91

4.9K 193 119
                                    


STELLA

– Stary, kiedy już będziesz gwiazdą, najlepszym rajdowcem wszech czasów, będę handlował twoimi autografami i zostanę milionerem – ekscytuje się James, opierając się na masce samochodu Gabriela. Jego uśmiech sugeruje, że ta wizja kariery, którą właśnie roztoczył, może nie do końca być żartem.

– Zaczynam myśleć, że to rzeczywiście jedyna twoja szansa, byś się czegoś dorobił – oznajmia niespodziewanie jego ojciec idący do nas przez podwórko. Zbliża się do Gabriela i ściska jego dłoń, a potem obejmuje i szepcze coś, czego nie słyszę.

Moja mama, Charles, James i paru innych znajomych przyszli dziś, by życzyć Gabrielowi powodzenia i obiecać, że będą go dopingować. Teraz wszyscy tłoczą się przy nim jak mrówki, a ja sterczę z tyłu, co sekundę napominając się w myślach, że nie wolno mi płakać.

– Kochanie, dzwoń do mnie codziennie. – Pani Holloway, mama Gabriela wpada w ramiona syna i cóż, ona zdecydowanie nie szczędzi łez. Jej twarz jest zapuchnięta i pomarszczona jak rodzynka.

A jej rozpacz tak wielka, jak gdyby jej syn oznajmił, że jednak już tu nie wróci.

– Wiem, mamo. – Gabriel krzywi się za jej plecami, posyłając mi dowcipnie bezradne spojrzenie. – Chryste, tylko nie płacz.

Z gardła jego matki wydobywa się kolejny szloch.

– Nic na to nie poradzę, lecisz tak daleko i na tak długo. – Ociera oczy chusteczką i ponownie go przytula.

– Na tydzień – poprawia ze śmiechem.

– A potem na miesiąc albo dłużej.

No i właśnie.

Szybko wbijam wzrok w swoje buty. Nie chcę, żeby ktoś widział, że jestem na granicy rozklejenia się, mimo że chciałam zgrywać wielką twardzielkę. Tyle że te słowa...

Rany, nikt lepiej ode mnie nie rozumie tej szalonej desperacji jego matki, bo ja chciałabym teraz jedynie przyczepić się do Gabriela niczym miś koala i nie puszczać na dłużej niż minutę.

– Mamo...

– I będziesz przekraczał prędkość, która rozsądnym ludziom pozwala przeżyć za kierownicą – chrypi. Rany, ona to umie człowieka pocieszyć. Czy musi wspominać o wszystkim, co mnie przeraża? – Dlaczego nie mogłeś marzyć, by zostać księgowym albo listonoszem?

– Listonoszem? Kto marzy o zostaniu listonoszem? – Zduszone prychnięcie Gabriela sprawia, że uśmiecham się brew sobie.

– Ja, kiedy byłam mała.

– Kocham cię mamo. Niedługo wrócę, w porządku? – Choć wciąż na nich nie patrzę, wiem, że cmoka matkę w policzek. – Chciałbym pogadać chwilę ze Stellą.

– Oczywiście. Masz tu dziewczynę, za którą szalejesz, a musisz znosić zrzędzenie nudnej matki. – Pani Hollowey wycofuje się machając chusteczką. – Wybacz mi.

I nagle wszyscy znikają, by dać nam trochę prywatności, a ja... Boże wcale nie chcę tego momentu, bo to moment, w którym muszę się z nim pożegnać, a nie mogę.

Nienawidzę pożegnań i teraz jestem znerwicowanym kłębkiem emocji. Bardzo niefajnych emocji.

Pociągam za rąbek mojej sukienki, kiedy kciuk Gabriela niespodziewanie przesuwa się po moim policzku.

– Ty nie będziesz płakać, co bachorze?

O tak, będę. Jak tylko stąd odjedziesz.

– Zapomnij. Nie ma szans.

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz