30

6.3K 293 22
                                    


GABRIEL 

Aha, on dopiero to zobaczył.

Na widok jego głupkowatej miny zalewa mnie kolejna fala satysfakcji.

– Chyba tak – mamrocze Stella, pocierając policzkiem o kołnierzyk mojej koszuli.

I oto mamy powrót skrępowania. A już robiło się tak miło. Jeszcze minuta i namówiłbym ją na te wagary... w moim łóżku.

– Ładnie. – Arnold wręcza Stelli jakiś zeszyt. – Do zobaczenia na lekcji. – Okręca się i znika w jednej z sal.

Na szczęście. 

– Lubisz go? – pytam wbrew rozsądkowi. 

Bo jest zajebiście oczywiste, że on na nią leci. Za każdym razem patrzy na nią w ten irytująco rozmarzony sposób. Pewnie w myślach ciągle snuje mrzonki o tym, jakby to było, gdyby Stalla była jego.

Ale nie jest. Jest moja. A ja jej nie oddam.

– Tak, lubię, ale tylko lubię. – Słyszę jej głos przez mgłę rozbudzonego w moim wnętrzu gniewu. – Jest sympatyczny. Mógłbyś nawet się się z nim zaprzyjaźnić, gdybyś...

Zaprzyjaźnić? Ja? No chyba sobie jaja robi.

Dla niej przylazłem tu o świcie i zaplanowałem tę romantyczną głupotę, bo nie mogłem patrzeć jak się zamęcza tym, co będą gadać o niej ludzie na uczelni.

 Jedynym, co chciałbym teraz usłyszeć w zamian, jest coś w stylu ,,Nienawidzę tego palanta, jeśli chcesz, możesz go rozstrzelać.'' a jakie słowa dostaję?

Lubię go i zaprzyjaźnij się z nim.

Z gościem, który chce mi ją zabrać.

Wielkie, pierdolone dzięki.

– Nie będę przyjaźnić się z gnojkiem, który chce mi ukraść dziewczynę. – Uwalniam Stellę z objęć, próbując się trochę uspokoić.

Ale ona robi taką minę, jak gdybym cierpiał na urojenia, co wcale nie pomaga. 

– Zawsze będziesz zapadał na te paranoje, kiedy jakiś chłopak podziękuje mi za notatki?

– Tak to się zaczyna, zaraz dojdziesz do wniosku, że jest lepszy ode mnie i wybierzesz go, bo wszystko wokół mnie jest zbyt popieprzone. – Parskam drwiącym śmiechem, a następnie ruszam z powrotem do wyjścia.

Muszę odetchnąć.

– Gdzie idziesz, dopiero co... – Stella  szarpie  za rękaw mojej kurtki. – Zamierzasz mnie teraz zostawić?

Uwalniam rękę i obracam ku niej twarz.

W jej oczach jarzą się wściekłe, błękitne błyski.

– Myślisz, ze ona już sobie odpuści? To wariatka zrobi jeszcze milion pojebanych rzeczy, tak wiele, aż uznasz, że nie warto o nas walczyć. – Dotykam kciukiem jej dolnej wargi. – Masz rację, nie uda nam się. – Ponownie przepycham się przez korytarz, dopóki nie docieram do wyjścia.

– Spróbuj wyjść przez te drzwi, to jak boga kocham, też zapiszę się na jakieś super walki i skopię ci dupę. – Dociera do mnie wzburzony głos.– Jak możesz najpierw rysować dla mnie coś takiego, a teraz... teraz... Ty świrze!

Zamiast zrobić ten ostatni krok, zamieram z czołem opartym o drzwi.

Jestem taki wkurzony. I rozbawiony.

Nie potrafię odejść. 

Szybko obracam się w tył i przemierzam odległość dzielącą mnie od Stelli, a dwie sekundy później już zgniatam ją w ramionach.

– Nie możesz mnie zostawić. Pokonamy ją, ale musisz być ze mną – proszę.

– W porządku, tylko żadnych kłamstw.

– Obiecuję. – Unoszę palcami jej podbródek. – Możesz z nim nigdzie nie jechać?

– A może ty mógłbyś jechać z nami? – proponuje, a potem jej źrenice nagle się rozszerzają. Płochliwie rozgląda się po korytarzu. – Oni... cały czas słuchali?

Jej panika sprawia, że zanoszę się śmiechem.

Nie da się ukryć, że wciąż skupiamy zainteresowanie większości studentów. Część z nich nawet obgwizduje nas i obklaskuje, czym tylko potęgują zmieszanie Stelli.

– Najwyraźniej – rechoczę, dając naszej widowni kolejny ukłon. – Dzięki, ludzie, dzięki!

– Przestań, to nie jest śmieszne. – Stella wali mnie pięścią w żebra. – Chcę umrzeć. – Mimo swoich słów unosi dumnie głowę i pociąga mnie w stronę sali, w której zaraz mamy zacząć wykłady z literatury.

– Gotowa na lekcje? Bo mam wrażenie, że to będzie fajny dzień.

– Skąd możesz to wiedzieć? Dopiero się zaczął.

Błyskam kolejnym tajemniczym uśmiechem

– Bo zaplanowałem dla nas coś podczas przerwy na lunch. 

Bachor wpycha mnie brutalnie do audytorium.

– Żadnego seksu między wykładami. – Nadyma wrednie policzki.

Czyli tyle starań i żadnej nagrody...?

– Sztywniaczka. – Zawiedziony opadam na krzesło przy swojej ławce. – Ostatnio miałaś, zdaje się, zasadę; żadnego seksu podczas oglądania filmów. I jak to się skończyło?

Teraz Stella wygląda, jakby planowała w myślach moją śmierć.

– Tym razem będzie inaczej – warczy. – I masz milczeć do końca zajęć.

Żaden problem, będę pisał.

– Panie Holloway, nie spóźnił się pan. – Profesor Larson zatrzymuje się przy swoim biurku. – Panna Star ma na pana dobry wpływ. Proszę o nią dbać.

 Czy byłbym sobą, gdybym nie wykorzystał okazji?

– Próbuję, ale ona mi nie pozwala – rzucam.

Ten niewinny żarcik sprawia, że wszyscy wokół wybuchają śmiechem, a Stella osuwa się na krześle, na którym siedzi, jak gdyby rozważała spędzenie wykładów pod stolikiem.

Hmmm... Założę się, że w wyobraźni zamordowała mnie już jakieś sto razy.

Ależ ona za mną szaleje. 

*****

Co sądzicie o romantycznym geście Gabriela? Tego chyba się nie spodziewaliście😁

30 rozdziałów za nami 😮

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz