8

6.9K 313 93
                                    


GABRIEL

– A czy ona zna ciebie? – Jej język znienacka przemyka po moim policzku. – Prawdziwego ciebie? – Gdy próbuje mnie pocałować, wplątuję palce w jej włosy i szarpie za nie, aż odsuwa się z sykiem.

Cholerna psychopatka.

– Nie twój interes – odpowiadam. – Nie wtrącaj się w to i nie próbuj knuć.

Lucy spuszcza wzrok, a kiedy wznosi go ponownie, w jej oczach wzbierają łzy.

– Czy to z powodu śmierci twojego ojca? – szepcze. – Przez nałóg Bruna?

Marszczę brwi.

– Co?

– Przyczyniłam się do tego wszystkiego, wiem i przepraszam, ale nie możesz się zmuszać do bycia z nią, żeby zadowolić matkę i... – Nim zdążę mrugnąć, wtula nos w moją koszulkę. – Żeby zadośćuczynić nasze błędy.

Nasze błędy?

Prawie zanoszę się śmiechem.

Gdzieś mam jej błędy, dosyć mi własnych. Mój brat poszedł właśnie na odwyk narkotykowy. Odkryłem, że mam młodszą siostrę, o której nie mogę powiedzieć mamie, bo wtedy musiałbym wyznać, że mężczyzna, którego ona wciąż uznaje za miłość swojego życia był zwykłym niewiernym skurwielem. Jakby tego było mało, Stella mną gardzi, a szurnięta ex... właśnie robi mi łzawą scenę.

Ujmuję ją za ramiona i odsuwam aż jej plecy uderzają o drzwi samochodu.

– Nie słuchasz mnie, Lucy. To nie dlatego jestem ze Stellą – mówię.

Blondynka ociera fałszywe łzy z policzków. Zawsze była wspaniałą aktorką. Potrafiła ronić łzy na zawołanie. Z tą różnicą, że tym razem ja już się na nie nie nabieram.

– Nie liczysz, że ona wyprowadzi cię ku światłu? – nuci. – Na pewno byłaby do tego zdolna, jest taka idealna. Żadnych skaz.

Cień smutku w jej głosie sprawia, że trochę mojej irytacji gaśnie.

Chryste, tylko tego brakuje, żeby zrobiło mi się jej żal.

– Tu akurat masz rację. Jest idealna – potwierdzam.

– Więc przysięgnij, że nic w tobie nie pragnie, nie tęskni... – zaczyna cicho. – By stoczyć się ze mną z powrotem w mrok. – Jej kciuk przesuwa się w górę po wytatuowanym od nadgarstka aż do ramienia wężu. Jadowitym, zabójczym... symbolu zła. To Lucy kiedyś wybrała dla mnie ten tatuaż.

– Tamtego Gabriela już nie ma. – Zerkam w dół na jej dłoń, a następnie zatrzymuję jej palce. – A ten, który istnieje należy w całości do Stelli.

W tęczówkach Lucy zapala się jakaś zaciekłość.

– Więc odnajdę tamtego i sprawię, że wróci – odrzeka. – Do mnie.

Dobra. Wystarczy tej porąbanej dyskusji.

– To zaczyna się robić chore Lucy. Nie chcę cię. Kocham Stellę.

– Ona cię nawet nie zna. Nie wie, co cię kręci i czego potrzebujesz.

Ja pieprzę. Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu i zdaje się, że do tej pory byłem zbyt delikatny.

Podchodzę do niej na tyle blisko, by nie mogła choćby drgnąć i odgradzam ją od światła lamp ulicznych.

– Ty też nie – mruczę. – To coś między nami było popieprzone, a to, co łączy mnie ze Stellą jest doskonałe.

– Kłamiesz...

– Jeszcze nie skończyłem. – Mój głos nabiera niebezpiecznej ostrości. Ujmuję ją za brodę i zmuszam, by patrzyła mi w oczy. – Nie zjebiesz mi tego i nawet nie próbuj, bo pożałujesz.

Lucy zaciska pięść na przegubie unieruchamiającej ją dłoni.

– Grozisz mi?

– Dlaczego by nie?

Wreszcie w jej rysach odbija się zdumienie, gdy rozgląda się w półmroku.

– Ty... Co się z tobą stało? – Traci pewność siebie.

Na moje usta wstępuje lodowaty uśmiech.

– Chcesz zobaczyć mój nowy tatuaż? – I nie czekając na jej potwierdzenie, zdejmuję koszulkę przez głowę. Potem cofam się nieco w tył, by lepiej oświetlić dzieło Aresa.

Nakreślone czarnym tuszem pochyłe litery pod moim sercem układają się w imię STELLA i są idealnie wpasowane w inne tatuaże na mojej skórze. Otoczone płomieniami i zerwanymi łańcuchami symbolizują dokładnie to, czym Stella okazała się dla mnie.

Nadzieję.

Lucy trzepocze powiekami, a jej źrenice rozszerzają się od szoku.

– Zrobiłeś to dla niej? – Wyciąga rękę, jak gdyby chciała musnąć tatuaż, ale zaraz odskakuje jak poparzona.

To mnie rozbawia.

I przynosi poczucie satysfakcji.

Wciąż się uśmiechając, powtarzam swoją prośbę.

– Odsuń się od samochodu, Lucy?

I tym razem efekt jest natychmiastowy. Blondynka cofa się krok za krokiem, aż mogę wreszcie wsiąść na miejsce kierowcy.

Gdy tylko zamykam drzwi, Lucy zagląda przez uchyloną szybę.

– Nie zrezygnuję z nas – chrypi.

Odpalam mercedesa i wciskam przycisk zasuwający okno.

– Jeszcze nie teraz, ale w końcu tak. – Wrzucam wsteczny bieg. – Bo tym razem nie masz szans na wygraną. – I odjeżdżam z parkingu, zostawiając za sobą niknącą w ciemnościach nocy sylwetkę Lucy.

Gdyby tylko całą moją przeszłość można było zostawić równie łatwo...

******

Kogo zaskoczył ten rozdział? Spodziewaliście się, że Gabriel zrobi coś takiego dla Stelii? 😍I jak myślicie, co teraz zrobi Lucy? 😎

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz