85

3.6K 202 23
                                    


GABRIEL

– Wiesz, że ja nie umiem przestrzegać zasad – nucę. – A przy tobie lubię je łamać szczególnie często.

– Czyli mam na ciebie zły wpływ?

– Najgorszy. – Moje usta ocierają się o jej wargi z każdym wypowiedzianym słowie. – Namówiłabyś mnie do każdego grzechu.

W jej oczach zapala się ogień i jeszcze trochę... rozbawienia.

– To akurat w twoim przypadku nie jest szczególnie trudne.

Mógłbym się sprzeczać, ale... Wolę zrobić coś innego.

Nim Stella zdąży zaczerpnąć kolejny wdech, okręcam ją dwukrotnie, wyrywając z jej gardła pisk zmieszany ze śmiechem. Pod wpływem niespodziewanego ruchu traci równowagę i ponownie wpada prosto w moje ramiona.

Muzyka przełącza się na nieco szybszą, światełka migoczące pod sufitem zmieniają barwy na ciemno różowe, sprawiając, że całe pomieszczenie tonie w poświacie o podobnej barwie. Nieco niżej na niby pajęczynach dyndają wielkie pająki, z którymi walczyłem tak długo, aż zaczęło mi się pierdolić pod kopułą. Kruki i inne mroczne zwierzęta obsiadają zasłony, obręcze schodów, futrynę drzwi, a nawet stoły z przekąskami. W kącie sali stoi wielka baba jaga z długim nosem, a wszędzie, gdzie spojrzę trafiam na małe bukieciki czarno czerwonych kwiatów.

Moja dziewczyna dała czadu. Dzięki jej pomysłom to pomieszczenie wygląda jak pokój wyjęty magicznie z jakiejś bardzo mrocznej bajki.

– Kocham cię, Stella – wyznaję nawet bez udziału świadomości.

Uśmiecha się, znowu skręcając mi wnętrzności w te nerwowe supły.

– Ja też cię kocham. Bardzo. – Chowa twarz w kołnierzu mojego płaszcza. – Co się stało?

Co się...? 

Nagle zdaję sobie sprawę, że cały się spiąłem. Moje  gardło wysycha pełne szpilek niemożliwych do przełknięcia, kiedy zaglądam w jej błękitne tęczówki.

– Muszę ci o czymś powiedzieć.

Nie mogę tego dłużej zatajać. Nie dam rady. Miałem być z nią już zawsze szczery i razem rozwiązywać nasze problemy. Powiedzenie jej teraz, kiedy jest taka radosna wydaje się nie w porządku, ale milczenie mnie dobija.

– O czym? Coś złego...

– Nie. Nie. Już dość złego się stało. – Uspokajam pośpiesznie, wychwytując nutę obawy w jej tonie. – Chodzi o coś zupełnie innego.

Stella szarpię podbródkiem, ale się nie rozluźnia.

– W porządku. Słucham.

Cholera, po wszystkim, co się ostatnio działo, trudno jej się dziwić, ale jej reakcja sprawia, że zaczynam się wahać.

Ujmuję jej dłonie w swoje, splatając nasze palce razem i wypuszczam długi oddech.

– Wczoraj odnalazł mnie Liam Morson. To były kierowca rajdowy. Obecnie szkoli nowe talenty i ich poszukuje.

Stella mruga totalnie zagubiona. Zatrzymuje nas, przerywając dalszy taniec i drapie się w policzek.

– I przyszedł do ciebie, bo...?

– Bo uważa, że nadałabym się do tego. Do jazdy w wyścigach.

Jeszcze większa zmarszczą przecina jej czoło.

– Legalnych?

Kiwam głową.

– Tak. To nie jest żaden kolejny świr. On naprawdę się tym zajmuje, jest w tym dobry i z tego znany.

– Więc chcesz... się na to zgodzić? Żeby startować w wyścigach? –Odsuwa się. Tylko odrobinę, ale i tak odczuwam to niczym cios w żołądek. – Ale kiedy? Gdzie? A studia?

Spuszczam wzrok, uświadamiając sobie, że wstrzymuję oddech. Gdy znów spoglądam w górę, twarz Stelli jest całkowicie nieczytelna.

– Właśnie w tym rzecz, gdybym się zgodził... musiałbym wyjeżdżać. W przyszłym roku – mówię niepewnie. – Prawdopodobnie dość często i raczej na długo.

– Chcesz wyjechać?

Instynktownie zaprzeczam. Wcale nie chcę wyjeżdżać. Moje zakochane, tłukące się w dziwnie panicznym rytmie serce wcale tego nie chce.

– Nie wiem. To wszystko ciągnęłoby się przez cały rok, a to dużo czasu. Nie wiem, jak często mógłbym wracać tutaj, żeby się z tobą widywać.

– Rozumiem.

Ale cofa się o kolejny krok, a jej wzrok skupia się na czymś po drugiej stronie sali.

– Nie. Nie mów tylko, że rozumiesz. – Pocieram skronie w przypływie bezradności. – Chcę wiedzieć, co o tym myślisz?

– To chyba oczywiste, nigdy nie cieszyłam się z twojego zamiłowania wyścigami. To, że są legalne, niewiele zmienia, wciąż są niebezpieczne. – Milknie na chwilę. – Ale ty tego chcesz, prawda?

– Nie wiem. – Podchodzę do niej, nie mogąc znieść tej odległości między nami. – To wielka szansa, więcej mi się nie powtórzy. – Zaciskam dłonie na jej pasie trochę zbyt mocno. Coś we mnie boi się, że Stella zaraz ucieknie.

– Gdybyśmy nie byli razem, nie wahałbyś się z podjęciem decyzji? – pyta, wciąż na mnie nie patrząc.

Przemykam palcami wzdłuż jej ramienia, aż sięgam do jej brody i zwracam na siebie jej oczy.

– Co to za różnica?

– Nie możesz rezygnować ze względu na mnie. Inaczej kiedyś mógłbyś znienawidzi mnie za to, że cię zatrzymałam i pozbawiłam tej szansy.

Jej słowa łamią mi serce. Boleśnie. Nigdy nie mógłbym jej znienawidzić

Patrzę, jak bawi się strzępkiem czarnej sukni i zupełnie nie wiem...

– Nie wiem, co robić. – przyznaję. – Ja... przepraszam, nie chciałem niszczyć tego wieczora. Nie powinienem teraz o tym mówić.

Stella unosi kącik ust w drżącym uśmiechu.

– Nic... nic się nie stało. – Zerka na drzwi prowadzące do ogrodu. – Przejdziemy się? Nie mam ochoty już tańczyć.

Ja za to mam ochotę skopać sobie dupę za to, że tak nierozważnie zacząłem ten temat.

Kurwa.

*****

I Gabriel wyjawił Stelli prawdę, jak myślicie, co ona teraz zrobi? 🤔

Śpijcie dobrze 💕

PS życzę powodzenia wszystkim, którzy jutro mają rozpoczęcie roku szkolnego, zapewne Wam się przyda 🤣

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz