Rozdział 47

105 3 0
                                    

Damon P.O.V

Ssałem i lizałem twardą brodawkę Adeline,co prowadziło do jej słodkich skomleć i westchnień.
Doprowadzała mnie do szału,jednocześnie chciałbym ją teraz zerżnąć i poczuć jej cipkę zaciskającą się na moim kutasie,ale z drugiej strony chciałem delektować się każdą chwilą teraz,czcić jej ciało i całą ją,delektować się jej smakiem.

-Damon..-westchnęła,a mój nabrzmiały fiut błagał bym go wysunął i wepchnął kutasa do jej cipki.
Dłońmi błądziłem po jej udach,które natychmiast rozsunęła pod wpływem mojego dotyku,aż dotarłem do krawędzi bikini,które zsunąłem i rzuciłem dalej na łóżko,palcami szczypałem jej łechtaczkę,na co dziewczyna głośno jęknęła.

-Addie.-wyszeptałem,składając pocałunki na jej podbrzuszu.-Chcesz bym cię zerżnął,tu i teraz?

-Mhm.-mruknęła z trudem.

-Oczekuje odpowiedzi,kochanie.-uśmiechnąłem się chytrze.-Powiedz czego pragniesz.

-Zerżnij mnie proszę.-błagała wzrokiem,podgryzając dolną wargę z podniecenia,a jej urocze policzki były całe w rumieńcach.
Obróciłem ją,tak że była do mnie tyłem,a jej krągły pośladek,sprawiał że mój kutas był twardszy,pospiesznie zsunąłem czarne kąpielówki.

-Wypnij się.-rozkazałem,a po chwili jej tyłek uniósł się wyżej,lekko rozsunięte nogi i ociekającą cipka,niemal prosiła się bym wszedł w Adeline mocno i głęboko i zerżnął ją od tyłu.-Nie mam prezerwatyw.-odparłem.

-To uważaj.-mruknęła.-Wiesz nie chce być w ciąży jeszcze.-zaśmiała się cicho,gdy jeździłem fiutem po jej cipce,aż w końcu wbiłem się w nią tak mocno,że obydwoje zareagowaliśmy głośnym jękiem.-Damon.-jęknęła,gdy zacząłem się w niej szybko poruszać.
Uczucie gdy fiutem rozciągałem jej cipkę,było nie do opisania.

-Jesteś taka ciasna.-wymruczałem,wbijając się w jej ciasną cipkę coraz mocniej i głębiej.-Oh kurwa.

-Szybciej.-wykrzyczała ledwo,na co się uśmiechnąłem pod nosem i zrobiłem to co chciała,przyspieszyłem tempo.

-Tak cholernie dobrze jest być w tobie.-Wydyszałem.

-Kurwa,Damon.-jęknęła.

-Cii,bo Sadie z Victorem nas usłyszą.-zaśmiałem się cicho,Ściskając jej krągłe pośladki,gdy wchodziłem w nią głębiej i szybciej.-Kurwa,jesteś taka ciasna,kochanie i moja.

-Oh Damon.-zaskomlała,a ja czułem jak odchodzę od zmysłów przez nią.
Rany,jeśli ktoś by mi powiedział że uczucie niż bliskość z osobą którą kochasz jest słabe,wyśmiałbym mu się w twarz.
Adeline doprowadzała mnie do utraty moralności i byłem gotów obrócić świat w piekło,tylko by zobaczyć ten piękny uśmiech na jej twarzy.

-Tak,kochanie,jęcz moje imię.-wychrypiałem,łapiąc ją za biodra,wsuwając i wysuwając się z jej cipki,która zaciskała się wokół mojego fiuta,czułem że była bliska orgazmu,ale to mnie nie powstrzymało,wbiłem się w jej cipkę głębiej i mocniej,rżnąć ją ostro od tyłu,gdy Addie głośno jęczała i dochodziła dookoła mojego kutasa.-Dojdź dla mnie.-mruknąłem,wbijając się w nią poraź ostatni,po czym wysunąłem się z niej,spuszczając się na jej krągły tyłek.

-Damon...to było niesamowite.-wyszeptała na jednym wdechu,opadając na plecy.
Nachyliłem się nad nią i mocno ją pocałowałem,delektując się smakiem jej słodkich warg.

-Ty jesteś niesamowita.-szepnąłem,ale naszą uroczą chwilę przerwało pukanie do drzwi.

-Jeśli skończyliście swoje igraszki,to chodźcie.-Szydził Victor.-Zamulacie,więc wyjdźcie z tej nory.

-Victor,wypierdalaj.-warknąłem w stronę drzwi.-Zaraz przyjdziemy.

-Jasne,panie marudo.-słyszałem jego chytry śmiech za drzwiami.-A za ile będziecie?-spytał.-Będzie druga runda czy co? Bo czuję jakbym wam coś przerwał.

-Jesteś idiotą.-syknąłem.

-A ty napalonym debilem.-prychnął.

-Jasne.-wywróciłem oczami.-Idź spod drzwi,zachowujesz się jakbyś nas podsłuchiwał.

-Wolałbym oszczędzić tego.-mruknął.-Twojego gadania podczas seksu.

-Czasami mógłbyś się serio zamknąć.-Powiedziałem stanowczo i lodowato,choć z uśmiechem na twarzy bo Adeline się zaśmiała.

Victor rzeczywiście poszedł,a ja przytuliłem do siebie dziewczynę.

-Plan jest taki.-zacząłem.-Albo idziemy pod prysznic,albo odrazu wskakujemy do wody,proponuję opcję pierwszą,bo jeśli mam być szczery to za chuja nie chce mi się wchodzić pod prysznic,skoro jesteśmy na środku morza.

-Opcja pierwsza brzmi lepiej.-mruknęła z szerokim uśmiechem,po czym znów założyła strój kąpielowy,podobnie jak ja.-Idziesz?-zapytała przenosząc na mnie wzrok.

-Idę.-odparłem,chwytając jej dłoń,a już po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz.-Gotowa?-spytałem,gdy bez znanego problemu podniosłem dziewczynę do góry.

-Damon,co ty..-nie dokończyła,bo wskoczyłem do wody,wciąż trzymając jej drobne ciało.-Jesteś nieznośny.-Burknęła,gdy wynurzyliśmy się z wody.

-A ty cholernie piękna.-cmoknąłem ją w wargi,co odwzajemniła cichym westchnięciem i oddała krótki,ale namiętny pocałunek.

***

Wieczorem wróciliśmy do domu,dziewczyny siedziały w salonie,pijąc lampkę drinka i oglądając wspólnie film,ja natomiast siedziałem pod domem i wysłuchiwałem Victora.

-A jak powie nie.-powiedział nerwowo,przeczesując swoje blond włosy.

-Start,spokojnie.-westchnąłem,wypuszczając szary dym nikotynowy z ust.-Sadie szaleje za tobą,więc nie obawiaj się czy przyjmie twoje zaręczyny,ja już to przeszedłem.

-A ty niby się nie stresowałeś.-prychnął.-Bo właśnie tak mówisz jakbyś się nie stresował,a o mało nie się nie posrałeś ze stresu.

-Jutro,zabierz ją na randkę.-Mruknąłem.-Gdzieś gdzie będziecie tylko wy,niech będzie romantycznie i się oświadczysz,chyba nie jest to trudne.

-Ty jesteś od bycia tym romantycznym.-wywrócił oczami,na co cicho parsknąłem śmiechem.-Ty jej wyznałeś miłość w dość romantyczny sposób,a ja..wolę się nawet,kurwa,nie wypowiadać.

-Oświeć mnie.-Posłałem mu szyderczy sposób.

-Wyśmiejesz mnie.-Wzruszył ramionami.-Ale wyznałem jej miłość,gdy się pieprzyliśmy.
O mało się nie oplułem,wybuchłem śmiechem,choć Victor się nie śmiał.

-Kurwa,co?-parsknąłem.-Czasami w ciebie nie wierzę,Victorze,naprawdę.

-Przynajmniej jestem kreatywny.-szturchnął mnie w ramię.-Nie jak ty jak z jakiegoś romantycznego filmu,na lotnisku,po kurwa innym języku.

-A ja przynajmniej nie wyznałem miłości,podczas rżnięcia się.-rzuciłem ostro.

-Byłem młody.-Uniósł ręce w geście obronnym.-Ale przynajmniej doszła zaraz po tym jak jej to powiedziałem.
Spuściłem wzrok.

-Boże,kurwa,Victor.-pokręciłem głową z zrezygnowaniem.-Oszczędź sobie.

-Wróćmy już do środka.-zaproponował,wyrzucając kiepa po papierosie,a już po chwili siedzieliśmy koło naszych kobiet.
Podobało mi się jak wyglądało nasze życie.
Miałem wszystko czego pragnąłem,Addie,rodzinę,przyjaciół,pieniądze i szczęście i bliskość,nigdy nie pragnąłem życia,jakie mam teraz.

-Jesteś zmęczona?-zapytałem.

-Trochę.-wzruszyła ramionami.-Najchętniej poszłabym spać,ale filmu nie mogę przegapić i Sadie by mnie zabiła gdybym poszła spać zamiast oglądać z nią filmu.-Ostatnie słowo powiedziała ciszej,chichocząc się pod nosem,wyglądając przy tym tak uroczo że odchodziłem od zmysłów.
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz