Rozdział 12

444 46 3
                                    


-Luke mogę Cię o coś zapytać?-powiedziałam mając nadzieję, że nie będzie na mnie krzyczał...
-Już ci mówiłem, że nie musisz pytać mnie jak chcesz się czegoś dowiedzieć kochanie.-odpowiedział dalej wpatrując się w telewizor

-Luke... Wiesz, że jestem przy tobie z własnej woli?

-Yhym...

-I wiesz, że bardzo tęsknie za Will'em?

-Yhym...

-Słuchasz mnie w ogóle?

-Yhym...

-To co powiedziałam?

-Że tęsknisz za jakimś kolesiem.

-To nie jest jakiś koleś tylko mój przyjaciel.-warknęłam

-Może być kimkolwiek mnie to nie interesuje póki nie ma go przy tobie i mam pewność, że nie ruszy tego co jest moje.

-Nie jestem niczyją własnością.

-Jesteś moją dziewczyną mam prawo tak twierdzić. Kochanie uwierz mi żaden facet przy zdrowych zmysłach nie będzie dzielił się swoją kobietą.

-Will to mój przyjaciel czy ci się to podoba czy nie. Chce się z nim widzieć.-krzyknęłam wściekła

-Nie ma mowy.

-Gówno mnie obchodzi twoje zdanie. Mam prawo zobaczyć się ze swoim przyjacielem.

-Mówię, że nie pozwolę żeby ten chuj się z tobą widział.

-On nie jest chujem!-ryknęłam na niego wstając z kanapy

-Czy ci się to podoba czy nie, ale spotkam się z nim. Nawet gdybyś miał mnie z powrotem więzić. Nie obchodzi mnie twoje zdanie. A chujem to jesteś ty za to co mi zrobiłeś.

-Wiesz co? Widzę że masz ogromną ochotę na przykucie cię znowu do łóżka, a może wolisz piwnicę?

-Proszę bardzo! Rób co chcesz! Chyba, że chcesz bym już całkowicie cię znienawidziła. I powtarzam kolejny raz chce się spotkać z Will'em!

-Nie!-wrzasnął na mnie, a ja od razu skuliłam się w sobie na ton jego głosu

Luke chyba to zauważył, ponieważ jego mięśnie które się wcześniej napięły teraz już się rozluźniły i jego wyraz twarzy złagodniał. Niestety cała moja odwaga zniknęła...

-Boisz się mnie?-zapytał patrząc na mnie

Nic cisza.

-Alice.-powiedział i dotknął mojego policzka swoją dłonią na co ja się wzdrygnęłam wpatrując się dalej w podłogę

-Spójrz na mnie.-kontynuował i złapał mnie za brodę unosząc ją do góry by nasze spojrzenia się spotkały

Leniwie podniosłam powieki i spojrzałam się w jego przenikliwe oczy.

-Nie zrobię ci krzywdy.-powtórzył chyba już milionowy raz

-Wiem...-szepnęłam ze łzami w oczach

Te wspomnienia. Ten ból, krzyk... To wszystko wraca kiedy ktoś krzyczy...

-Ej nie płacz.-starł łzę która wędrowała po moim policzku-Nie chcę byś płakała przeze mnie. Proszę tylko nie płacz.

Z moich ust wydobył się głośny szloch.

-Alice błagam.-rzekł

Nic dalej płakałam i nie mogłam nad tym zapanować.

-Dobra możesz się z nim spotkać, ale jeśli tylko cię tknie to straci zęby . Tylko błagam cię nie płacz już przeze mnie.-mówił ścierając łzy z moich policzków

-Luke ja nie płaczę przez ciebie.- wyjąkałam

-To czemu płaczesz?

-Nie chcę o tym mówić.

-Powiedz mi. chcę wiedzieć.

-To długa historia.
-Mamy czas.
-Błagam nie teraz.

-Mam pomysł. Ty mi powiesz czemu płaczesz, a ja pozwolę ci się spotkać z tym kimś.

-Już ci mówiłam że...

-Tak, tak... Wiem. To co? Zgadzasz się?

-Szantażujesz mnie?

-Pomyśl że to taka wymiana.

-Tak samo jak porwanie? To tylko taka wycieczka...

-Ale chyba nie żałujesz tej wycieczki?

-Nie...

-No właśnie. To co idziesz na taką ugodę?

-Nienawidzę cię.

-Też cię kocham. Mów. Czemu płaczesz.

-To jest dla mnie trudne. Zrozum to...

-Rozumiem. Dlatego chce się dowiedzieć i pomóc ci. Ciekawi mnie dlaczego robisz się potulna i wystraszona kiedy podnoszę głos.

-Naprawdę Cię nienawidzę.

-A ja naprawdę cię kocham. Mów.
Nie mam najmniejszej szansy by zmienić temat i nie mówić o mojej przeszłości. Widać, że Luke nie żartuje i kiedy opowiem mu wszystko to wtedy pozwoli mi na spotkanie. Pobrałam powietrze i z głośno je wypuściłam. Usiedliśmy na kanapie i już nie miałam żadnego wyjścia. Musiałam mu powiedzieć. I tak kiedyś musiałabym to zrobić.
-To wszystko zaczęło się kiedy miałam 7 lat.-zaczęłam i spojrzałam się na Luke'a
Siedział na kanapie i uważnie przyglądał się mi.
-Mój tata znalazł sobie jakąś dziwkę.-kontynuowałam nerwowo bawiąc się palcami
-Spokojnie.-powiedział widząc moje zmartwienie
-Moja mama nie mogła tego znieść i zaćpała się. Później tata przejął nade mną opiekę razem z tą zołzą. Wtedy tata się zmienił. Zaczął być nerwowy i impulsywny, często na mnie krzyczał i...-na chwilę mój głos się załamał i w kącikach moich oczu zebrały się łzy
Luke złapał mnie za ręce by dodać mi otuchy.
-Bił mnie. Zawsze znalazł powód by mnie uderzyć i na mnie na krzyczeć. A kiedy odeszła od niego tamtą zołzą to wtedy to wszystko działo się ze zdwojoną siłą. Na domiar złego zaczął pić. Często nie chodziłam do szkoły z powodu licznych siniaków. Zawsze pomagał mi Will. Jest jak brat, który potrafi Cię pocieszyć kiedy ci smutno, opieprzyć kiedy coś źle robisz, przytulić Cię jak ci źle. Kocham go jak brata. Właśnie u niego mogłam się schować kiedy wiedziałam, że tata będzie zły.
-Uciekałaś do niego?
-Tak. Co prawda potem i tak byłam karana, ale chociaż na chwilę mogłam zostawić mój koszmar. Kiedy osiągnęła pełnoletność od razu wyprowadziłam się z domu. Nie wiem co się stało z moim ojcem. Pewnie zapił się gdzieś. Ale przez niego moja psychika ucierpiała. Kiedy ktoś podnosi głos wtedy ja zamykam się w sobie. Wszystkie złe wspomnienia powracają. To jest powód dlaczego płaczę! Zadowolony!?
-Nie krzycz na mnie. Prędzej czy później i tak byś musiała mi powiedzieć.
Nic mu nie odpowiedziałam, miał rację. Już nie dałam rady i przestała wstrzymywać łzy.
-Ej! Nie płacz przez tego skurwiela.-powiedział Luke i starł kciukami moje łzy
Luke przyciągnął mnie do siebie i zamknął mnie w silnym uścisku. Nie powiem dodał mi trochę otuchy. Po pewnym czasie uspokoiłam się.
-Można ufać temu całemu Will'owi?-zapytał
-Tak. Jeszcze pytasz?-odpowiedziałam
-Możesz się z nim spotkać, ale masz nie mówić o tym gdzie jesteśmy.
-Dlaczego?
-Bo nie.
-A mnie to zmusiłeś bym odpowiadała.
-To nie jest dobry moment na taką rozmowę. Po prostu masz mu nie mówić gdzie jesteśmy. Jasne?
-Jak mam mu powiedzieć skoro nie wiem gdzie jestem?
-Po prostu masz mu nie mówić. Tak będzie lepiej dla ciebie, dla niego i dla mnie.
-Ale czemu?
-Bo się rozmyślę!
-Luke, proszę powiedz mi.
-Lepiej będziesz żyć w niewiedzy. To jest niebezpieczne.
-Jak to niebezpieczne? Mam się bać?
-Nie. Masz być spokojna i przestań mi się wypytywać bo kończy się moja cierpliwość i może się stać coś czego będę żałował. Zadzwonię zaraz do niego i umówię was w jakimś miejscu. Ok?
-Dobrze, ale...
-Nie ma żadnego ale!-krzyknął, a ja od razu spięłam się
-Przepraszam. Zdenerwowałem się.
-Zgadzasz się?
-Tak i dziękuję Luke.
Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

Rozdział trochę przegadany,ale mam nadzieję że się spodoba. ;-) Pozdrawiam i całuję ;*

Pozdrawiam i całuję. :*



Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz