ZJEBANE ŻYCIE

422 12 2
                                        

Wróciłam do domu. Nie chciałam znów brać narkotyków lub pić alkohol bo Borys znów mnie zostawił. Jednak... i tak jak wróciłam do domu poszłam do komody rodziców gdzie trzymali alkohol. Wyjęłam wino, duży kielich i poszłam na górę do pokoju. Zadzwoniłam do Boberki i jej wszystko wytłumaczyłam popijając winem. Emilka od razu po dowiedzeniu się przyszła do mnie. Rozmawiałyśmy przez dobre trzy godziny gdy do mojego pokoju wszedł Natan

-siema Santia, o elo bobera, Marcel coś chce od Santi i czeka na dole- powiedział mój brat

-Dobra już schodzę- odpowiedziałam I razem z Emilką zeszłyśmy na dół do Gawrona

-siema- przywitałyśmy się razem z Emilką

-elo, idziecie z nami do parku?- zapytał puszczając nam oczko na znak że nie chodzi o park

-jasne- odpowiedziała Emilka

-to bierz Bo- miał dokończyć lecz mu przerwałam

-nie, chodźmy sami...- powiedziałam krótko

-wytłumacze ci wszystko chodźmy- powiedziała boberka i wyszliśmy z domu

Przed domem czekał już Zabor więc wszyscy w czwórkę ruszyliśmy w stronę bazy. Resztę wieczoru spędziliśmy wszyscy w bazie rozmawiając. Każdy już dowiedział się o tym co się stało pomiędzy mną a Borysem. Leżeliśmy wszyscy na kanapie oglądając film. Naszczęscie nie było z nami Kacpra i Wiktori

-Ej zostajemy tu na noc? Nie chce mi się wracać do domu- zaproponował Gawron

-dla mnie spoko- powiedział Zabor

-wsumie to dawno tu nie spałam- stwierdziła bobera

-dla mnie luz tylko napisze do Natana- powiedziałam I wyjęłam telefon

Napisałam do Natana, że zostaje na noc u Boberki żeby nic nie podejrzewał. Oczywiście to zrozumiał.

Było już około pierwszej w nocy. Każdy oprócz mnie spał. Emilka wtulona w Wiktora a Gawron do swojej poduszki. Wszyscy usneli w salonie. Film dalej lecial na telewizorze ale był nudny. Usłyszałam pukanie do drzwi... szczerze? Przeraziłam się. Co za debil przychodzi o tej godzinie do bazy? Nie zastanawiając się poszłam do kednego z moich ulubionych pomieszczeń, czyli do zbrojowni. Tam trzymaliśmy nasze sprzęty. Wzięłam jeden z pistoletów i poszłam do drzwi. Przez małe okienko zobaczyłam postać. Miała długie włosy blond, nie za wysoka. Otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich swoją starą koleżankę... też kiedyś nałożyła do mafi ale musiała się wyprowadzić...

-hej Santuś- powiedziała blondynka wchodząc do bazy I zamykając za sobą drzwi- nie potrzebny ci pistolecik- zaśmiała się i wzięła go odemnie odkładając na bok

-E...Eliza?- zapytałam cicho nie dowierzając co widzę. Nie widziałyśmy się z trzy lata

-Tak to ja myszko- przytuliła mnie

-Boże tęskniłam!- krzyknełam i się w nią wtuliłam

-ja też- pocałowała mnie w czoło. Była to moja druga mamusia która zawsze o mnie dbała

-na ile wróciłaś?- zapytałam po chwili

-na zawsze już wróciłam do ciebie- odpowiedziała mi i razem poszłyśmy do salonu

-Boże w końcu! Tak tęskniłam, muszę Ci wszystko opowiedzieć! Tyle się działo- mówiłam bez przerwy

-dobrze spokojnie jutro mi opowiesz a teraz chodźmy spać bo wszyscy śpią jak widzę- powiedziała śmiejąc się cicho

-okii- uśmiechnęłam się I tak usnęłam

Jednak może wszystko będzie okej? Może Borys jest poprostu nie dla mnie? Powinnam zająć się sobą. Ostatnio mi się przytyło, przestałam chodzić na siłownię bo spędzałam czas z Borysem. Dobra zapomnimy o tym... wstałam rano jako ostatnia. Co słyszałam wszyscy byli w kuchni.  Wstałam po cichu z kanapy I udałam się do kuchni gdzie wszyscy siedzieli przy stole pełnego jedzenia typu tosty, naleśniki, kanapki I takie różne pyszności. Jednak poczułam coś dziwnego... Nie chciało mi się jeść, chciało mi się żygać. Żygać od jedzenia które właśnie widziałam. Zjebane życie.
Usiadłam przy stole mówią "hej". Eliza nałożyła mi na talerz dwa tosty i wlała mi herbatki. Jedynie wypiłam herbatę. Siedziałam cicho słuchając jak wszyscy rozmawiając. Gawron podrywał Elizę. Bobera z Wiktorem gadali a na mój telefon przychodziły powiadomienia. Sprawdziłam. Zobaczyłam wiadomości od Borysa. Pytał się czemu nie ma mnie w szkole. Nie odpisałam mu. Sama nie wiem czemu, nie wiem co się ze mną dzieje. Nie wiem co czuje... czemu ten świat jest taki popierdolony?

-Santuś jedz- powiedziała Emilka wyrywając mnie z myśli

-wiecie co... Nie jestem jakoś głodna- powiedziałam cicho

-Co się stało?- zapytała Eliza

-ja ci opowiem- zaczeła Emilka tłumacząc jej całą sytuację z Borysem

-czekaj Borys Ryskala?- zapytała zdziwiona blondynka

-Tak- odpowiedziałam

-przecież on w Krakowie ma dziewczynę...- powiedziała Eliza

-Co?- zapytała już całkowicie załamana

-Ej ale nie przejmuj się nim, to zwykły babiarz który co chwilę ma inną, w Krakowie ma dziewczynę która go zdradza na okrągło a tutaj ewidentnie wybrał ciebie- wytłumaczyła mi Eliza

-ale on mówił...- chciałam coś powiedzieć ale słowa nie przechodziły mi przez usta

Resztę dnia spędziliśmy wszyscy w bazie. Opowiadaliśmy Elizie o tym co się działo gdy ona była w innym mieście. Było już około dwudziestej trzeciej i było trzeba zbierać się do domu. Byłam już sama w bazie I nie miałam co robić. Wzięłam swoje rzeczy I wyszłam. Szłam ciemnym lasem modląc się żeby nic mnie nie napotkało jednak na moje szczęście a bardziej nieszczęście usłyszałam tylko strzał... I krzyki osób po czym oczy mi się zamknęły. Nie mogłam się ruszyć. Nie wiedziałam co się dzieje. Do okoła mnie wyły syreny i świeciły czerwono niebieskie światła. Słyszałam tylko jedno

-Santia kocham cię...-

Powiedział cichy, zapłakany męski głos.
Nie potrafiłam odpowiedzieć. Zamknęłam oczy sama w sobie...

852 SŁÓW
NIE MAM OSTATNIO JAKOS WENY I W WTOREK NIE BYŁO ZA CO BARDZO PRZEPRASZAM! ALE NIE CHCIAŁAM DAWAĆ WAM TYLKO 200 SŁOW. TERAZ MOŻLIWE ŻE PPOJAWI SIE W CZWARTEK ALBI PIATEK NASTĘPNA CZĘŚC. SORKA ZA BŁEDY

MYSZKO...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz