Rozdział 37

183 22 0
                                    

Luke jedynie wyminął nas i zbiegł szybko po schodach na dół. Jedyne co potem usłyszeliśmy to dźwięk trzaskania drzwiami...

*Perspektywa Alice*

-Wstawaj.-powiedział Ash i wystawił w moją stronę swoją dużą dłoń, by pomóc mi wstać
Skorzystałam z jego pomocy i po chwili stałam już na własnych nogach.
-Znowu gdzieś pojechał?-spytałam zmartwiona kiedy zeszliśmy na dół
Ashton wyjrzał za okno i chwilę popatrzył przez nie.
-Nie. Na szczęście, jest w stodole. Pójdę po niego.-powiedział
-Nie. Może lepiej ja to zrobię? Muszę z nim porozmawiać.-powiedziałam
-Jak chcesz. Jak coś to krzycz, a ja zaraz przybiegnę.
-To Luke. On nie zrobi mi krzywdy.
-Wiem, ale lepiej się upewnić. W razie czego ja pokręcę się po dworze.
-Dziękuje Ash. Dziękuje za wszystko.
-Nie ma sprawy, a teraz zmykaj do naszego złośnika.-uśmiechnął się przyjaźnie
Założyłam na siebie jakieś ciuchy, które leżały gdzieś na wierzchu. Zanim opuściłam dom, założyłam na siebie mój czarny płaszcz. Była już wiosna, życie na ziemi powoli rozkwitało, lecz na zewnątrz było jeszcze zimno i na dodatek jeszcze pada gęsty deszcz. Po szlam w kierunku stodoły gdzie kręcił się zdenerwowany blondyn. Luke chodził z miejsca na miejsce z odpalonym papierosem umiejscowionym pomiędzy jego pełnymi ustami. Zaczynam się martwić o zdrowie chłopaka, przecież on od ostatniego czasu cały czas pali papierosy. Ujrzeć go z nieodpalona fajką to cud.
-Luke.-zaczęłam niepewnie
-Co!-warknął nawet nie patrząc na mnie
-Porozmawiajmy na spokojnie, proszę.
-A mamy o czym? Przecież wy już podjęliście decyzję. Po co chcesz ze mną rozmawiać?
-Przestań się tak zachowywać. Każdy z nas chce jego powrotu, jedynie ty tego nie chcesz. Mieszkamy razem, musimy podejmować jakieś decyzję.
-Ta decyzją została podjęta już za mnie.
-Luke, proszę cię.
-O co mnie prosisz?! No o co?!-krzyknął odwracając się do mnie gwałtownie i szybko podchodząc do mojego już roztrzęsionego ciała
-Przestań.-szepnęłam zamykając moje oczy i kuląc się pod wpływem jego intensywnego i wściekłego wzroku
-Co mam przestać? Mam przestać martwić się i troszczyć o ciebie? Dzień w dzień odchodzę od zmysłów by nic ci się nie stało, a wy chcecie przyjąć pod dach kolejny powód moich zmartwień i obaw!
-Chcemy na razie z nim porozmawiać i dowiedzieć się dlaczego go to zrobił. -I wciśnie ci jakaś tanią historyjkę jak to ma ciężki los i jak mu jest teraz trudno w życiu.
-Może on ma problemy i trzeba mu pomóc?
-A nam to nie trzeba? Uważasz że twój ojciec to nie problem?
-Nie on nie jest problemem! Widocznie ja jestem całym złem tego świata! A może to jest twoja taktyka?
-O czym ty do cholery bredzisz?
-Ciągle na mnie wrzeszczysz, masz do mnie cały czas pretensje. Powiedz mi po prostu że masz mnie dość i że mam spierdalać.
-Ty na prawdę bredzisz.
-Tak? To posłuchaj wreszcie siebie. Mam dość tego wszystkiego! Mój tyłek jest jedyną rzeczą która cię przy mnie utrzymuje. Bierzesz co chcesz, a potem wracasz do bycia dupkiem dla wszystkich.
-Posłuchaj się dziewczyno o czym ty mówisz?!
-Mam cię dość. Mam cię dość za to, że mnie rozkochałeś w sobie, a teraz tak się zachowujesz, jak bezczelny gówniarz, który zawsze musi mieć rację i zawsze musi być po jego!
-A ty popatrz na siebie. Jesteś taką sama jak tatuś. Tak samo chamska i wredna jak tatuś. Jak ktoś nie robi tego co chcesz to co wyeliminowujesz. Jesteś identyczna jak on!-wywrzeszczał mi prosto w twarz
-Nienawidzę cię!--krzyknęłam i wymierzyłam mu solidny policzek
Odwróciłam się na pięcie i wybiegłam zapłakana na zewnątrz. Szłam do domu kiedy poczułam lekkie szarpnięcie za nadgarstek przez co byłam zmuszona odwrócić się w stronę napastnika.
-Kocham cię. Kurwa kocham cię i nic tego nie zmieni. Możesz mnie znienawidzić, ale ja wciąż będę cię kochać. Jesteś dla mnie wszystkim, co mam w życiu. Wiem, że jestem dupkiem i nie zasługuje na taką wspaniałą osobę jak ty, ale ja straciłem dla ciebie głowę.-powiedział patrząc mi głęboko w oczy, po jego policzkach płynął zarówno deszcz jak i łzy
Chłopak padł przede mną na kolana cicho szlochając. Widok tak złamanego i zrozpaczonego blondyna rozrywał moje serce na kawałki. Mimo, że miał rację, że jest dupkiem, ale jest on moim dupkiem, który mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko.
-Luke.-zaczęłam klękając przy nim, deszcz który padał z nieba przemoczył nas całkowicie.
Zawsze uniesiona grzywka blondyna tym razem opadała mu na oczy zasłaniając ich nieskazitelny błękit tęczówek. Mój makijaż zapewne spłynął pozostawiając na moich policzkach ciemne smugi przez co z całą pewnością wyglądałam jak straszydło.
-Nie zasługuje na ciebie.-powiedział kręcąc głową na boki
-Zasługujesz. Jesteś dupkiem, ale moim, kocham cię i nie mogę zrozumieć dlaczego zwątpiłeś w tą miłość.
-Przepraszam, przepraszam.-łkał, objęłam go silnie ramionami i przyciągnęłam go do swojej piersi
Chłopak cicho łkał mi w pierś ciągle mnie przepraszając.
-Porozmawiasz ze mną?-zapytał  zerkając w moje oczy, na szczęście już nie płacząc
-Nie będziesz na mnie krzyczał?-spytałam cicho
-Nie będę, obiecuję.-zapewnił gładząc mój policzek
-Dobrze.
Chłopak złapał niepewnie moją dłoń po czym po szliśmy do domu.
-Idź się przebierz bo będziesz chora.-rzekł i spojrzał na mnie z troską
Złapałam jakieś ubranie i zamknęłam się w łazience. Zdjęłam swoje przemoczone ciuchy i wytarłam się moim puchatym ręcznikiem. Wyszłam z pomieszczenia, a Luke już siedział przebrany w nowe i suche ciuchy. Można by powiedzieć, że jest przebrany, był w samych bokserkach, a jego tors był odsłonięty ukazując jego zarysowane mięśnie. Jego włosy wciąż były mokre i opadały mu na oczy. Chłopak widząc mnie w drzwiach jedynie spojrzał na mnie smutno i posilił się na lekki uśmiech, który wyglądał bardziej jak grymas.
Rzuciłam mokre ubrania i podeszłym powoli do chłopaka. Chociaż ten jedyny raz mogę być wyższa od niego. Stanęłam pomiędzy nogami chłopaka i odgarnęłam jego grzywkę z oczu, a on jedynie uniósł głowę i spojrzał w moje oczy. Westchnęłam głośno po czym usiadłam na jego kolanie. Chłopak od razu objął mnie ręką w pasie w razie czego asekurując mnie przed upadkiem. Położyłam swoje ręce na jego karku i pocałowałam go w czoło po  czym mocno go przytuliłam do siebie. Chłopak również wzmocnił uścisk na mojej tali, tym sposobem tuląc mnie do swojego torsu.
-Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. Jest mi tak przykro, że cię ostatnio tak źle traktowałem, a ty mimo to wciąż tu jesteś. Ja na prawdę nie zasługuje na ciebie.-zaczął chłopak kręcąc głową na boki
-Nie mów tak. Jestem tu bo cię kocham głuptasie i nic, ani nikt tego nie zmieni.-zapewniłam go zerkając w jego błękitne oczy
-Jesteś moim aniołem.-odparł lekko się uśmiechając
-Pokosiłabym się, że przeciwieństwem, ale nie chce się z tobą kłócić.
Uśmiechnął się lekko i cmoknął mnie w policzek. Siedzieliśmy już tak przez dłuższą chwilę. Ręką chłopaka opiekuńczo i pocieszająco gładziła moje plecy.
-Wiesz...-zaczęłam -Bardzo zabolały mnie twoje słowa i nie mogę zrozumieć, czemu pomyślałeś, że cię nie kocham.-dokończyłam niepewnie bawiąc się swoimi palcami
-Przepraszam.-powiedział już chyba setny raz dzisiaj -To była chwila słabości, nie wiem dlaczego tak pomyślałem. Przepraszam.
-Nie przepraszaj mnie już tak.-uśmiechnęłam się lekko -Już zaczyna mnie denerwować to twoje przepraszanie.
-Przepraszam.-oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem
Uśmiechnęłam się do niego szczerze i przeczesałam ponownie jego wilgotne włosy, na co on pocałował mnie w czubek nosa. Chwila rozładowania tego napięcia, które kłębiło się w nas od dłuższego czasu była można rzec, że prysnęło niczym bańka mydlana.
-Porozmawiam z nim.- powiedział blondyn
-Z kim?-spytałam nie wiedząc o kogo może mu chodzić
-Z  Calum'em.
-Na prawdę?
-Tak.
-A obiecasz, że nie będziesz na niego krzyczeć i kłócić się? Zrobisz to na spokojnie?
-Tak, obiecuję.
-Na pewno?-wyciągnęłam w jego stronę mały palec czekając aż go złapie
-Obiecuję.-zapewnił śmiejąc się  cicho, ale w końcu obiją mój mały palec swoim
-Ty czasami na prawdę jesteś szurnięta.
-No może trochę.-zaśmialiśmy się cicho
-Mam już dość siedzenia w tym domu. Mam wrażenie że w końcu zwariuje tutaj.-powiedziałam po chwili -Chciałabym może pracować gdzieś.-dodałam
-Alice wiesz, że to nie bezpieczne. Nie możemy ryzykować.
-Ja rozumiem, ale ty jesteś praktycznie cały czas w domu i mógłbyś mnie odbierać.
-Myślisz że ja nie mam co robić? To że nie jeżdżę do pracy nie oznacza że nie mam co robić.
-A czym ty w ogóle się zajmujesz?
-Mam pewne interesy z chłopakami.-powiedział wymijająco
Widziałam, że nie chce rozmawiać że mną na ten temat, ale moją ciekawość była silniejsza. Nigdy wcześniej o tym nie wspominałam, a jak teraz rozmawiały na ten temat to idealna okazją by dowiedzieć się parę rzeczy zwłaszcza że chłopak stara trzymać mnie zdała od tego wszystkiego.
-To brudne interesy?-spytałam w końcu przerywając nie ręczna ciszę pomiędzy nami
-No nie są zbyt czyste.-powiedział drapiąc się po karku
Zawsze tak robi jak czuje się nie zręcznie.
Nie będę kontynuować tego tematu. Jeśli nie chce to nie będę mu tego robić. Może i wcale nie chce wiedzieć co on tak na prawdę robi.
-Co do twojej pracy to pomyślę. Muszę pogadać z chłopakami. To wcale nie będzie takie proste. Będziemy musieli cię zawozić i odbierać, nawet nie ma takiej opcji byś sama wracała do domu. A gdzie być chciała w ogóle pracować?
-Nie wiem. To znaczy, jest tutaj nie daleko taka kawiarnia, może bym się tam złapała.
-Mówisz o tej co jest na przeciwko siłowni i co jest przy niej duży parking?
-Yhymm. Mike ostatnio coś wspominał że poszukują tam kogoś do pomocy.
-Muszę to przemyśleć. Nie wiadomo co twój ojciec planuje. Nie możemy o nim zapomnieć.
-Wiem, nie zapomniała o nim. A tak szczerze to właśnie myślałam że moglibyście mnie tam zawozić i odbierać.
-Muszę to przemyśleć.
-A po za tym nie chce na tobie wisieć.
-Ale ją nie mam nic przeciwko temu.
-Wolę jednak być samodzielna.
-Jak wolisz, ale muszę to najpierw przemyśleć, ale nic nie obiecuję.
-Dziękuje.
-Nie ma za co. A tak w ogóle co powiesz o tym by pójść jutro na kolację?
- A to nie zbyt niebezpieczne?
-ze mną jesteś w 100% bezpieczna.
-To randka?
-Można tak powiedzieć, potraktuje to jak wynagrodzenie pierwszej naszej kolacji.
-Było idealnie z wyjątkiem  moich, a raczej twoich ciuchów w porównaniu do twojego garnituru.
-Byłaś takim moim kopciuszkiem.
- A teraz nie jestem?
-Teraz jesteś księżniczką i aniołkiem. I to na dodatek moim.
-Nie mów tak bo sir zawstydzę.
-Nie masz czym. Wiesz, jesteś dla mnie za dobra.
-Luke.-jęknęłam -Przystań, proszę cię.
-No już nie denerwuj się.
-Jestem głodna.-stwierdziłam po chwili
-W zasadzie to i ja też.-odpowiedział śmiejąc się cicho -Chodźmy.
Luke założył jedynie na siebie spodnie dresowe i razem wyszliśmy z pokoju. Już na korytarzu było czuć zapach pizzy i można było usłyszeć gwar rozmowy.
-Wygrałem!- krzyknął Ashton kiedy zeszliśmy na dół
Spojrzeliśmy na niego niezrozumiale.
Michael wyciągnął z portfela banknot dziesięciu dolarów i podał go niechętnie Ashton'owi, a on chuchnął w niego powietrzem i włożył go niedbale do kieszeni jego spodni.
-O co chodzi?-spytałam
-Założyliśmy się o to czy się pozabijacie czy wyjdziecie z tego żywi.-odpowiedział Ash wpatrując się cały czas w ekran telewizora
-Idioci. -mruknął Luke, który zajął miejsce obok bruneta łapiąc przy tym kawałek pizzy -Siadaj.-zachęcił mnie Luke klepiąc  w miejsce obok siebie
-Mike posuń się grubasie.-krzyknął Ashton
-W porządku. Nie potrzebuję tyle miejsca.-powiedziałam po przełknięciu kawałka pizzy
-Stary ona jest tak drobna że mieści się dosłownie wszędzie.- odpowiedział Mike
-No i co z tego? Ma być jej dobrze i  wygodnie!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedzieliśmy razem z chłopakami po skończonej uczcie składającej się z pizzy i coli. W końcu zrobię się przez nich gruba. Było mi miło kiedy Mike powiedział, że jestem drobna, ponieważ ją tak nigdy nie uważałam. Nie jestem jakoś super chuda i nie mam tak płaskiego brzucha jak wszystkie dziewczyny przez co zawsze czułam się gorzej.
Siedzieliśmy wszyscy razem oglądając jakiś film w telewizji. Niestety ja nie dotrwałam do końca, ponieważ w którymś momencie filmu po prostu usnęłam wtulona w ramię mojego blondyna...

Rozdział cały przegadany... Nawet nie sadziłam, że wyszło z tego tyle dialogu Xd Glosujcie i komentujcie jest mi bardzo miło widząc wasze komentarze i gwiazdki. A jak już spojrzę na wyświetlenia to jestem w szoku, że tyle osób widziało moje wypociny. Dziękuje wam za wszystko. Jest mi niezmiernie miło.
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam :*
Do następnego! :*

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz