76

3.6K 197 11
                                    

GABRIEL

– Zaczekaj. – Powstrzymuje mnie, cofając się lekko. – Nie powinniśmy. Krwawisz.

Wsuwam rękę na jej kark.

– Mam to gdzieś. – Ponownie przywieram wargami do jej gardła. – Potrzebuję cię. – Przygryzam łagodnie skórę, sprawiając, że przeszywa ją dreszcz.

Jej opór maleje z każdą sekundą. Z każdą sekundą przestaje dygotać z powodu tlących się w niej obaw, a zaczyna drżeć z powodu rozniecającego się w niej powoli żaru pragnienia.

Chcę zanurzyć ją w rozkoszy. Sprawić, że koszmar, jaki dzisiaj przeżyła zostanie wymazany. I sprawiam.

Stella wierci się na moich kolanach, bezwiednie ocierając się o mnie wciąż i wciąż od nowa.

– Tak bardzo cię o ciebie bałam – dyszy

Zerkam na nią w górę z ustami wciąż przytwierdzonymi do jej dekoltu.

– A więc to fakt. Jesteś stuknięta.

– Niby dlaczego, dupku? – Jej nos marszczy się od złości, a ja uśmiecham się między pocałunkami. Moje dłonie przesuwają się wzdłuż jej pleców i zaciskają na materiale sukienki.

– Porwało cię i przetrzymywało kilku pojebów, a ty bałaś się o mnie? – parskam śmiechem. Nim zdąży odpowiedzieć, szarpię za falbaniasty ciuszek, a w pomieszczeniu roznosi się echo darcia materiału.

Oczy Stelli rozszerzają się z zaskoczenia na strzępy jej sukni zwisającej mi w dłoniach.

– Ej, delikatniej. – Dźga mnie palcem w tors, ale jej mina zdradza chęć do psot.

Wypuszczam zerwaną sukienkę na podłogę obok kanapy.

– Nie tym razem – I nie czekając, popycham moją dziewczynę na poduszki rozsypane na kanapie.

– Wariat... – Uderza plecami o materac. – Jesteś kompletnym szajbu... – Szajbusem, zgadza się, zwłaszcza dzisiaj, teraz, ze wszystkimi szalonymi emocjami pożerającymi mnie od środka żywcem. Niestety Stelli nie jest dane dokończyć tej myśli, bo zduszam jej słowa pocałunkiem. Mocnym, długim i namiętnym.

Zawisam na ramionach nad jej ciałem, a Stella od razu oplata nogi wokół mojego pasa.

– Gdybyś tylko wiedziała – szepczę.

Jej palce zaczepiają się w moich wciąż wilgotnych od deszczu włosach, przeczesuje je powolnymi ruchami, gdy jej usta powoli suną w dół mojej szczęki.

– Co takiego? – pyta równie cicho.

– Jaką zdobyłaś nade mną władzę. – Mój kciuk przemyka między jej piersiami aż do miejsca tuż nad pępkiem. – Możesz mnie zniszczyć. Zrujnować doszczętnie, a ja dalej będę twój.– I jeszcze odrobinę niżej aż na skraj bielizny, co sprawia, że biodra Stelli podrywają się niespokojnie i dociskają do mojej erekcji.

– Gabriel. – Jej głos brzmi jak niecierpliwe westchnienie.

Wyszczerzam zęby w uśmiechu i wiodę wargami wzdłuż ramiączka jej stanika.

– Powiedz to. – Strącam je niżej i obsypuję pocałunkami odsłonięte miejsce.

Jej biodra znów podskakują, a z gardła wyrywa się jęk.

Kurwa. Jest teraz tak niesamowicie piękna, że gdyby była jeszcze odrobinę bardziej doskonała, chyba by mnie wykończyła.

– Jesteś mój.

Tak jest, kochanie.

Moja głowa opada niżej, a wargi zamykają się na jej wyprężonym pod koronką stanika sutku.

– A ty? – Przygryzam go delikatnie, sprawiając, że paznokcie Stelli wrzynają się w moje barki. – Do kogo należysz?

– Teraz czy ogólnie?

Zbyt odurzony jej zapachem i bliskością pojmuję sens zadanego przez nią pytania z małym opóźnieniem.

– Co? – Podrywam oczy, by spiorunować ją wzrokiem, a ona zanosi się uroczym chichotem.

A to śliczne, okrutne stworzenie.

Wracam z powolnymi pocałunkami do jej piersi, a potem niżej wzdłuż poruszających się w rytm szybkich oddechów żeber i brzucha. Jednocześnie moja dłoń wsuwa się niespiesznie między jej uda. Kiedy zaczynam zataczać leniwe kółeczka na jej skórze tylko kilka centymetrów zbyt daleko od miejsca, w których naprawdę chciałaby poczuć moje palce, ponownie spotykam jej spojrzenie.

– Chcesz się dalej droczyć?

– O Boże. Żartowałam. Żartowałam. Nie rób tego. – Kręci gwałtownie głową na boki. – Należę do ciebie.

Grzeczna dziewczynka.

Nie będąc w stanie dłużej zwlekać, unieruchamiam pod sobą jej falujące biodra i delikatnym ruchem wsuwam się do jej wnętrza.

– Jeszcze raz – proszę napiętym tonem.

Stella wierci się na kanapie, strącając jedną z poduszek na dywan. Na jej policzki wkrada się rumieniec, a z gardła ucieka kolejny jęk.

– Należę do ciebie.

– Tak jest. – Zagłębiam się w niej jeszcze raz, a potem kolejny. Nasze ciała ocierają się o siebie w zachłannym, łakomym rytmie, splecione w ciasnym uścisku. Talia Stelli unosi się z każdym moim pchnięciem, a ona nieprzerwanie powtarza, że należy do mnie, aż wreszcie jej tęczówki rozbłyskują zalane falą wielkiej przyjemności, a mięśnie pod jej skóra wiotczeją, gdy doznaje spełnienia.

Moje przychodzi zaledwie sekundę później i wstrząsa moim obolałym ciałem do tego stopnia, że prawie zgniatam Stellę uwięzioną na kanapie swoim ciężarem.

Gdy się nie poruszam, bachor gryzie mnie w bark i mamrocze coś o tym, że ważę tyle co cholerna ciężarówka.

Śmiejąc się, zmuszam moje ramiona do podźwignięcia mnie nieco wyżej.

– Ostry numerek, co? – żartuje. 

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz