Rozdział 29

140 6 0
                                    

Damon P.O.V

Gdyby ktoś mi rok temu powiedział że Adeline będzie spać wtulona we mnie,zaśmiałbym mu się w twarz i powiedział że pieprzy głupoty.
Nadal nie dowierzam że jeszcze kiedyś nie przepadałem za nią i uwielbiałem ją denerwować,a ona z resztą to samo,a teraz jestem w niej zakochany jak pierdolony szczeniak.

Chciałem przestać o niej myśleć,naprawdę kurwa chciałem,ale nie potrafiłem,ta urocza blondynka o pięknych oczach wkradła się do mojej głowy i w niej zamieszkała,robiąc mi ogromny bałagan w głowie,męczyło mnie to.
Owszem miałem ją dla siebie,ale to nie było to czego pragnąłem,nie chciałem ją tylko pieprzyć i całować,chciałem związku i jej.Pragnąłem jej duszy,nie tylko ciała i intymnego zbliżenia,Addie jest pierwszą dziewczyną którą chce zabierać na randki i wejść w stały związek.

A tymczasem trzymała mnie za rękę i wychodziliśmy z samochodu,wciąż marudziła że musiała zakończyć swoją drzemkę,mówiła to takim słodkim i zmęczonym głosem że na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Gdy tylko opuściliśmy lotnisko,każdy zmęczony był,lecz i tak spojrzał w stronę brunetki którą przez szybę autokaru zobaczyła Paryż.
Przysunąłem blondynkę bliżej siebie,a ta wtuliła się we mnie jeszcze bardziej,oddychając spokojnie.

-Śpisz?-zapytałem,nie odwracając wzroku od Adeline.

-Nie.-odparła cicho.-Ale zamierzam iść,gdy tylko wyląduje w tym pieprzonym pokoju.
I totalnie ją rozumiałem,sam byłem wykończony i najchętniej bym rzucił się na łóżko i poszedł spać,mając grzecznie mówiąc-wyjebane we wszystko,bo jedynie czego pragnąłem to spania z Addie,choć spanie z Adeline w jednym pokoju było wykluczone,musiałem spać z Victorem,ale nie narzekałem.

***

Gdy tylko trafiliśmy do hotelu i rozeszliśmy się po pokojach,wziąłem szybki prysznic i rzuciłem się na łóżko,całe szczęście nie małżeńskie,tylko dwa łóżka pojedyncze,ja wziąłem to bliżej okna i wyjście na mały balkon z widokiem na Paryż.

-Staryy...-mruknął blondyn,siadając na swoim łóżku.

-Hm?-spojrzałem leniwie w jego stronę.
Przysięgam że mogłem zaraz zasnąć.

-Pijemy?-uśmiechnął się szyderczo,na co odrazu mi się przypomniało że nasz pokój był najbliżej pomieszczenia z alkoholem,gdzie wstęp mieli tylko pracownicy.
Propozycja picia była naprawdę kusząca,ale nie na dzisiaj,teraz chciałem iść wreszcie spać.

-Pojebało cię.-prychnąłem.-Ja idę spać.

-NUDIAAARZ.-Parsknął,odkładając telefon na szafkę nocną koło jego łóżka.

-Pierdol się.-wywróciłem oczami.-Dobrych snów,Victorze.

-Dobranoc kutasie.-Rzucił we mnie poduszką.
Żałuj,sukisynu.

-Victor.-zacząłem śmiertelnie poważnym głosem.-Jeszcze raz mnie rzucisz...-nie dokończyłem bo tym razem rzucił we mnie kolejną poduszką.
Posłałem mu mordercze spojrzenie,lecz on śmiał się w najlepsze.

-Pożałujesz tego.-Warknąłem,rzucając w niego poduszką,dwa razy mocniej od blondyna.

-Ała!-pisnął.-Ja cię tak mocno nie rzuciłem idioto!

-Śpij Dobrze,blondyneczko.-parsknąłem cichym śmiechem.

-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz,to utnę ci tego małego fiuta.-syknął.

-Mój fiut jest większy niż twój poziom IQ.-odparłem,po czym zgasiłem światło.

-Debil.-wywrócił oczami i sam się położył do snu.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz