52

4.1K 198 22
                                    


GABRIEL

Bez słowa wciskam pedał gazu i z piskiem opon wyjeżdżam na ulicę.

Pędzę do domu, łamiąc wszystkie istniejące przepisy drogowe. Wskazówka prędkości podskakuje gwałtownie na zegarze, przekraczając wszelkie dopuszczalne normy.

Ktoś chyba na mnie trąbi i wrzeszczy coś przez okno z jadącego drugim pasem auta, ale ledwie to do mnie dociera. Przed oczami mam tylko Stellę śpiącą w moim łóżku. Wtuloną w poduszki, zrelaksowaną, taką jak ją zostawiłem.

Nic jej nie będzie. Nie może.

Proszę, proszę. Nie mogę jej stracić. Nie poradzę sobie z tym. Nie z tym.

Mocniej wduszam pedał gazu i wyprzedzam jadący przede mną wóz, niemal wypychając go z drogi. W ostatniej chwili udaje mi się uniknąć kolizji.

Kurwa mać!

Adrenalina rozgrzewa moje żyły żyłach, a pod powiekami wciąż przemykają złowieszcze wizję. Kiedyś trzymałem zwłoki mojego ojca na rękach. Jego krew sączyła się między moimi palcami, teraz... teraz na jego miejscu widzę Stellę.

A potem zauważam coś innego. Obłoki szarego dymu kłębiące się nad miastem. Kłębiące się nad naszym osiedlem.

Zanim podjeżdżam bliżej, już wiem, co tam zastanę. Pożar. W moim domu.

Prawię taranuję bramę wjazdową, kiedy zatrzymuję się na podjeździe. Błyskawicznie wysiadam z samochodu i zaczynam przeciskać się między zgromadzonymi wokół ludźmi. Wszędzie widzę przerażone twarze sąsiadów, słyszę krzyczących strażaków i biegającą wokół policję.

– Nie. Nie. Nie – powtarzam, potykając się o własne nogi.

Płomienie trzaskają ponad dachem, trawią drewnianą werandę i kołyszą się za popękanymi od żaru szybami.

Czy Stella wyszła?

Nie widzę jej nigdzie w pobliżu. Nie próbowała się też ze mną skontaktować, a na pewno zrobiłaby to od razu, biorąc pod uwagę to, co się właśnie dzieje.

Nie ma jej tu.

Jest w środku.

Nie wyszła.

Kiedy to do mnie dociera, prawie osuwam się na kolana powalony lękiem, bólem, poczuciem winy, bezsilnością. Wszystkim. Coś oplątuje się wokół mojej szyi i dusi, dusi, aż obraz przez moimi oczami robi się rozmyty.

To panika. Dławię się paniką, a później cały świat znika. Zostaje tylko smagane ogniem wejście do mojego domu. Więc rzucam się ku niemu.

– Proszę nie podchodzić. – Ktoś łapie mnie za ramię. – Zakaz wstępu.

Strażak w masce próbuje odepchnąć mnie w tył, ale nie daję się ruszyć.

– To mój dom – wrzeszczę. – W środku jest moja dziewczyna.

Stella! Muszę się do niej dostać!

Próbuję strząsnąć z siebie uchwyt mężczyzny, ale on przytrzymuje mnie jeszcze mocniej.

– Proszę tu zostać. – Potrząsa mną. – Wszystkim się zajmiemy.

– Wchodzę tam. Nie próbujcie mnie zatrzymać. – Uwalniam się z uchwytu faceta i ponawiam próbę przedarcia się przez zbiorowisko gapiów i służb.

– Proszę się cofnąć – Taranuje mnie ten głupek.

Ignoruję go, ale wtedy ktoś jeszcze ujmuje mnie za dłoń.

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz