spokojnie

270 11 6
                                    

Rano gdy wstałam była już około czternasta. Nie wiem jak to się stało, że tak późno wstałam lecz Borys jeszcze spał... stwierdziłam, że nie będę go budzić. Wstałam z łóżka I zeszłam na dół. Było dziś przepięknie, chyba szykuje się dobry dzień. Na dworze było mnóstwo śniegu co wyglądało przepięknie. Weszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie. Stwierdziłam, że dziś będą to naleśniki i ciepłe kakałko. Smażąc naleśniki włączyłam cichą i spokojna muzykę gdy nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w tali i od tyłu przytula. Nie mógł by być to nikt inny niż mój kochany brunecik

-hej myszka- powiedział zaspany głosem

-cześć misiek- odwróciłam się w jego stronę

-co tam gotujesz?- zapytał

-naleśniki, jesteś głodny?- popatrzyłam na niego

-bardzo- uśmiechnął się w moją stronę

-to dobrze, jak się spało? Długo dziś spałeś- powiedziałam przytulając się do niego

-a dobrze dopóki nie uciekłas- zaśmiał się i posadził mnie na blacie kuchennym

-Borys bo naleśniki się spalą- zaśmiałam się

-Nie spalą się spokojnie, dziś wieczorem wylatujemy- oznajmił

-wiem wiem- powiedziałam lekko smutna

-co się stało?- zapytał

-nic, tak poprostu trochę dziwnie tak nagle jechać z tobą na twoją wigilię rodzinna gdzie nawet nikt mnie nie zna- powiedziałam wzruszając ramionami

-Oj myszka... moja mama cie przecież zna, siostra, brat, tata też więc nie masz się czym przejmować będę przy tobie ciągle- poowiedział patrząc mi w oczy

-moze i tak ale no jakoś tak dziwnie...pierwszy raz od dwóch lat spędzę coś w większym gronie...- powiedziałam przytulając Borysa

-dlatego biorę cie ze sobą, bierz naleśniki z patelni i lecimy na zakupy- powiedział całując mnie delikatnie w czoło I powoli zdejmując z blatu

Spokojnie zjedliśmy sobie śniadanie i ja na szybko poszłam się przebrać, Borys tam samo. Gotowi wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do galerii. Chodziliśmy po galeri około trzy godziny ale za to kupiliśmy dla każdego prezent. Nawet po tajemnie gdy Borys nie patrzył wzięłam mu jego wymarzony prezent o którym już dawno, dawno mi mówił. Po zakupach poszliśmy do MC. Gdy wracaliśmy do samochodu pruszył śnieg i musiałam wykorzystać tą okazję i zrobić fotkę z Borysem

-misiek- uśmiechnęłam się w jego stronę

-nie nie robimy zdjęć późno jest a na dwudziestą drugą mamy samolot do Polski- powiedział

Już więcej nie odezwałam się do Borysa. Zrobiło mi się smutno bo zawsze robił sobie ze mną zdjęcia a teraz nie chciał. Spakowaliśmy wszystko do samochodu i w ciszy zaczeliśmy wracać do domu. Jednak po drodze Borys zjechał w inną stronę i zatrzymał się na poboczu

-chodź moja obrażalska księżniczko- zaśmiał się I wyszedł z samochodu

Uśmiechnęłam się I również wyszłam i zrobiliśmy sobie kilka zdjęć i wróciliśmy do domu. Wszystko wypakowaliśmy z samochodu I usiedliśmy na kanapie. Wybrałam jedno najładniejsze zdjęcie i dodałam je na swojego instagrama

Santiakz i Borysryskala

Było już około godziny dziewiętnastej i poszłam na góre pakować prezenty i przy okazji sama siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Było już około godziny dziewiętnastej i poszłam na góre pakować prezenty i przy okazji sama siebie. Po godzinie skończyłam pakować prezenty a potem siebie. Sprawdziłam czy wszystko mam i zeszłam na dół do Borysa który grał w salonie w Fifę podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego kolana zasłaniając mu telewizor

-mysza gram- powiedział pochwalając się w drugą stronę

-spakowałeś się?- zapytałam

-tak już dawno- odpowiedział

Patrzyłam na Borysa który grał więc stwierdziłam mu poprzeszkadzać. Jak Borys odwracał głowę w inną stronę to ja też przez co Borys nie mógł grać. Dręczyłam go tak z pięć minut po czym Borys odłożył pada i spojrzał na mnie

-coś chcesz?- zapytał

-nie- odpowiedziałam

-to po co mi przeszkadzasz?- zapytał

-bo lubię- uśmiechnęłam się

Borys już nic nie odpowiedział tylko przytulił mnie do siebie I wrócił do grania

-Borysss noo....- powiedziałam przedłużając słowa

-co?- zapytał

-ciągle tylko grasza- powiedziałam odsuwajac się do bruneta

-oj myszka za godzinę wylatujemy a w samolocie grać nie będę i w domu też nie- powiedział patrząc na mnie

-ale grasz już od kilkunastu dni- przewróciłam oczami z smutna miną

-nie lubisz jak gram- zaśmiał się chwytając mnie za dłonie

-nie, że nie lubię poprostu nie spędzasz ze mną teraz zbytnio czasu- odpowiedziałam

-czemu wcześniej mi nie powiedziałaś?- zapytał przytulając mnie

-nie chciałam- powiedziałam I wtuliłam się w Borysa

-dobra posiedzimy chwile razem i się zbieramy na lotnisko- powiedział głaszcząc mnie po głowie

-oki- uśmiechnęłam się

Po kilku minutach wstaliśmy z kanapy I wzięliśmy wszystkie nasze rzeczy i wpakowaliśmy je do samochodu. Przebrałam się na szybko w szare dresy, biały top i na to zarzuciłam szarą bluzę wszystko w takim samym kolorze. Borys również się przebral w luźne ubrania, założyliśmy buty I kurtki, wzięłam klucze i zamknelam są nami dom i wyjechaliśmy na lotnisko. O dwudziestej drugiej trzydzieści wystartowaliśmy i teraz czekało nas prawie 10 godzin w samolocie. Ja siedziałam przy oknie a Borys obok mnie. W Polsce powinniśmy być o ósmej rano więc musieliśmy się wyspać. Przez około pierwsza godzinę lotu zmylam makijaż i zrobiłam sobie skin care. Razem z Borysem trochę pogadaliśmy i włączyliśmy sobie nasz ulubiony film czyli spider-man. Po godzinie oglądania Borys już spał oparty o moje ramię a ja leżałam oparta o szybę i przeglądałam telefon. Około pierwszej trzydzieści zasnęłam. Gdy się obudziłam Borys już nie spał tylko siedział i grał na telefonie w jakąś grę. Nie byłam jakoś super wyspana ale było okej

-no dzień dobry jak się spało?- zapytał brunet odkładając telefon

-jest okej, trochę nie wygodnie ale może być- powiedziałam uśmiechając się

-to dobrze, Moi rodzice już wiedzą, że jedziesz ze mną i bardzo się cieszą- powiedział obejmując mnie

-kocham cię- powiedziałam cicho opierając się o Borysa

-ja ciebie też myszko- również powiedział cicho i pocałował mnie w czółko

Gdy dolecieliśmy odebraliśmy swoje bagaże i Borys zamówił ubera. W Polsce nie byli wogole śniegu i nie było tak pięknie jak w USA. Po chwili był nasz uber i podwiózł nas pod dom Borysa. Mieszkaliśmy na tym samym osiedlu. Gdy zobaczyłam swój dom "rodzinny" w którym kiedyś mieszkałam znów mi się wszystko przypomniało... już nie chce tu być, czemu ja się wogole zgodziłam? Dobra chociaż Borys się cieszy to najważniejsze... ma tu szczęśliwa i piękną rodzinę. Przynajmniej on ma...

1000 SŁOW
STRACILAM JAKOŚ WENE... NIE WIEM JAK MOGE TO DALEJ PICIAGNAĆ. MACIE JAKIEŚ POMYSŁY? JAK TAK TO PISZCIE! 

MYSZKO...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz