15

6.1K 244 12
                                    


GABRIEL

– Piękne. – Lucy szarpie za wymiętą pościel i przeciąga się leniwie na łóżku. – Myślisz, że kiedyś zamieszkamy w takim domu? – Spogląda na mnie z dowcipem w oczach.

Przetaczam się na bok i wspieram głowę na ramieniu. Kątem oka zauważam wiszące na ścianie zdjęcie mieszkającego tutaj małżeństwa, ale odpędzam lęgnące się we mnie na ten widok wyrzuty sumienia. To nasz moment, a Lucy jest szczęśliwa, więc nie chcę tego psuć swoimi wątpliwościami.

Przygarniam ją do siebie i owijam ramię wokół jej talii.

– Dlaczego nie? – Obwodzę kciukiem zarys jej dolnej wargi, w której migocze mały kolczyk. – Wszystko jest możliwe, czy to nie twoja maksyma?

Jej spojrzenie bezwolnie biegnie do wytatuowanego niżej na jej żebrach napisu, NIEMOŻLIWE NIE ISTNIEJE, a potem znienacka pochyla się i zaciska zęby na moim barku.

– Z tobą wszystko. – Całuje miejsce ugryzienia. – Pora na zdjęcie numer dwanaście – ogłasza   triumfalnym tonem, a następnie przegina się przez wezgłowie łóżka w poszukiwaniu swoich spodni. Wreszcie wygrzebuje telefon z kieszeni i wtula się z powrotem w moje ramiona, by przyjąć odpowiednią pozę.

Nagły błysk flesza oślepia mnie na kilka sekund. Gdy mrugam w mojej pamięci przewijają się wszystkie inne razy, kiedy byliśmy w identycznej sytuacji. W cudzym domu, w cudzym łóżku po gorącym seksie napędzanym adrenaliną i szczyptą niebezpieczeństwa, jaką niosły za sobą wszystkie te włamania.

Dwanaście razy. W komórce Lucy istnieje na to dwanaście dowodów. Za każdym razem cyka nam fotografię, którą traktuje jak pewnego rodzaju trofeum i pamiątkę tych szalonych eskapad.

Kiedy już ma odłożyć telefon, ten zaczyna wibrować w jej dłoni.

Nie muszę nawet patrzeć na ekran, żeby zgadnąć, kto dzwoni. Jej zasmucona mina mówi więcej niż słowa.

– Mike? – mruczę.

Lucy chowa twarz w poduszkę.

– Tak. – Zamiast odebrać odrzuca telefon z powrotem na dywan.

Bez zastanowienia ponownie zagarniam ją w swoje objęcia.

– Pogadam z nim – proponuję, przyciskając usta do jej skroni.

Ona jednak kręci przecząco głową.

– Nie. – Opiera policzek na mojej piersi i wzdycha ciężko. – Proszę jeszcze nie teraz.

Jeszcze nie teraz.

Mam już dość czekania, ukrywania naszych uczuć i okłamywania Mike'a, ale za każdym razem, gdy poruszam z Lucy ten temat, ona zaczyna panikować.

– Lucy... – zaczynam.

– Boję się, że zrobi coś szalonego, kiedy się dowie. On nie odejdzie tak po prostu. – Zawzięcie kręci głową. – Nie zrozumie, że się kochamy.

Chcę krzyknąć, że mam to gdzieś. Ta sytuacja i wszystkie ukradkowe spotkania zaczynają mnie męczyć. Nie robimy przecież nic złego. Zakochaliśmy się w sobie i tyle. Nie zamierzam z nikim dzielić się moją dziewczyną, do cholery. 

– Poradzę sobie z tym. – przekonuję, przeciągając dłonią wzdłuż jej nagiego kręgosłupa. – I nie pozwolę cię skrzywdzić.

– Liczy się to, że jesteśmy razem. Że mamy te chwilę, a... – Lucy podrywa głowę i uśmiecha się, mimo że przed chwilą była gotowa zanieść się płaczem. – Szaleństwo to nasze drugie imię. – Przesuwa się i zaczyna składać szlak pocałunków na moim torsie i niżej, niżej na brzuchu.

Każdy mięsień w moim ciele napina się z przyjemności.

– Raczej twoje, wariatko – mamroczę, poddając się.

Zawsze się poddaję, bo Lucy potrafi namieszać mi w głowie o wiele bardziej niż najmocniejszy, pieprzony alkohol.

I kiedy już mam zamiar przetoczyć się tak, by uwięzić ją pod sobą i po raz kolejny zatracić się w rozkoszy, ona wymyka się z mojego uścisku zafascynowana czymś zupełnie innym.

Na lusterku obok łóżka wisi złota bransoletka wysadzana różnorakimi, kurewsko drogimi kamieniami.

– Wiesz, ile to jest warte? – Trąca opuszką największy brylant. – Jedna pieprzona błyskotka. Gdybyśmy zabrali taką z każdego domu, bylibyśmy bogaci. Pasuje mi, prawda? – Zapina ozdobę na swoim nadgarstku, a ja tylko parskam śmiechem.

Jednak mimo rozbawienia czuję coś jeszcze. Jakiś niepokój budzi się w moim wnętrzu przez cień migoczący w spojrzeniu Lucy. ..Nie podoba mi się sposób, w jaki wpatruje się w ten kawał złota.

– Kręci cię historia Bonnie i Clyde'a? – pytam.

– Oni? – Wymachuje ręką, pozwalając diamentom skrzyć się w świetle słońca wpadającego przez okno. – Nie mieliby z nami żadnych szans. – Zaplątuje udo wokół mojego pasa. – Jeszcze raz?

Niby od niechcenia zaczepiam kciukiem o ramiączko jej koronkowego biustonosza.

– Którą część chcesz powtórzyć?

Lucy przesuwa językiem po złączeniu moich warg.

– Każdą. – Rozpina zapięcie stanika i zrzuca go na podłogę, gdzie leży już reszta naszych ubrań. – Z tobą każdą.

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz