Rozdział 33

215 32 4
                                    

-O mój boże.-szepnęłam i zaczęłam desperacko zakrywać swoje obnażone ciało rękami
-Co ty tu robisz?!-krzyknęłam spanikowana
-Stoję?-odpowiedział śmiejąc się pod nosem -Widzę, że przeszkodziłem w czymś. To może wpadnę później...
-Nie! Zostań stęskniłam się za tobą.
-Ja za tobą też.
Wtuliłam się mocno w ciało Will'a. Tak dawno go nie widziałam, bardzo za nim tęskniłam. Jego włosy już trochę odrosły, a na jego twarzy widniał kilkudniowy zarost. Za bardzo się nie zmienił, ale jest dziwnie blady i bardzo słabo wygląda. Martwię się o niego.
-Może ubrałabyś się?-warknął wściekły Luke zerkając przelotnie na mnie
-Tak. To dobry pomysł. Zaraz wracam.-powiedziałam speszona i pobiegłam szybko na górę przeskakując schody co dwa stopnie i o mało co nie przewracając się na schodach

Muszę podziękować Ashton'owi za to co zrobił. Dzięki niemu właśnie widzę się z przyjacielem i nie mam pojęcia jak mu to wynagrodzę. Jest niesamowity!

Nie byłam przekonana do tego by zostawić ich samych na dole. Wiem, że za sobą nie przepadają, a razem tworzą mieszankę wybuchową...

*Perspektywa Luke'a*

Było nam tak przyjemnie, tak dobrze, a ktoś to musiał zepsuć. Jak zwykle... Nie mogłem wytrzymać kiedy zobaczyłem w drzwiach tego całego chuja Will'a. Niby "przyjaciela " mojej dziewczyny. Jakim cudem on się tutaj znalazł?
-Mogę wejść?-zapytał obojętnie
-No...-mruknąłem i przepuściłem go niechętnie w drzwiach
Wszedł niepewnie w głąb pomieszczenia rozkładając się po pomieszczeniu
-Widzę, że w czymś przeszkodziłem.-powiedział
-Najwidoczniej.-mruknąłem zirytowany
-Tak w ogóle to ładny dom.
- No, cokolwiek...
Jego obecność wcale mnie nie zadowalała. Atmosfera, która panowała w tym pomieszczeniu była tak gęsta, że można było ją kroić nożem. Nic nie poradzę że nienawidzę tego faceta. Jest stanowczo za blisko mojej Alice. Tym bardziej sprowadzając go tu ściągamy tylko i wyłączne na siebie niebezpieczeństwo i problemy, a ich mamy już wystarczająco.

*Perspektywa Alice*

Zbiegłam szybko na dół i wtuliłam się w ciało przyjaciela. Spojrzałam ukradkiem na Luke'a, który patrzył na nas jakby chciał nas zabić. Nie było słów, które mogły opisać wściekłość mojego chłopaka. Luke, aż się gotował w środku. Odwrócił się jedynie na pięcie i pomaszerował w stronę tarasu.
-Opowiadaj co u ciebie i wytłumacz mi wreszcie dlaczego jesteś ze swoim porywaczem. O co w tym wszystkim chodzi do cholery?
-Chodź do sypialni. Tam możemy w spokoju porozmawiać.
Wyszliśmy do pomieszczenia. Opowiedziałam wszystko chłopakowi ze szczegółami. Nie ukrywał swojej złości i rozdrażnienia. Wcale nie podobało mu się to że jestem w związku z Luke'iem, ale co ja mogę na to poradzić? Kocham go i chce przy nim być. Nie ma takiej opcji bym go zostawiła. Jak to mówią "miłość nie wybiera" i tak jest w naszym przypadku.
-Jesteś stuknięta.-podsumował mnie Will
-No może trochę.-powiedziałam i zaśmiałam się cicho
-Trochę?- prychnął -To mało powiedziane dziewczyno. Ty na prawdę masz coś nie po kolei w tej swojej małej główce.-dokończył i poczochrał moje i tak rozczochrane włosy
-Ale o co ci konkretnie chodzi?
-Może o to, że zostałaś porwana, prawie zgwałcona, pobita, postrzelona. Mam wymieniać dalej?
-Will, wiem że to wszystko jest popieprzone i mi samej jest w to ciężko uwierzyć i to zrozumieć, że tak się stało.
-Ja nie mogę wytrzymać kiedy mówisz że go kochasz, że jest ci przy nim dobrze. To twój porywacz! On cię porwał do cholery!
-Luke mi pomaga, jest cały czas przy mnie, nie pozwala mnie skrzywdzić. On mnie chroni. Nie sądziłam że obdarzę go jakimś uczuciem, ale stało się. Kocham go o nie wyobrażam sobie bez niego dalszego życia. Jest dla mnie wszystkim. Jest całym moim popieprzonym światem. I ty jako mój najlepszy przyjaciel powinieneś to zaakceptować. Chcesz chyba żebym była szczęśliwa. Prawda? Żebym nie musiała się bać z dnia na dzień że więcej nie zobaczę świata który mnie otacza.
-Prawda.
-Więc po prostu to toleruj. Nie mówię że masz to zaakceptować, że masz zgodzić się na to wszystko po prostu to toleruj..
-Spróbuję, ale nic nie obiecuję.-mruknął
-Jesteś głodny?-zapytałam z lekkim uśmiechem na ustach wywołanym przez jego zgodę
-Trochę..
-To chodź zjemy coś!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie widziałam Luke'a przez cały dzień. Wiedziałam, że chłopakowi, nie pasuje jego obecność, ale do cholery to mój przyjaciel i musi to w końcu zaakceptować. Czy tego chce czy nie.
-Jestem egoistką.-powiedziałam kiedy siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy na różne tematy popijając przy tym herbatę z naszych kubków
-Dlaczego?-zapytał marszcząc brwi, tak że prawie się stykały ze sobą w prostą linię
-Nawet nie spytałam cie co u ciebie i jak ty się w ogóle czujesz... Myślę tylko o sobie.
-Nie prawda. Wcale tak nie jest. Musiałaś się po prostu wygadać. Każdy tak czasem ma. Czasem po prostu musimy wyrzucić z siebie tą całą frustrację. Wtedy jest nam po prostu lepiej na sercu.
-A więc co u ciebie?
-Wszystko w porządku. Nic nowego. Wszystko leci po staremu. Dalej tan sam nudny bar, nudne życie z tym wyjątkiem, że bez ciebie. Brakowało mi cię.
-Mi ciebie też brakowało, ale nie kłam mnie. Przecież widzę, że jesteś dziwnie blady i słaby. Co jest?
-To nie istotne. Nie ważne.
-Dla mnie jest bardzo ważne. Powiedz o co chodzi. Wiesz, że na mnie możesz zawsze polegać.
-Parę miesięcy temu byłem u lekarza.
-I?
-Miałem robioną tomografię. Lekarz mówi że to nic wielkiego, nic istotnego. Nie ma się czym przejmować.
-Jak to nic wielkiego?! Miałeś robiona tomografię! Tego badanie nie robi się od tak bez konkretnego powodu.
-To nic wielkiego. W każdym bądź razie nic czym trzeba się przejmować.- widać było ze ewidentnie kłamie
-Już nic nie rozumiem.
-Jestem chory.-rzekł po chwili wypuszczając głośno powietrze
-Co ci jest?-zapytałam i już można było usłyszeć że mój głos się łamie i lada moment z moich oczu poleci potok łez
-Alice, ja mam raka....

Rozdział koszmarny, krótki i smutny. Beznadzieja :'( Przepraszam was za tak słaby rozdział. :/ Ale nie mam jakoś weny. Mam małe problemy i tak jakoś wszystko jest dupy... Jestem bez życia. W sumie wcześniej też byłam bez życia, ale teraz jest jeszcze gorzej...
Przepraszam was. Mam ostatnio gorsze dni i to wpływa na styl mojego pisania. Przepraszam was bardzo.
Gwiazdki i komentarze miło widziane.
Jeszcze raz bardzo was przepraszam i mam nadzieję że ferie dobrze niektórym minęły a reszcie życzę miłych i udanych ferii. ;)

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz