GABRIEL
– Gotowe. – Ares dmucha w igłę wystającą z maszynki, a następnie odkłada ją na stolik przy swoim stanowisku.
Gdy okręca się na obrotowym fotelu niczym mały dzieciak, ja podchodzę do lustra zawieszonego na ścianie, by rzucić okiem na swój nowy nabytek.
To ten stuknięty sukinkot jest autorem większości tatuaży zdobiących moje ciało, więc wiem, jak zajebiście jest uzdolniony, a mimo to, kiedy spoglądam na rozciągający się na moim lewym żebrze napis na moment mnie zatyka.
Jedno słowo. Jedno imię.
Tylko sześć liter. A jednak gdzieś pomiędzy nimi mieści się cały mój świat.
– Dzięki, stary. Wygląda kurewsko fantastycznie. – Sięgam do kieszeni po portfel. – Ile?
Ares przeciąga palcami przez swoje potargane zielono fioletowe włosy i puszcza balona z gumy.
– Potraktuj go jako prezent – mówi. – Nigdy nie sądziłem, że akurat ty się na to zdobędziesz. Nie mogę doczekać się, aż opowiem chłopakom, że wielki Gabriel Holloway dał sobie strzelić w dupę strzałą amora. – Wyszczerza kły w zadziornym uśmiechu.
– Chrzań się, dupku. – Opuszczam koszulkę w dół i poprawiam spodnie.
Choć tym, co mi wydziarał zasłużył na pokłony, jeśli nie przestanie pieprzyć głupot, złapię pierwszy lepszy kawał metalu i wyrwę mu nim jego siekacze.
– Gdyby twoja pani miała ochotę na tatuaż, koniecznie ją do mnie przyprowadź.
Akurat, już zapierdalam.
Jeśli Stella kiedykolwiek pomyśli jeszcze o tatuażu, nie zrobi go jej żaden facet.
– Po moim trupie. – Gromię go wzrokiem.
Wystarczy, że muszę znosić tego palanta siedzącego obok niej na literaturze. Wczoraj prawie się zaślinił, kiedy się do niego uśmiechnęła.
Wkurwiony powrotem tego wspomnienia, odwracam się w kierunku wyjścia i porywając kurtkę z kanapy, wychodzę na chłodne, wieczorne powietrze.
A potem napotykam spojrzenie zielonych oczu połyskujących w mroku.
Tylko nie to.
Lucy stoi wsparta o maskę mojego samochodu i bawi się zapalniczką.
– Zamierzasz teraz wypełzać spod każdego kamienia jak glista? – odzywam się, wymijając ją, by złapać za klamkę mercedesa.
Zanim jednak mi się to uda, Lucy przesuwa się tak, że zasłania drzwi kierowcy plecami.
– Dlaczego tak mnie traktujesz? Dlaczego nie odbierasz, nie odpisujesz? – wrzeszczy, a gdy nie reaguje, zaczyna szarpać mnie za koszulkę. – Mówię do ciebie, do cholery!
Błyskawicznym ruchem unieruchamiam jej dłonie.
– Wyjedź z miasta, Lucy. – Odpycham ją delikatnie. – To koniec. Rozumiesz?
Jej pociągnięte bordową szminką usta wykrzywiają się ze złości.
– Nie wierzę. Nigdy nie uwierzę, że już mnie nie kochasz. – Znowu próbuje mnie objąć, ale bez problemu robię unik.
– Powiedz czego tak naprawdę chcesz? Co mam zrobić, żebyś zniknęła?
Lucy lubi się targować. Podpuszczać i badać przeciwnika zanim odsłoni karty. Dobrze ją znam i wiem, że już ma jakiś plan. Pokręcony i niszczycielski jak cała ona.
Gdy milczy, jej pięść zaciska się na zapalniczce, a potem wznieca płomień skrzący się w świetle lamp.
– W ogóle nie zareagowałeś, kiedy powiedziałam ci, że Mike się obudził. – Wyciąga z rękawa sukienki papierosa i wsuwa go do ust.
Imię Mike'a sprawia, że się spinam. Wciąż nie mogę uwierzyć, że naprawdę odzyskał przytomność.
Jeden grzech mniej na bardzo długiej liście.
Gdybym tylko wiedział, co zrobić dalej. Spróbować się z nim skontaktować? Żeby pogadać, przeprosić? A może lepiej to zostawić. Wątpię, żeby on chciał mnie widzieć, a na wybaczenie raczej nie zasługuję. Poszedłbym po nie wyłącznie z egoistycznych powodów.
I dla Stelli. Żeby pewnego dnia móc powiedzieć: Spójrz, może jednak nie zakochałaś się w potworze.
– Cieszę się – mamroczę. – Życzę wam obojgu szczęścia. Możesz odsunąć się od mojego auta?
Zamiast spełnić moje polecenie, Lucy dmucha mi dymem papierosowym w twarz.
– Przecież się umówiliśmy. Wtedy miałeś wyrzuty sumienia. Dlatego mnie zostawiłeś. Tylko dlatego. – Przeciąga paznokciem wzdłuż mojego torsu. – Powiedziałeś, że jeśli on się obudzi, będzie to oznaczać, że los dał nam jeszcze jedną szansę.
Pamiętam. A jednocześnie tamto życie wydaje się tak bardzo zatarte, że czasami chciałbym udawać, że nie miałem z nim nic wspólnego.
Wyciągam rękę i odbieram Lucy fajkę. Zaciągam się, zasysając tytoń w płuca, a potem rzucam papierosa i gaszę go butem.
– To było dawno temu, Lucy. Odpuść – akcentuję ostatnie słowo.
Dziewczyna uśmiecha się.
– Nigdy nie odpuszczam. Znasz mnie. – Zniża zmysłowo głos. – Kiedyś ci się to podobało, pamiętasz? Ty i ja jesteśmy tacy sami.
Byliśmy. Ale to już minęło.
– Przestań. Nie kocham cię, dociera?
– A kogo? – Pochyla się, aż jej wargi prawie dotykają moich. – Tę małą przestraszoną, ugrzecznioną dziewczynkę?
Wykrzywiam usta w kpiącym uśmiechu.
– Nie znasz jej.
– A czy ona zna ciebie? – Jej język znienacka przemyka po moim policzku. – Prawdziwego ciebie?
CZYTASZ
THE LOVE BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionOna oddała mu serce, ale on wciąż nie potrafił wyrzucić ze swojego innej dziewczyny. Kiedy Stella zaczyna wierzyć, że jej związek z Gabrielem pokonał już wszystkie przeszkody i przegnał dzielące ich dotąd sekrety, niespodziewanie do życia Gabriel...