GABRIEL
Kolejna koślawa błyskawica przecina czarne niebo, a strumienie deszczu rozbijają się o szybę mojego mercedesa, powodując naprawdę chujową widoczność. Gdy dociskam pedał gazu, auto wpada w poślizg na mokrej nawierzchni i znosi mnie na bok. Jadący z naprzeciwka szaleniec trąbi na mnie i klepie się palcem w skroń.
No dobra, może dziś to ja jestem tym szaleńcem.
Waląc pięścią w kierownicę, zerkam ponownie na wyświetlacz telefonu.
Nic. Wciąż zero wiadomości.
– Gdzie się schowałaś, bachorze? – mruczę do siebie.
Od południa jeżdżę po mieście, a każda minuta niewiedzy, każde nieodebrane połączenie i esemes bez odpowiedzi stacza mnie coraz głębiej i głębiej w pieprzony obłęd.
Oszaleję. Przysięgam. Zaraz oszaleję.
Dokąd ona mogła pójść?
Gdzie się podziała?
Przy kolejnym okrążeniu, następny błysk pioruna na krótki moment rozświetla niebo i wtedy ją zauważam. Kilkanaście metrów dalej siedzącą nad klifem plecami do mnie.
Od razu zjeżdżam z drogi i zatrzymuję się na poboczu, a potem wyskakuję z auta. Kiedy zbliżam się do niej krok za krokiem, moje serce przebijają miliony igieł, a jednocześnie ogarnia mnie tak wielka ulga, że prawie osuwam się na kolana.
Chcę się odezwać, ale słowa grzęzną mi na języku. Trzęsę się jak pieprzony dzieciak.
Co jest ze mną, do cholery?
– Czego chcesz? – W jakiś sposób zdaje sobie sprawę z mojej obecności. Jej głos... jest tak cichy, a i mimo to trafia mnie w sam środek klatki piersiowej.
Przysiadam ostrożnie obok niej, obawiając się, że najmniejszy zły ruch może sprowokować ją do ucieczki. Ona jednak tylko patrzy przed siebie w rozświetlaną co chwilę błyskami mroczną przepaść klifu.
– Szukam cię od kilku godzin. Byłem już chyba wszędzie. – Bezwiednie podnoszę głos, bo nagle wszystkie te emocje zaczynają mnie przytłaczać. – Chciałaś, żebym oszalał z niepokoju?
Każdy mój pieprzony instynkt nakazuje mi ją objąć, przytulić, upewnić się, że rzeczywiście nic jej nie grozi. Teraz. Natychmiast. Zanim naprawdę mi odbije.
Stella ani trochę nieświadoma mojej wewnętrznej walki z samym sobą, układa policzek na kolanie i wwierca we mnie błękitne oczy.
– Gdzie się podziała twoja dziewczyna? – pyta.
Naśladując jej ruch, przekręcam głowę w ten sam sposób i wyciągam rękę, chcąc zagarnąć z jej czoła mokry kosmyk włosów.
– Jest tutaj – odpowiadam cicho.
Wielki błąd.
Rozzłoszczona Stella szarpie się poza zasięg mojej ręki.
– Nawet nie zaczynaj – ostrzega. – Idź sobie. Chcę być sama. – Jej zęby szczękają z zimna, a wargi są zbyt blade. Mimo że kuli się i drży, nie wygląda, jakby miała zamiar się stąd ruszyć choćby do samochodu.
Rozpinam więc swoją kurtkę i zanim zdąży zaprotestować, narzucam materiał na jej ramiona.
Wygląda na to, że będziemy długo tkwić w tej ulewie, bo ja nigdzie się stąd bez niej nie wybieram. Nawet gdybym miał zostać tu do świtu i odmrozić sobie jaja.
– Zerwałem z nią, przysięgam – zaczynam. – To właśnie dlatego przyjechała do miasta. Bo dotarło do niej, że tym razem kończę to na serio. Na zawsze.
– Tym razem? – powtarza. – A ile razy kończyłeś z nią nie na serio? – Jej uśmiech przyprawia odrobina goryczy.
Brawo stary, kop dalej swój przekręty grób.
Potrząsam głową, czując się coraz bardziej bezradny i wściekły.
– Ja... to... naprawdę porąbana historia. Dlatego nie chciałem ci o niej opowiadać. – Zwijam dłonie w pięści. – Nie chciałem, żebyś mnie zostawiła, kiedy odkryjesz moją całą popieprzoną, odrażającą przeszłość.
Stella parska niewesołym śmiechem.
– Na przykład to, że wmawiałeś mi, że mnie kochasz, a jednocześnie planowałeś wrócić do swojej ex? – Sięga po leżący nieopodal jej kolan patyk i zaczyna nim kreślić na wilgotnym piasku. – A kiedy właściwie przestałeś odpisywać na jej cholerne listy? Przed czy po tym, jak się ze mną przespałeś? – Podrywa podbródek w wyrazie buntu, ale w jej tęczówkach lśni zranienie.
Wszystko przeze mnie. Gdybym nie był takim egoistą... oddałbym ją komuś lepszemu.
Ale na jej nieszczęście jestem, więc będę o nią walczył nawet do ostatniego pierdolonego tchnienia.
– Próbowałem urwać nasz kontakt wielokrotnie, ale ona nie chciała słuchać, wciąż pisała, bo...
– Kocha cię – wchodzi mi w słowo.
– Nie. Wierz mi. – zaprzeczam. – Ona nie wie, co to jest miłość. – Strzepuję uschnięty liść z kołnierzyka jej... mojej kurtki. Choć może to być tylko pretekst, żeby jej dotknąć.
Kącik ust Stelli wędruje ku górze w smutnym grymasie.
– A ty wiesz?
– Tak – szepczę. – Dzięki tobie.
– Nie ufam ci. – Coraz bardziej zawzięcie rysuje uschniętym badylem w błocie. – Myślisz, że możesz tak po prostu powiedzieć kilka ładnych słów, a ja znów dam się na to nabrać. – Odrzuca gałąź w otchłań. – Okłamywałeś mnie od początku!
Tak, wiem, ale gdyby nie te kłamstwa, nie byłaby ze mną.
– Kiedy się poznaliśmy, nie sądziłem, że będzie między nami aż tak poważnie i...
– I wtedy jeszcze planowałeś wrócić do Lucy? – podsuwa łamiącym głosem.
Nie daję rady. Pokonany, gotowy, by paść na kolana i błagać o przebaczenie, jeśli będzie trzeba, przysuwam się do niej i układam dłoń na jej kolanie.
– Stella...
Niebieskie tęczówki odnajdują mnie w ciemnościach. Nieprzejednane.
– Odpowiedz.
– Tak.
CZYTASZ
THE LOVE BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionOna oddała mu serce, ale on wciąż nie potrafił wyrzucić ze swojego innej dziewczyny. Kiedy Stella zaczyna wierzyć, że jej związek z Gabrielem pokonał już wszystkie przeszkody i przegnał dzielące ich dotąd sekrety, niespodziewanie do życia Gabriel...