68

3.4K 185 13
                                    


STELLA

Jego kumpel przesuwa krzesło po betonowej podłodze na tyle, by zatrzymać się zaledwie kilkanaście centymetrów ode mnie. Gdy rozpiera się na swoim siedzeniu, a następnie pochyla twarz do mojej, wyczuwam w jego oddechu papierosowego dymu i miętówek.

– Czego ode mnie chcecie?

– Od ciebie niczego, ale od Gabriela chcemy wygranej na wyścigach – mówi – Będziesz jego motywacją. I moją gwarancją, że dostanę swoje pieniądze.

Wyścigi? Pieniądze? Od Gabriela?

I nagle wszystko sobie przypominam. Tamten dzień w parku i dziwaczne uniki Gabriela na moje pytania. Jego zagadkową nerwowość. To byli oni. To oni obserwowali nas wtedy z oddali ukryci między drzewami. To z nimi Gabriel rozmawiał.

Czego od ciebie chcieli?

Żebym wygrał dla nich sto kawałów w nielegalnych wyścigach.

Urywki naszej rozmowy przeskakują mi w myślach, gdy pozwalam sobie się im przyjrzeć.

Szantażują go. I to dlatego mnie porwali, żeby mieć Gabriela w garści.

Chryste. Czy oni coś mu zrobili? Jeśli coś mu się stanie...

Po prostu trzymaj się, kurwa, z dala ode mnie.

Robię to dla ciebie.

To przez nich. To z ich powodu Gabriel próbował zbudować dystans między mami. Chciał ich zmylić. Odsunąć ode mnie zagrożenie. Wiedział, że mogą mnie skrzywdzić, użyć przeciwko niemu i... wziął to wszystko na siebie.

W moje serce uderza tak wielki ból, że przez moment wydaje mi się, że coś przecięło je na pół.

Kimkolwiek oni są, skądkolwiek Gabriel ich zna... doskonale wyczuwam emanujące od nich niebezpieczeństwo. To nie są przestępcy małego kalibru. Siedzą tu z odkrytymi twarzami, rozmawiają ze mną jak gdyby nigdy nic, a to oznacza, że nie traktują mnie jak zagrożenie. Nie martwią się, że po wszystkim pójdę na policję i zgłoszę całe to zajście... O, ile przeżyję.

Nie. Nie mogę tak myśleć. Nie mogę się poddać. Jeśli nie uważają mnie za zagrożenie... może właśnie to zadziała na moją korzyć. Na pewno jest coś, co mogę zrobić, żeby się uwolnić, żeby...

– Podaj mu kamerę. – Rozlega się rozbawiony głos. Starszy facet znów rozciąga wargi w uśmiechu, a jego kciuk przemyka po moim policzku. – Zaraz zobaczysz swojego ukochanego. Na pewno ucieszy się na twój widok – dodaje, spoglądając na zwilgotniałą opuszkę. Gdy unosi ją do ust i oblizuje, uzmysławiam sobie, że to moje łzy. Płyną po mojej twarzy, choć nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Starszy mężczyzna odbiera coś od tego drugiego, milczącego. Moment później obraca w dłoniach tablet i układa go sobie na kolanach.

Co on robi?

Co ja mam zrobić?

Myśl, Stella.

Niepewnie wiodę wzrokiem dookoła, szukając, czegoś, co może mi pomóc. Co może być przydatne, teraz lub później, ale tutaj niczego nie ma. Puste, zimne pomieszczenie. Kiedy próbuję się poruszyć, moje plecy znów ocierają się o chropowatą powierzchnię ściany, a wzdłuż mojego kręgosłupa wspina się nieprzyjemny dreszcz. Patrzę na swoje kolana, poplamioną czymś, podartą sukienkę i... Telefon! Mam telefon. Mój był w torebce, której tutaj nie widzę, więc musieli ją zabrać przed zamknięciem mnie w tej celi, ale... Mam komórkę Nikki. I mam ją tylko dzięki niesamowitemu przypadkowi, a może dzięki czemuś, co dziś czuwało nade mną. Nicole zostawiła swój telefon na stoliku po zakończeniu szybkich randek... jakoś o nim zapomniała,a ja odruchowo zgarnęłam go do kieszeni, by jej zwrócić, więc... Muszę go mieć, jeśli go nie znaleźli, ale skoro wierzą, że odebrali mi komórkę wraz z torebką...

Wiercę się niepewnie na zimnej podłodze, starając się wyczuć, czy komórka wciąż znajduje się w tylnej kieszeni sukienki ukrytej pod płaszczem.

Błagam, bądź tam. Bądź...Jest!

Teraz muszę tylko...

Nie dam rady zadzwonić na policję. Nie mogę ryzykować, że usłyszą głos operatora czy cokolwiek innego, skoro są tak blisko. Nawet, gdyby domyślili się, dlaczego milczę i mogli namierzyć mój numer, mogę stracić jedyną szansę na wydostanie się stąd. Lepiej zaczekać, być może niedługo gdzieś stąd pójdą, zostawią mnie samą choć na moment, a teraz...

Co mogę zrobić teraz?

– Dlaczego to wszystko robicie? Skąd go znacie? – Próbuję zagadać tego milczącego, obserwującego mnie porywacza, podczas gdy ten starszy wciąż gapi się w ekran tabletu i na coś czeka. Na pojawienie się Gabriela po drugiej stronie.

Milczący brunet przekrzywia głowę w bok.

– Ach, ty nie wiesz... – Unosi z oczu ciemne okulary.

Na widok szarych niczym ostrze noża tęczówek zasycha mi w gardle.

– Czego? – pytam.

Jednocześnie próbuję niepostrzeżenie wygrzebać telefon z ukrytej kieszeni i uruchomić dyktafon. Gdybym to nagrała... gdyby mi się udało wyciągnąć coś z nich, kiedy nie są świadomi mojego planu, zdobyłabym dowód.

Dalej! Dalej! Uda ci się.

Krzywię się i pod pretekstem zbyt ciasnych krępujących mnie więzów zerkam przez ramię, by upewnić się, czy wciskam odpowiednie klawisze. Mam tylko sekundę, może dwie. Nie więcej i tylko ten jeden raz, ciągłe spoglądanie na telefon, mogłoby wzbudzić ich podejrzenia.

– Hmmm, moja słodka Stello... – Głos ponownie zabiera ten starszy, siedzący przede mną,a ja robię wszystko, co mogę, by się nie wzdrygnąć. Szybciej! Szybciej! Przy ostatnim kliknięciu prawi oczekuję, że wyrwą mi telefon z ręki i rzucą mi się do gardła niczym wściekłe psy, ale nic takiego się nie dzieje. – Lepiej, żebyś nie słyszała tej historii. Mogłabyś poczuć, że twoje życie jest zagrożone.

Nie. Właśnie dlatego muszę ją usłyszeć. Nawet jeśli nie mam na to najmniejszej ochoty.

Wznoszę wzrok, by spojrzeć mojemu porywaczowi w oczy.

– A nie jest?

Na cień wyzwania w moim głosie mężczyzna zanosi się śmiechem.

– Nie, jeśli twój chłopak będzie przestrzegał zasad.

To nie wystarczy. To nic nie znaczy. Daj mi więcej.

– Jak go zmusiliście? Nie chciał tego robić.

Facet siedzący na krześle tuż przede mną, po raz kolejny pochyla się do mojej twarzy. Czuję, jak zagarnia mi kosmyki włosów za ucho, a moje ciało aż kuli się w proteście na jego wstrętną bliskość.

 – Pożar – mówi.

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz