59

4.1K 229 29
                                    


STELLA

– Co się skończy? Masz problemy? Jeśli tak, powiedz mi, pomogę ci.

– Proszę cię, nie utrudniaj. – Coś w jego głosie zdradza wewnętrzne rozdarcie. – Robię to dla ciebie.

Co robi dla mnie?

– Ale...

– A jeśli chodzi o wieczór z Amber, mamy już plany – wtrąca, nie dając mi dojść do słowa. Rozgląda się dookoła, a w końcu obraca się i zaczyna odchodzić.

– Poczekaj... – Chcę znowu go zatrzymać, ale on mnie uprzedza. Na moje słowa eksploduje niczym bomba i nim zdążę choćby mrugnąć, stoi tuż przy mnie, a jego palce zaciskają się na mojej talii.

– Po prostu trzymaj się, kurwa, z daleka ode mnie – syczy.

– Ej, może trochę grzeczniej? – Niespodziewanie obok nas przystaje Nikki. I ma absolutnie morderczą minę. Tyle że Gabriel ma to gdzieś. Wykorzystuje natomiast jej pojawienie się do zwiania mi. – Co to było? – pyta

– Nie mam pojęcia. – Zdezorientowana wciąż patrzę za znikającym w tłumie Gabrielem.

– Jeszcze się nie pogodziliście?

– Pogodziliśmy i... zdaje się, że znowu pokłóciliśmy.

Mam się trzymać z dala od niego?

Ale dlaczego? Co takiego się wydarzyło w ciągu ostatnich trzech dni, że mnie odtrąca? To nie ma sensu. Żadnego.

Na dodatek chociaż był taki... bezlitosny i obcy... Jakoś... czuję, że wcale nie chciał taki być. Pod maską chłodu na jego twarzy, za taflą lodu w jego oczach widziałam coś... błysk cierpienia.

A jeśli znów władował się w kłopoty?

– Ciężkie masz z nim życie, co? – Nikki trąca palcem zawieszkę w kształcie sztyletu zaczepioną na mojej szyi. – Słyszałam o pożarze. Nic ci się nie stało?

– Nie – mruczę. – Gabriel mnie uratował.

Ruda brew natychmiast wędruje w górę.

– Uratował? Trzy dni temu? – powtarza. – A dzisiaj znowu wciela się w obrażonego pojeba? Może trzeba mu zaaplikować jakieś pastylki albo wsadzić uspokajające czopki w dupę?

Mimo doskwierającego mi z powodu sprzeczki z Gabrielem przygnębienia, parskam śmiechem.

– Martwię się.

– Więc przestań, bo inaczej ty też będziesz potrzebowała tych czopków. – Nikki pociąga mnie za rękaw w kierunku sali, w których mamy kolejne wykłady. – Daj chwilę temu dupkowi. Znam go od lat i wiem, że musi co jakiś czas mieć te swoje humorki. Zobaczysz, przejdzie mu i jeszcze wróci do ciebie na kolanach.

Nie chcę, żeby wracał na kolanach, tylko żeby w ogóle nigdzie nie odchodził.

– Może powinnam...

Szarpnięcie wzmaga się na tyle, że niemal wywijam fikołka na korytarzu.

– Zaczekać, aż odzyska rozum. Tak powinnaś – kończy za mnie. – A w międzyczasie możemy się zabawić. Dla ciebie.

Nim zdążę wyciągnąć dłoń, już wciska mi w palce jakiś papierowy zwitek. To bilet do tego samego domu strachów, do którego chciałam zabrać Gabriela i Amber.

Patrzenie na ten głupi kawałek kartki sprawia, że czuję na języku cierpki posmak goryczy.

– Wybierasz się?

Nikki potakuje skinieniem głowy. Jej dwa rude kucyki podrygują przy tym ruchu.

– A ty ze mną. Dziś wieczorem. – Przekraczając próg sali wykładowej, robi minę słodkiego kociaka. – Nie możesz odmówić, zgódź się. Poprzytulamy parę diabłów. Wycałujemy kilkoro zombieaków, a jeśli chodzi o złe duszki... Zajrzymy im w...

Szybko popycham ją na krzesło przy jej ławce, by tylko przerwała te swoje szalone gadki.

– Dobrze, zastanowię się, ale...

Dalszą część mojej wypowiedzi zagłusza parsknięcie głośnego chichotu.

– W oczy, zbereźniku – nuci, udając niewiniątko. – Przecież tamta część jest niewidoczna u duchów. Niestety.

Rozbawiona opadam na swoje miejsce i sięgam do torby, by wyjąć długopisy. Niestety mój wzrok bezwiednie pada na puste siedzenie po mojej lewej stronie.

Zdaje się, że na zajęcia z astronomii Gabriel również nie przyjdzie. 

****

 Ktoś się spodziewał takiego obrotu spraw? Kto podejrzewa, czemu Gabriel znowu jest w trybie dupka? 😁

Kolorowych koszmarów 

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz