Rozdział 22

161 4 0
                                    

Obudziłam się w jego ramionach,wtulona w jego ciało pod grubą pierzyną.Ubrana w jego szary,luźny t-shirt i luźne spodnie dresowe tego samego koloru.

-Wyglądasz uroczo z rana.-mruknął zaspanym głosem,a na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec i szeroki uśmiech.

-Ooh,dziękuję.-Westchnęłam,po czym usiadłam na łóżku w pozycji siedzącej.

-Głodna?-zapytał nagle,wstając z łóżka w samych bokserkach,gdzie mój wzrok uciekł odrazu na jego członka.
O ja pierdolę.

-Co..nie.-pokręciłam głową,nie odwracając wzroku od umięśnionego brzucha i bokserek czarnowłosego.

-Addie,moje oczy są trochę wyżej,wiesz o tym,prawda?-Zabijcie mnie,proszę.

Odrazu skierowałam wzrok na jego twarz,uśmiechając się szeroko,choć czułam ogromny wstyd ze przyłapał mnie na patrzeniu się na jego fiuta.

-Tak.-przytaknęłam.-Nie ważne.-wymamrotałam,po czym też wstałam na nogi.-Chyba powinnam wrócić do pokoju,trzeba się szykować na wyjście,nie sądzisz?

-Jest dopiero siódma rano,każdy jest śpi.-Ściągnął brwi,patrząc na mnie z niezrozumieniem.

-Oh.-Syknęłam,czując zakłopotanie.-Więc zostanę tutaj.-Opadłam tyłkiem na łóżko i wygodnie na nim usiadłam.

-Mam ochotę cię pocałować.-wyszeptał,zawisając nade mną.Ułożył się nade mną,a jego dłonie muskały moje policzki które były zarumienione.Przełknęłam głośno ślinę.-Właśnie to zrobię.-dodał szeptem,po czym przywarł ustami do moich warg,całując mnie powoli i namiętnie.
Romantycznie.

Oddałam pocałunek,zarzucając ręce na kark i pogłębiłam pocałunek,pełny namiętności.

Po chwili oderwał się od pocałunku i posłał mi uśmiech,na który automatycznie również się uśmiechnęłam.

***

Ubrałam czarne spodnie zimowe i kurtkę,po czym założyłam szalik,czapkę i rękawiczki w również czarnym kolorze.

-No już!-krzyknęłam,przez okno,bo mnie pospieszali.Wsunęłam zimowe buty i pobiegłam w stronę samochodu,prawie wywalając się na grubym śniegu.
Usiadłam tuż koło czarnowłosego i zapięłam pasy bezpieczeństwa.

Właśnie jechaliśmy na obiad,a potem zdecydowali że pójdziemy na spacer,choć grubej kurtki i ciepłych ubrań zimowych,bałam się że zmarznę,bo ty w Laponii jest bardziej zimniej niż się spodziewałam.

Zajechaliśmy pod knajpką,która wydawała się być dość przytulna.Wysiadłam z samochodu i ruszyłam z innymi w stronę dużych drzwi,weszliśmy do środka,a mój wzrok zaczął sprawdzać wystrój.
Było ładnie,naprawdę pięknie.

Usiedliśmy przy dużym stole i oknie z widokiem tego śniegu i drzew przykrytych grubym śniegiem,oraz słoneczkiem.
Po chwili otrzymaliśmy kartę menu,na co odrazu zaczęłam sprawdzać co bym mogła zamówić.

***

Spacer przy zachodzie słońca okazał się być naprawdę przyjemny i cudowny.
Chyba fakt że rodzice byli gdzieś na przodzie i śmiali się,a ja z Damonem sam na sam,sprawiał że w moim brzuchu były motylki.

-Tu jest tak pięknie.-wyszeptałam,z pełnym uśmiechem na twarzy,błądząc wzrokiem po pięknym krajobrazie zimy.

-A wiesz co jest jeszcze piękne?-Zagadał,na co niemal odrazu przeniosłam na niego wzrok.

-Co?-Zapytałam,unosząc lekko brwi.

-Ty skacząca na moim fiucie.-Uśmiechnął się szyderczo,a ja czułam jakbym miała zaraz wypluć własne płuca.
Co do kurwy?
Nie rozumiałam,czemu to powiedział,nigdy nie walnął takim głupim i jednocześnie zboczonym tekstem.

-Szkoda że do tego dojdzie,lecz tylko w twojej głowie.-Rzuciłam go śnieżką,śmiejąc się pod nosem na widok jego czapki w śniegu.

-Czyżby?-prychnął,dorównując mi kroku.-To się jeszcze przekonamy.-Dodał,poważniejszym tonem głosu.

-Nie przekonamy.-wzruszyłam ramionami.-Bo do niczego nie dojdzie.

-Uważam ze będzie inaczej.-Uśmiechnął się arogancko.-Zadbam o to,Adeline.-Te słowa,a szczególnie moje imię wypowiedział w tak usposób jakby miał składał obietnicę,brzmiał tak cudownie.
Kurwa.

-Chuja zrobisz.-warknęłam,wywracając oczami.
W odpowiedzi usłyszałam jedynie parsknięcie pod nosem.

-Damon,do cholery.-syknęłam,gwałtownie przenosząc na niego wzrok.

-Tak?-mruknął,wciąż śmiejąc się pod nosem.
Nie wytrzymam,przysięgam że nie wytrzymam.

-Od kiedy ty walisz takimi zjebanymi tekstami?-wydukałam w końcu.

-Od teraz.-Wyszczerzył się ponownie.

-I ciekawe z jakiego powodu.-westchnęłam,dreptając po grubym śniegu.

-Bo jestem na ciebie kurewsko napalony.-wyszeptał,a jego ciepły oddech przy mojej skórze,sprawiał że przechodziły mnie ciarki.

-Damon,nie tutaj.-Mruknęłam,lecz on nie przestał,przywarł rozpalone wargi do moich ust,łącząc w gorący pocałunek.Naparł na mnie,pogłębiając pocałunek.
Odpływałam pod wpływem jego dotyku.-Powinniśmy,już iść..-wysapałam,przerywając pocałunek.

-Oh szkoda,dopiero się rozkręcałem.-Powiedział,na co szturchnęłam go łokciem.-A to za co?-Zmarszczył brwi.

-Za bycie idiotą.-prychnęłam,uśmiechając się.

Unexpected loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz