14

6.8K 326 43
                                    


STELLA

– Nie, masz rację. – Przyciska wargi do mojego nadgarstka. – Przez nią babrałem się w gównie i to dlatego masz ze mną tak przerąbane. – Składa kolejny pocałunek powyżej linii bransoletek.

Mimowolnie wrzynam paznokcie w jego dłoń, gdy od tej łagodnej pieszczoty wszystkie zakończenia nerwowe nagle zaczynają się iskrzyć.

Nie zastanawiając się dłużej, podnoszę się i przeskakuję, wpełzając Gabrielowi na kolana. Kiedy przysiadam na jego udach, zasysa zaskoczony oddech, a potem jego oczy rozświetlają się czułością.

– Co ona ci zrobiła? – mruczę prosto w jego usta.

Gabriel opiera czoło o moje i oplata sobie moje nogi wokół pasa.

– Nielegalne walki – odpowiada.

– Nie... – Coś ściska mnie w piersi.

Chryste, co jeszcze?

– W mieście jest taki klub. Nazywa się; Kręgi piekielne. Za dnia ludzie trenują tam boks i inne sztuki walki, a nocami...– nie kończy.

Nie musi. Nocami ten klub przeradza się w wylęgarnie przemocy, agresji i innych przestępstw.

– Tam się biliście?

– Tak.

Nagle do głowy przychodzi mi straszna myśl.

– Nie mów, że ona chciała, żebyście ze sobą walczyli – nucę, obrysowując palcami ciemne wzory jego tatuaży wystające ponad kołnierzyk koszulki.

– Nigdy nie powiedziała tego wprost. – Słyszę jego chropowaty głos tuż przy moim uchu. – Ale dziś, kiedy na to patrzę, wiem, że chciała. Szczuła nas na siebie w tajemnicy, zgrywając ofiarę. Nie spodziewała się tylko takiego końca. – Jego głowa opada na mój bark, a następnie przyciska mnie do siebie ciaśniej i przytula.

– Mike zapadł w śpiączkę.

Na te słowa wstrząsa nim dreszcz. Potakuje skinieniem, a ja gładzę jego zesztywniałe plecy powolnymi ruchami.

– To był jeden zły cios. Cios, który prawie go zabił – chrypi. – Ale mnie wreszcie obudził.

Szkoda tylko, że musiało dojść do aż takiej tragedii, żeby Lucy ujawniła swoje prawdziwe oblicze, a Gabriel zrozumiał swoje błędy.

– A listy? – dociekam.

– W ten sposób pozwalali nam się kontaktować z bliskimi w ośrodku resocjalizacji. – Odsuwa się odrobinę i nasze twarze zmów dzielą jedynie centymetry. – Potem zerwałem kontakt, ale ona wciąż pisała. Uznała, że to nasz romantyczny sposób na utrzymanie więzi.

Cholerna świruska. Przyssała się do niego jak pijawka i nie zamierza się odczepić, dopóki nie upuści mu ostatniej kropli krwi.

Nagle wzbiera we mnie wściekłość przemieszana z gwałtowną potrzebą chronienia Gabriela przed tą toksyczną wariatką. Nikt lepiej ode mnie nie przekonał się, że mimo twardej, spowitej mrokiem skorupy, Gabriel chowa w sobie wiele blizn i zranień.

– Więc czemu wciąż trzymasz te listy? Dlaczego ich nie wyrzuciłeś? – wybucham. – Bądź szczery. Wciąż coś do niej czujesz?

– Te listy to przypomnienie całego syfu, w który dałem się wplątać przez głupie uczucia. Ostrzeżenie, by nie zrobić tego ponownie – oznajmia, owijając sobie kosmyk moich włosów wokół palca. – Kiedy cię poznawałem, one były barierą między nami. Przypominały mi o wszystkim, co przeszedłem przez Lucy, więc cię odpychałem.

– Dzięki, że przerzuciłeś to na mnie. – Trzaskam go po ręku.

Gabriel nie daje się odepchnąć. Wsuwa rękę na mój kark unieruchamia moją głowę, bym musiała na niego patrzeć.

– Nie było mi łatwo zaakceptować to, że znów jakaś dziewczyna ma nade mną władzę. – Szybko całuje miejsce tuż pod moim uchem. – Ale ty nigdy tej władzy nie wykorzystywałaś. – Uśmiecha się tak, że cała moja złość pryska niczym bańka mydlana.

Obejmuję go, wdychając słodko miętowy zapach jego perfum,

– Gabriel.

– Weź. – Gdy odchyla się nieco do tyłu, zauważam, że wyciąga coś z wewnętrznej kieszeni kurtki. – Przeczytaj, poznasz wszystkie szczegóły.

Listy. Kilkanaście listów zawiniętych w kolorowych kopertach związanych ze sobą sznurkiem.

To od niej.

Niepewna zamykam je w garści, prawie spodziewając się, że za moment z tych kopert wylęgną się jadowite węże albo inne wstrętne robaki.

– Jesteś pewien? – pytam.

I właśnie wtedy na usta Gabriela wpływa absolutnie rozbrajający uśmiech, uwydatniający dołeczek w jego policzku.

– Długo mi zajęło zrozumienie, że Lucy pojawiła się w moim sercu, by je zniszczyć – nuci, przesuwając sobie moją wolną dłoń w górę lewej piersi. – A ty po to, żeby je uratować. – A potem pochyla się i mnie całuje.

Gdy tylko jego wargi opadają na moje, połykając wymykające się z mojego gardła westchnienie, pod moją skórą roznieca się ogień. Tli się i rozprzestrzenia, pochłaniając każdą komórkę mojego ciała i zalewając je gorącem, a ja mogę jedynie odwzajemnić tę odurzającą pieszczotę. Przesuwam więc ręce, by spleść je na jego szyi, sprawiając, że Gabriel pomrukuje z zachwytem i przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie. Potem wsuwa język między moje usta i przyciska moje biodra do swoich ud, bym mogła poczuć jak bardzo mnie pragnie.

Rany. Świat zaczyna wirować, a każde kolejne przesunięcie jego języka sprawia, że wzbiera we mnie pożądanie. Mam ochotę wić się na jego kolanach, aż...

Nie, stop! Jesteśmy przed moim domem.

Szybko przerywam pocałunek i odsuwam się dalej poza zasięg jego warg, gdy Gabriel mamrocze coś o tym, jaka to jestem okrutna, odtrącając go.

– Dziękuję. – Uśmiecham się rozbawiona i jeszcze raz cmokam go w kącik ust. Niestety Gabriel nie docenia mojej wdzięczności. Z grymasem zawodu, podnosi się, a następnie pomaga mi wstać.

– Chodźmy stąd, zanim znowu będziesz musiała wrzucić mnie do basenu, żebym ochłonął – burczy.

Chichoczę na przytoczone wspomnienie, dopóki nie przypominam sobie o listach wciąż zmiętych w mojej garści.

Czeka mnie długa, zarwana noc, bo nie ma mowy, żebym zasnęła, nie poznając treści każdego z nich. 

******

Kto czyta to o 01:45?🤣

Powinniście być zadowoleni z takiego rozwoju sytuacji 😁

Kolorowych snów 😘💕

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz