Po wykrzyczeniu tego blondynka dalej patrzyła na mnie płacząc.
Płakała przezemnie. Zebrały mi się łzy do oczu. Zniszczyłem piękną, wesoła, słodką, miłą blondynkę. Nie wybaczę sobie tego nawet jak ona mi wybaczy. Patrząc na zielonooką która zawsze była uśmiechnięta i pełna energii a teraz płacze przez takiego debila jak ja to ogromny ból. Nie zasłużyła na to-Santia przepraszam...- wymamrotałem
-ty płaczesz?- zapytała cicho patrząc mi w oczy
-a ty bierzesz narkotyki?- również zapytałem pomijając pytanie blondynki. Nie odpowiedziała mi tylko bardziej się popłakała. Wstałem z trawy i po prostu ją przytuliłem. Brakowało mi tego, brakowało mi jej... Dziewczyna wtuliła się we mnie. Usiadłem na huśtawce obok niej. Wziąłem na ręce i posadziłem na kolanach twarzą do mnie a ona położyła głowę na moim ramieniu.
Też poleciało mi kilka łez ale nie tak jak dziewczynie. Płakała strasznie bez przerwy. Wtulała się coraz bardziej we mnie oplatając swoje nogi wokół mnie. Mimi czyli jej piesek usiadł obok huśtawki i patrzył na nas-już spokojnie ciiii- powiedziałem cicho głaszcząc dziewczynę jedną ręką po włosach a drugą po plecach- przepraszam Santuś nie chciałem- pocałowałem delikatnie dziewczynę w głowę. Po kilku minutach trochę się uspokoiła
-B...Borys- wyjąkała jeszcze trochę płacząc
-tak to ja spokojnie Santuś, nie chciałem tak do ciebie mówić to wina Oliwi i Amelki przepraszam myszko....- poczułem się winny. Blondynka płakała przeze mnie. Santia oddaliła się trochę odemnie i popatrzyła mi w oczy a ja jej.
Miała piękne szmaragdowe oczka-dlaczego to zrobiłeś?- zapytała przez płacz
-nie wiem... byłem pod wpływem emocji...- odpowiedziałem. Nie chciałem mówić jej moich problemów
-rozumiem- odpowiedziała cicho
-przepraszam... rozumiem jak mi nie wybaczysz ale strasznie mi na tobie zależy rozumiesz? Byłaś pierwszą dziewczyną która potraktowała mnie dobrze a ja wbiłem ci nóż w plecy, nie chciałem- powiedziałem
-Borys... zależy mi na tobie i ci wybaczę...- powiedziała
-na prawdę?- zapytałem z niedowierzaniem. Ta dziewczyna ma złote serduszko
-tak- powiedziała uśmiechając się. Przybliżyłem nasze twarze do siebie i pocałowałem. Nasz namiętny pocałonek trwał dobre pięć minut
-odpowiesz mi na jedno pytanie?- zapytałem
-jakie?- również zapytała
-dlaczego brałaś narkotyki, widać to po twoich źerenicach- powiedziałem zmartwiony
-eh... kiedyś miałam ciężki okres w życiu i byłam od tego uzależniona a jak brałam narkotyki to to wszystko było lepsze... poczułam się źle i napisałam do takiego ziomka- odpowiedziała uśmiechając się lekko w dół
-obiecaj mi, że już nigdy tego nie weźmiesz, proszę- patrzyłem jej głęboko w oczy
-nie obiecuje- uśmiechnęłam się I mnie przytuliła
-Santuś- powiedziałem poważnym głosem
-dobra dobra już tego nie wezmę- powiedziała. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Było już ciemno i zaczęliśmy wracać do domu. Do Santi wiele razy dzwonił Natan ale nie odbierała. Po dwudziestu minutach byliśmy pod domem Santi
-to Dobranoc Santuś wyśpij się myszko- powiedziałem przytulając ją i całując w czoło
-dobranoc Borysku- przytuliła się do mnie i po chwili już odeszła i weszła do domu.

CZYTASZ
MYSZKO...
Fiksi RemajaW opowieści występują przekleństw, przemoc, sceny seksualne, seks, narkotyki lub papierosy, alkohol itp.