50

4.9K 201 34
                                    


STELLA

O rety!

Gdy się poddaję, sięga po coś stojącego nad moją głową. Sekundę później czuję coś ciekłego i chłodnego skapującego na moje udo.

To sos czekoladowy! Podwójne; o rety!

– Przygotowuję sobie tort. – W skupieniu rozsmarowuje czekoladę na mojej skórze, a ja wstrzymuję oddech.

– Chyba nie zamierzasz... – Grad łaskoczących drobinek zasypuje moje udo dokładnie w tym samym miejscu, sprawiając, że milknę.

Groszki lukrowe?

Zdaje się, że on jednak zamierza... TO zrobić.

Świr.

– Nie martw się. Obiecuję, że zjem wszystko.

Czubek. Wariat!

Na jego ustach widnieje uśmiech chochlika szykującego się na dużo, dużo psot. Następnie pochyla głowę i przywiera ustami do wnętrza mojego uda.

– Ale Gabriel... Nie możemy...– Jego język prześlizguje się po mojej skórze aż do krawędzi koronkowych fig. – O Boże. – Wiercę się porażona ogromem niespodziewanych doznań, a on chichocze w moją skórę.

– Do ostatniego okruszka – mruczy.

– Jesteś okropny, wiesz?

– Jasne. – Zaczepia zębami o koronkę i szarpie ją w dół. – Najgorszy.

Delikatny materiał fig trzaska w szwach, pozostawiając mnie obnażoną dla jego oczu. Gdy ponownie opada na mnie ustami, mam ochotę krzyczeć.

– Proszę... – Moje paznokcie drapią drewnianą powierzchnię blatu, próbując się w coś wbić, a moje biodra zaczynają bezwiednie falować w rytm ruchów języka Gabriela.

– Czekolada na tobie smakuje o wiele lepiej – oznajmia cichym, napiętym głosem.

Gdy spoglądam na niego z góry, spotykam najbardziej erotyczny widok, jaki ujrzałam w życiu. Moje nogi przerzucone przez jego barki i jego dłonie przytrzymujące moją talię, kiedy co chwilę próbuję umknąć od bezlitosnych pieszczot jego warg.

Ale nie mam szans. Dzięki Bogu.

Wijąc się na blacie, strącam coś na podłogę. Jakiś pojemnik spada na podłogę z głośnym łoskotem, ale w tej chwili wcale mnie to nie obchodzi. Nie obchodziłoby mnie, gdyby za oknem czyhała zgraja zombie z aparatami fotograficznymi.

– Już wystarczy – proszę.

Od nadmiaru odczuć kręci mi się w głowie, a serce wali jak opętane. Gorąco smaga moje ciało zupełnie, jakbym zawisła nad kraterem wrzącego wulkanu.

Nie mogę. Nie dam rady tego znieść.

Gabriel uśmiecha się, a jego język wciąż nieprzerwanie zatacza małe kółeczka w najwrażliwszym miejscu między moimi udami. Dręczy mnie. Doprowadza na skraj obłędu.

Jęk wymyka mi się z gardła, przeszywając przestrzeń, a Gabriel unosi głowę i wwierca we mnie roziskrzone tęczówki.

– Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek mi wystarczy – mówi.

Wyciągam do niego rękę.

– Teraz.

Tym razem nie protestuje. Szybkim ruchem rozpina pasek i pozwala spodniom opaść w dół. Nim zdążę zaczerpnąć kolejny oddech, wsuwa się we mnie jednym, płynnym pchnięciem.

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz