-mruknęła,sama wskakując do wody,a my zostaliśmy na jachcie.Sami.

-To teraz można płynąć Dalej.-zażartował czarnowłosy.-Na kiedy planujemy ślub? No wiesz nie gadaliśmy o tym,a chyba powinniśmy.

-Marzy mi się ślub,w Grecji.-poinformowałam.-Ale w marzec chociażby,nie chce by był ptak ciepło bo nie chce krótkiej sukienki.

-Czyli marzec,za rok w Grecji.-mruknął z chytrym uśmiechem na twarzy.

-Dokładnie.-odparłam.

-Wiedziałaś że są tu pokoje?-zagadnął nagle.

-Co?-zapytałam zdezorientowana.-Znaczy wiem że jachty mają zazwyczaj pokoje,ale nie sądziłam że tu też

-na tym jachcie jest łazienka i dwa pokoje.-Powiedział stanowczo.-Mógłbym ci pokazać jeśli chcesz.-zaproponował czarnowłosy.

-Chce zobaczyć.-Przerwałam mu nagle.

-Chodź.-Podał mi rękę i poprowadził do niskich schodów,po których zeszliśmy.
Rzeczywiście,była łazienka i dwa pokoje,wylądowaliśmy w pokoju z wielkim łóżkiem.
Chłopak pchnął mnie lekko na łóżko,łącząc nasze usta w gorący pocałunek.
W moim podbrzuszu pojawiły się motylki i przyjemne uczucie,które doznawałam przy każdym zbliżeniu z Damonem.
Ścisnął moją pierś przez materiał bikini,na co wydałam ciche westchnienie.

-Kurwa..-sapnął,sunąc językiem po mojej szyi,zagryzłam dolną wargę,wsuwając dłonie w jego czarne włosy.-Wariuje przez ciebie,kochanie.

-Ja pierdolę..-stęknęłam,gdy zsunął moją dolną część bikini i przyssał się do moich piersi.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz