GABRIEL
– Szybciej, Gabe, szybciej. – Słyszę ponaglający głos Davisa.
Kolejna dwa auta prawie zrównują się ze mną na torze. Widzę, jak lawirują między stojącymi w korku samochodami, by mnie zaatakować, wyprzedzić.
Kurwa.
Mocniej wciskam pedał gazu i obracam kierownicą, odbijając w lewo, chcąc wyjść na prowadzenie przed jadące przede mną BMW. Napędzone auto już, już niemal zrównuje się z rywalem, ale wtedy na ulicę znienacka wyskakuje jakiś dzieciak z rowerem, a ja muszę zjechać z trasy i skręcić na piaszczystą powierzchnię ściśniętą między jakąś cholernie starą kamienicą. Tak ciasno zabudowaną, że na każdym metrze drogi o karoserie Venoma ociera się jakaś ściana albo inna kamienista powierzchnia.
– Uważaj, proszę cię – mówi Stella zmartwionym tonem, ale nie mogę na nią spojrzeć choćby na sekundę, bo ta upiorne, zrujnowane osiedle właśnie się kończy, a ja wyjeżdżam ponownie na ulicę i wpakowuję się w tył jakiegoś blokującego przejazd Audi. Siła uderzenia sprawia, że moje ciało szarpie się do przodu, a wóz skrzypi złowieszczo. Spanikowany dupek z Audi wali w klakson, gdy ja potrząsam głową, by strzepnąć z siebie oszołomienie.
BMW przede mną wciąż sunie jak szalone, a dwa inne wozy nadal próbują zepchnąć mnie na czwartą pozycję. Zmieniam bieg i manewruję kierownicą, podejmując kolejne starania wyminięcia tego sukinsyna, ale on jest dobry, naprawdę kurewsko dobry i za każdym razem, gdy niemal udaje mi się wsunąć na drogę przed nim, odbija tak, by zablokować mi drogę. Odgradza mnie prawie ładując się w moją maskę. Skutecznie.
Stella krzyczy zaniepokojona sceną, którą musi oglądać, a jej przerażeniu towarzyszy drwiący rechot tych pojebów zza kamery.
– Spokojnie, śliczna, on dobrze sobie radzi – oznajmia Davies. – A spodziewałem się, że może potrzebować dodatkowego kopa energii.
Coś zawartego w tych słowach każe mi spojrzeć na tablet. Kątem oka zauważam, jak Davis wyciąga coś z wewnętrznej kieszeni marynarki. To mały scyzoryk. Jego ostrze w kolejnej sekundzie przesuwa się po policzku Stelli, a moje serce ściska się boleśnie.
Nie. Nie. Nie.
– Nic jej nie rób. Nie dotykaj jej – wrzeszczę.
Davis uśmiecha się. Nóż w jego dłoni błyszczy w półmroku pomieszczenia.
– Patrz na drogę – nakazuje. – Drugie miejsce mnie nie zadowoli, wyprzedź go wreszcie.
Stella opuszcza powieki, by nie widzieć ostrza gładzącego jej skórę, ale wiem, że robi to też dla mnie. Nie chce, żebym patrzył na lęk w jej oczach.
Pierdolić to. Wszystko.
Nagle cały świat znika i zabiera ze sobą mój rozsądek, wszelkie zahamowania. Zostaje tylko pierwotny instynkt przetrwania. Morderczy i bezlitosny.
– Niedługo będzie po wszystkim – mówię do Stelli.
– Wiem.
I tak oto oboje udajemy, że to wcale nie było kłamstwo, a ja płynnie obracam kierownicę, wbijam wzrok w prędkościomierz i wgniatam pedał gazu do maksimum. Nie pozwalam sobie na zastanawianie się i rozważanie. Już nie. Kiedy BMW z przodu po raz kolejny odgradza mi przestrzeń przejazdu przed nim, nie próbuję uniknąć zderzenia. Venom wpierdala się w tył BMW z potężnym trzęsącym wozami hukiem. Chyba uderzam głową o boczną szybę, ale tak naprawdę wcale tego nie odczuwam. Niczego nie czuję. Nie pozwalam prędkości opaść i choć silnik pod czarną maską warczy i protestuje ja napędzam go coraz mocniej i mocniej aż przesunie się po boku niebieskiego BMW. Przesuwanie się po sobie blach wozów brzmi jak krzyk jakiejś bestii z otchłani i prawie kaleczy mi bębenki. Iskry trzaskają za oknem, a potem... jestem. Z przodu na prowadzeniu. Kilkadziesiąt metrów od mety.
Kilkadziesiąt metrów dzielących mnie od Stelli.
– Jeszcze kawałeczek – mówi Davis, jakby czytał mi w myślach. Jadące za mną BMW wykonuje manewr by znowu być na prowadzeniu. Sunąc obok mnie, kierowca trzaska w bok Venoma, a jego twarz wykrzywia grymas wściekłości. Bez wątpienia ma ochotę wrzucić mnie z toru i zafundować wywrotkę.
Głupi sukinkot.
Przed moimi oczami kilkanaście metrów od końca wyścigu wyrasta wysoki, gruby metalowy słup. Pułapka, która pod koniec trasy może odmienić całą jej kolejność.
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Nie mam nawet jednej pieprzonej sekundy na zastanowienie się, jak sobie z tym poradzić i się nie zabić.
Kiedyś, kiedy byłem dzieciakiem wierzącym we własną nieśmiertelność celowo ustawiałem sobie na torach różne przeszkody, by ćwiczyć sprawność reakcji. Teraz nie mam nawet miejsca na zabawę autem, każdy manewr, jaki wykonam będzie niebezpieczny i nie pozostawi żadnego marginesu na błąd.
Patrzę na ten cholerny słup i robię to, co podpowiada mi instynkt, czekam aż zbliżę się do niego na odpowiednią odległość, a potem skręcam o tyle samo stopni w prawo i o tyle samo stopni w lewo, aż prześlizguję się obok przeszkody bez zaliczenia salta. Gdy przód Venoma niemal dotyka linii mety, wduszam hamulec i zatrzymuję auto bokiem za krawędzią finiszu.
Koniec.
– Tak! Tak! Wiedziałem, że doping Stelli ci pomoże – wiwatuje uszczęśliwiony Davis, ale ja go ignoruję.
Spoglądam tylko w błękitne oczy mojej dziewczyny.
– Wygrałem, dostaniecie kasę – warczę. – Wypuście ją.
Davis unosi palec i kręci nim tuż przed kamerą.
– Jeszcze nie.
Na jego kpiącą odmowę coś we mnie pęka. Tama trzymająca na uwięzi całą moją złość rozpada się z trzaskiem, a ja wybucham.
– Wypuście ją teraz – Walę pięścią w kierownicę. – Ma wrócić do domu, inaczej nie dostaniecie tych pierdolonych pieniędzy!
*****
Stało się, Gabriel wygrał, ale czy to rozwiąże sytuację, w której znaleźli się ze Stellą?🤔
CZYTASZ
THE LOVE BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionOna oddała mu serce, ale on wciąż nie potrafił wyrzucić ze swojego innej dziewczyny. Kiedy Stella zaczyna wierzyć, że jej związek z Gabrielem pokonał już wszystkie przeszkody i przegnał dzielące ich dotąd sekrety, niespodziewanie do życia Gabriel...