ZJEBAŁAM

331 10 5
                                    

Poczułam się głupio robiąc mu tak ale nie lubiłam jak ktoś mówi o mafi a w niej nie jest. Chciałam sięgać do mojej szafki nocnej która była obok mnie I leżał w niej pistolet ale się powstrzymałam. Jednak była to osoba do której coś czułam

-ci...- powiedziałam cicho I zdjęłam swoją rękę z jego ust

-Santia...- powiedział przerażonym głosem

-Borys ucisz się proszę- powiedziałam poważnym głosem na co on się spiął i już nie odezwał- siedź cicho na ten temat, to ja nie nie wiem o co ci chodzi- powiedziałam. Wewnętrznie byłam już zła

-no ale to byłaś ty... jeden do jeden ty!- powiedział podnosząc głos. Wkurwiłam się, wyjęłam pistolet z szafki nocnej...

-siedz cicho- powiedziałam jedynie trzymając sprzęt w ręce

-nie Santia nie zrobisz tego...kto jest tam jeszcze- zapytał przerażony

-wybij to sobie z głowy, to nie byłam ja i nikogo w mafi nie ma to tylko twoja wyobraźnia przestań- odpowiedziałam

-Nie Santia, ty jesteś w maf- miał dokończyć ale przyłożyłam mu pistolet do głowy. Nie wiem czemu to zrobiłam...

-Nie jestem przestań- teraz to ja podniosłam głos- przepraszam Borys...- powiedziałam cicho

-Nie strzelaj Santia proszę cie...- mówił przerażony

-przepraszam- wyszeptałam i odłożyłam pistolet od jego głowy kładąc niedaleko siebie i zaczęłam płakać. Nie zdarzały mi się takie rzeczy, ale wiedziałam, że to atak... atak paniki który ostatni raz kiedy miałam to dwa lata temu

-spokojnie Santia- powiedział brunet przytulając mnie. Po chwili się uspokoiłam

-przepraszam Borys nie wiem co we mnie wstąpiło... przestraszyłam się, nie chciałam cie postrzelić- powiedziałam

-już dobrze spokojnie- mówił gładząc mnie jedną dłonią po plecach a drugą po głowie

-na prawdę przepraszam nie chciałam...- powiedziałam. Poczułam w sobie coś... coś co zaraz zmieni moje życie

-spokojnie Santia rozumiem cie- mówił cicho przytulając mnie

Wyszłam powoli z jego objęcia i chwyciłam do ręki pistolet który jeszcze kilka minut temu był przy głowie Borysa. Wstałam z łóżka kierując się do swojej szafy

-Gdzie idziesz?- zapytał cicho

-zaraz przyjdę- powiedziałam na co brunet wstał z łóżka I do mnie podszedł

-a tak na prawdę gdzie idziesz?- zapytał stojąc obok mnie

-schować to- powiedziałam kręcąc pistoletem na palcu

-okej...- odpowiedział cicho

Poszłam do swojej garderoby a za mną brunet. Schowałam pistolet w skrzynkę z hasłem i tam go zamknęłam. Razem z Borysem wróciliśmy na łóżko gdzie się położyliśmy

-Borys- zaczęłam

-Co tam?- zapytał

-jakby co to o niczym nie wiesz okej?- powiedziałam a bardziej zadałam pytanie...

-a powiesz mi prawdę?- zapytał

-Tak ale nie dziś...- znów go skłamałam...

Po tym poszliśmy spać. Rano wstałam pierwsza Borys jeszcze spał. Było około szóstej rano a do szkoły mieliśmy na ósmą. Od razy napisałam do Gawrona I Emilki do których po chwili zadzwoniłam

MYSZKO...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz