83

4.2K 238 33
                                    


STELLA

Lucy szarpie się w tył i odtrąca moją dłoń.

– Pieprz się ty...

– Wsadzę cię do więzienia – oznajmiam już o wiele spokojniej, kiedy ona wciąż klnie na mnie pod nosem. Moje słowa sprawiają jednak, że milknie gwałtownie.

– Co?

Posyłam jej kolejny beznamiętny uśmiech.

– Jesteś pełnoletnia, nie? Już wcześniej mogłaś odpowiadać jak dorosła przed sądem – zaczynam. – Nie patrz tak. Znam twoją historię z włamaniami i kradzieżami. Gabriel za nie odpowiedział, ale teraz będzie zupełnie inaczej.

Jej źrenice rozszerzają się w szoku, a ja nawet nie próbuję ukryć rznącego we mnie rozbawienia.

– Nie możesz mi nic zrobić. – Ale w jej jadowitym tonie już nie słychać wcześniejszej zawziętości, gasi ją cień niepewności.

I przysięgam, że dawno nic nie spowiło mi większej satysfakcji.

– Ja nie mogę? Tak się składa, kotku, że ja mogę bardzo dużo – ciągnę. – Pomyliłaś się, biorąc mnie za słaba, ponieważ gdy już ktoś mnie naprawdę wkurzy... No dalej, sprowokuj mnie jeszcze raz.

Część mnie naprawdę liczy, że to zrobi. Ta cholerna szajbuska wyzwoliła we mnie coś tak wrednego i agresywnego, że... Nigdy dotąd nie wydawało mi się, że byłabym zdolna do tak podłych uczuć. A jednak. Czuję to i mam ochotę ją zniszczyć.

– I co zrobisz?

Hmmm, pomyślmy.

– Wplątałaś się we współpracę z przestępcami. To raz. – Unoszę dłoń, by odliczyć na palcach. – Nieważne, czy tylko sobie z nimi gawędziłaś. Kiedy wspomnimy o tobie detektywom, co jeszcze na ciebie wygrzebią?

Lucy prycha, krzyżując ramiona.

– Nic. Nie jestem przestępczynią – odpowiada.

Jasne.

– To się świetnie składa, bo możemy też powiedzieć im, że tak naprawdę dawno temu Gabriel wziął na siebie twoją winę. Mike ma przerąbane przez pomaganie tamtym. – Celowo naśladuję jej parsknięć sztucznym śmiechem. – Czy myślisz, że nie będzie sypał, żeby zniżyć sobie wyrok, kiedy gliny zapytają go o ciebie? Zdaje się, że już nie masz nad nimi władzy, co?

– Ty cholerna, mała... – Lucy traci panowanie nad sobą i skacze w moją stronę, jak gdyby zamierzała mnie uderzyć, ale ja się nie cofam.

Gabriel natomiast porusza się za mną niespokojnie.

Niepotrzebnie, nie boję się jej. To ona powinna się bać.

Kiedy unosi rękę, a potem po prostu ją opuszcza drżącą z furii, prawie ogarnia mnie rozczarowanie.

– Grzeczniej. Nie lubię przekleństw – Zerkam w tył ponad swoim ramieniem. – To znaczy, pomijając te, które rzuca Gabriel, będąc ze mną w łóżku.

Stojący za mną Gabriel wybucha śmiechem i szepcze coś, czego nie rozumiem. Pewnie zastanawia się, co mnie, do diabła, opętało. Kto wie, może to ten mroczny kostium tak na mnie działa. Aż żałuję, że nie mogę zdzielić Lucy swoją pseudo kosą.

– Czego chcesz? – pyta w końcu blondynka przez zaciśnięte zęby.

Czuję, jak kąciki moich ust łaskoczą mnie od wstrzymywania uśmiechu.

– Żebyś zniknęła. Wyjedź – mówię. – To proste.

– A jeśli nie?

– Powiemy policji o wszystkim, co zrobiłaś w przeszłości i teraz.

– Nie macie żadnych dowodów.

– Zdobędziemy je. Mamy twoje listy do Gabriela, zeznania Mike'a. – To oczywiście blef, bo listy spłonęły, ale ona nie ma o tym pojęcia. Zresztą jeśli o nią chodzi, jestem skłonna wygrzebać dowody przeciwko niej nawet spod ziemi. – Przez nas lepsi od ciebie wylądują na odsiadce. Słyszałaś o prywatnych detektywach, którzy za kasę wygrzebią o tobie rzeczy, o których nawet nie wiesz, że zrobiłaś? – dodaję.

Lucy poprawia otulający jej ramiona płaszcz.

– Nie kupuję tego. Myślisz, że możesz mnie zastraszyć? – warczy, a jednak w jej ruchach jest coraz więcej nerwowości. Spogląda na Gabriela dziwacznie zrozpaczona.

Czy ona liczy, że on rzuci jej się na ratunek? Widać, naprawdę wierzyła, że złapała go w swoje sidła już na zawsze. Manipulowała, kłamała, zatruwała go kawałek po kawałku. Wielka szkoda, że pokrzyżowałam jej plany.

– Nie łapiesz, że po wszystkim, co przeszłam, ty... – Wskazuję na nią palcem. – Jesteś moim najmniejszym problemem. Nie wyjeżdżaj Lucy. Pozwól mi cię zdmuchnąć. Odważysz się?

Jej oczy ponownie skupiają się na mnie całkowicie rozsierdzone. Płonące. Przełyka ślinę, robiąc krok w tył.

– I mówisz, że to ja jestem walnięta? – wrzeszczy. – To wy oboje jesteście popieprzeni. Równo. – A potem odwraca się i odchodzi. Prawie biegnie, może obawiając się, że rzucę się za nią w pogoń.

Biedna.

– Przepraszam. – Gabriel stuka mnie palcem w bark. – Kim ty jesteś i co zrobiłaś z moją grzeczną, nieśmiałą dziewczyną? – Obejmuje dłonią mój nadgarstek i obraca ku sobie.

Wyszczerzam zęby w uśmiechu, a potem z mojego gardła wyrywa się chichot.

Dopiero, kiedy uchodzą ze mnie emocje, uzmysławiam sobie, co zrobiłam.

O rany, co się ze mną właśnie stało?

– Trochę mnie poniosło – przyznaję.

Na mój cichy, zażenowany głos Gabriel zaczyna rżeć jeszcze donośniej. Drań.

– Co ty nie powiesz, Wojownicza Księżniczko. – Niespiesznym ruchem ściąga mi kaptur z głowy. – Sam prawie się ciebie bałem. – Trąca drocząco kołyszący się przy mojej szyi kosmyk włosów.

Daję mu po łapię i spoglądam w miejsce, gdzie zniknęła Lucy.

– Myślisz, że to podziała, a ona wreszcie wyjedzie?

– O dziwo... mam wrażenie, że tak. Być może nie chce, żeby policja koło niej węszyła.

– Oby. Bo byłam bliska przyłożenia jej. – przyznaję, zanim się zastanowię, zyskując kolejną salwę rechotu Gabriela. – No co? – burczę.

Jednak on nie odpowiada. Sięga tylko po moją dłoń i pociąga mnie w otaczającą nas noc.

– Chodźmy już na to przyjęcie.

Aha. Nabija się ze mnie. Czy zapomniał, że mam kosę pod pachą? 

*****

Chciałyście, żeby Stella pokazała pazurki, spełniam Wasze życzenia. Komu podoba się nasza bohaterka w takiej wrednej odsłonie?😎 Czy nie pięknie poradziła sobie z Lucy? 😁

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz