Rozdział 27

300 41 5
                                    

*Perspektywa Alice*

-Co się stało maleńka?-zapytał -Wszyscy jesteście strasznie dziwni dzisiaj. Co się stało?-dokończył
-Muszę ci coś ważnego powiedzieć...  
Zaczęłam jeszcze bardziej płakać kiedy w mojej głowie powstał obraz wydarzeń sprzed kilku minut.
-Ej! Popatrz na mnie.-powiedział Luke, odsunął się ode mnie i podniósł delikatnie mój podbródek -Spokojne. Oddychaj ze mną. Wdech i wydech. Wdech i wydech.-poinstruował
Wpatrywałam się w jego spokojne i zatroskane oczy. Błękit jego oczu uspokajał mnie. Oddychałam razem z nim, dzięki czemu skupiłam się na tej czynności zapominając o wydarzeniach sprzed kilku chwil.
-Możesz mi powiedzieć co się dzieje? Tylko mi nie mów, że nic. Doskonale wiem, że coś przede mną ukrywasz.-powiedział spokojnie, kiedy uspokoiłam się
-Obiecujesz, że nie zdenerwujesz się i że mnie nie zostawisz?-zapytałam cicho
-Kocham cię. Nie mógłbym cię zostawić, jesteś dla mnie najważniejsza.-zapewnił mnie i ujął delikatnie moją dłoń, gładząc ją przy tym
-Tylko błagam nie zdenerwuj się.
-Powiedz mi wreszcie.
-No.. Bo..-mój głos ponownie zaczął się łamać, ale kiedy chłopak to dostrzegł od razu wzmocnił uścisk
-Spokojnie. Nie denerwuj się. Po prostu powiedz.-powiedział spokojnie, mimo to i tak wiedziałam, że będzie bardzo zły kiedy wyjawię mu całą prawdę
-Pamiętasz kiedy przyniosłeś mi ubrania do łazienki jak pierwszy raz tutaj nocowałam?-zapytałam
-Tak. Ale co to ma wspólnego?
-Daj mi dokończyć.-powiedziałam, chłopak kiwnął głową na zgodę bym kontynuowała
-Kiedy ty wyszedłeś to do łazienki wszedł Calum.
-Co!?-krzyknął
-Proszę, wysłuchał mnie.
-Przepraszam. Mów już ci nie przerywam.-ścisnął moja dłoń mocniej, widać było że chłopak się zezłościł, ale jeśli to co powiedziałam przed chwila tak go zezłościło to co będzie jak powiem mu o wszystkim...
-No i... Nie wiem jak to określić...
-Dobierał się do ciebie?-zapytał wkurzony
-Może to zbytnio przesadnie powiedziane. Po prostu wtedy ze mną rozmawiał. Bałam się, że coś mi zrobi. Nie chciałam ci o tym powiedzieć bo wiedziałam, że będziesz wściekły i teraz tego żałuję.
-Jak to teraz tego żałujesz?! Co on ci zrobił?!-krzyczał
-Proszę nie krzycz.-szepnęłam i starałam się odgonić łzy, które ponownie chciały wypłynąć
-Przepraszam. Mów dalej.
-Kiedyś zostałam sama w domu z Calum'em. Byłam wtedy w kuchni i tak jakby to powiedzieć tak jakby przystawiał się do mnie, ale uratował mnie Ashton. Ubłagałam go by nic ci nie mówił. Bałam się twojej reakcji.
-Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?!-warczał
-Daj mi dokończyć. Dzisiaj było najgorzej.
-Kiedy ty poszedłeś to położyłam się spać. Nie mogłam usnąć, ale w końcu udało mi się. Byłam w półśnie kiedy poczułam czyjeś usta na swoich. Myślałam, że to ty i że chcesz mnie obudzić, więc zaczęłam oddawać pocałunek. Powiedział coś i wtedy uświadomiłam sobie że to nie ty.-powiedziałam niepewnie
Luke siedział na łóżku i uważnie wsłuchiwał się w to co mówiłam. Był wściekły i widziałam to z jego oczu, które wręcz kipiały złością.
-Usiadł na mnie powodując ból i zaczął się do mnie dobierać. Myślałem że na prawdę mnie skrzywdzi. Próbowałam go z siebie zrzucić ale wszelkie próby mi nie wychodziły. Kiedy odpiął już swoje spadnie do pokoju na szczęście wpadł Ashton. Zrzucił go ze mnie i kazał mi o tym ci powiedzieć.-dokończyłam
-Czy ty kiedykolwiek zamierzałaś mi o tym powiedzieć?!-wywrzeszczał na mnie
-Luke.-szepnęłam i pozwoliłam łzą wypływać spod moich zamkniętych powiek, bałam się bardzo takiego Luke'a
-Co Luke?! Co Luke?! No powiedz!? Co!?
-Nie krzycz.
-Jak mam nie krzyczeć?! Jak mam kurwa nie krzyczeć?! Czy ty siebie słyszysz?!
-Przestań.
-Jak mam kurwa przestać?! Kiedy zamierzałaś mi o tym wszystkim powiedzieć?! Co?!
Nic mu nie odpowiedziałam. Byłam przerażona jego krzykami.
-No tak! Lepiej w ogóle nie powiedzieć mi o tym! A może ci się jeszcze podobało! Co!
-Przestań. Proszę.-szlochałam cicho 
-Przyznaj, że wolisz jego niż mnie. Chciałaś żeby to on cię pieprzył! Co?!
Słowa chłopaka bardzo mnie raniły. Nigdy wcześniej się tak do mnie nie zwracał. Zawsze był miły i opiekuńczy, a teraz zmienił się drastycznie. A może wcale się nie zmienił? Może tak na prawdę był taki cały czas tylko grał przede mną takiego dobrego bym mu zaufała? Jest teraz tak zły że może mnie uderzyć. A co jeśli na prawdę posunie się do tego? Zdawałam sobie z tego sprawę że będzie wściekły, ale przecież to nie moja wina. Ja na prawdę nie chciałam dotyku Calum'a.
Nagle do pokoju wpadł Ashton.
-Nie mogę już ciebie słuchać. Przestań na nią krzyczeć, to nie jest jej wina!-krzyknął zdenerwowany Ashton na Luke'a
-Nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy! O wszystkim wiedziałeś i mi nic nie powiedziałeś!
-To jest też moja sprawa, ale do kurwy spójrz na nią jest w szoku i na dodatek boi się ciebie!
-Teraz się boi?! Jakoś wcześniej się nie bała!?
-Luke...-zaczęłam, ale chłopak mi przerwał
-Zamknij się kurwa!-wrzasnął przybliżając się do mnie, a ja wystraszona odsunęłam się od niego jak najdalej ignorując ból który sobie zadałam
Ashton natychmiast zareagował przybliżając się do Hemmings'a i odepchnął go lekko ode mnie.
-Luke przestań! Masz prawo być zły, ale kurwa przestań na nią wrzeszczeć. Bała ci się powiedzieć prawdy bo wiedziała jak zareagujesz.-powiedział Ashton
-Bała się!? A teraz nagle się nie boi! Wszyscy mnie okłamaliście!-krzyczał wściekły blondyn
-Nie mieliśmy wyjścia. Wiem, to nie było fair w stosunku do ciebie. Musieliśmy!
-W dupie mam co musieliście a czego nie musieliście! Gdzie jest ten kutas?!
-Luke uspokój się.-powiedział Ashton już nie wiem który raz, a blondyn i tak nie słuchał
Ash położył ręce na jego barkach, ale Hemmings go odepchnął. Ashton zachwiał się, ale nie przewrócił się. Luke wykorzystał moment i wyszedł z pokoju zostawiając nas. Ash natychmiast wyszedł za nim z pokoju. A ja leżałam na łóżku zalewając się łzami. Miałam wyrzuty sumienia że okłamywałam chłopaka. A teraz boję się go historycznie. Wiem, że teraz Hemmings jest zdolny do wszystkiego. Słyszę z dołu różne krzyki, których nie jestem w stanie zrozumieć i słyszę dźwięk tłoczonego szkła. Wiem że chłopaki na pewno się szarpią, ale boję się że stanie się któremuś jakaś krzywda,a tego bym nie chciała. Po pół godzinie krzyki ustąpiły. W domu zapanowała absolutna cisza. Jedynie ja leżę dalej wylewając już tony łez. Ostatni głośny dźwięk jaki usłyszałam to dźwięk trzaskanych drzwi i warkot silnika samochodu. Nie mam pojęcia, która godzina, leżę i wylewam kolejne litry łez. Na dworze jest już ciemno. Nikt do mnie nie przyszedł, ani nikt się nie odezwał. Jest mi zarazem przykro i jest mi wstyd. Luke powiedział wiele przykrych słów, ale ja nie jestem bez winy. Okłamałam go. Ale co miałam zrobić?
-Ally?-usłyszałam cichy głos obok łóżka
-L-Luke?-wyjąkałam przestraszona
-Nie to ja Mike.-powiedział
-G-gdzie Luke?
-Nie bój się. Pojechał gdzieś samochodem, ale nie martw się. Pojechał za nim Ashton.
-A Calum?
-Wyszedł gdzieś.
-Nie wierz w słowa Luke'a. Był zły. Te przykre rzeczy, które powiedział to była nie prawda. Dobrze wiesz że tak nie myśli, a każdy może powiedzieć trochę za dużo pod wpływem złości.-powiedział i usiadł na łóżku
Byłam odwrócona do niego plecami. Sięgnął ręką  i włączył małą lampkę dzięki czemu do pokoju wpadło trochę światła.
-Wstań.-powiedział
-C-co?-chlipałam
-Usiądź po prostu na łóżku.
Wykonałam powoli jego polecenie. Usiadłam na łóżku i bawiłam się swoimi palcami.
-Popatrz na mnie.-rzekł i dotknął mojego podbródka
Z ociągnięciem wykonałam jego polecenie.
-Nie obwiniaj się. Wszystko się ułoży. I nie płacz już. Nienawidzę widzieć jak ty płaczesz.-powiedział
-Jak mam się nie obwiniać? Gdybym mu nie powiedziała...
-Kurwa Alice! Gdybyś mu o tym nie powiedziała pewnie już byś leżała zgwałcona przez Calum'a. I twoim zdaniem to byłoby lepsze od powiedzenia prawdy?
-Nie.
-No właśnie. To było oczywiste że Hemmings nie będzie skakał ze szczęścia, bo jego najlepszy kumpel dobierał się do jego dziewczyny.
-Wiem to, ale przecież on mi nie wybaczy.
-On cię bardzo kocha. Wybaczy ci. On już taki jest. Pogrzmi, pogrzmi i mu przejdzie.
-On tak strasznie krzyczał. Bałam się że mnie uderzy.
-Nie zrobiłby tego. Nigdy nie podniósł ręki na kobietę, a już na pewno nie na ciebie. Po prostu wściekł się i tyle.
-Co się stało tam na dole? Słyszałam że coś się rozbijało.
-Nie przejmuj się to tylko szklanki, które  zaczęły same latać. No może z małą pomocą Hemmings'a.
-Przepraszam
-Nie przepraszaj, to nie twoja wina.
-A rozmawiał z Calum'em?
-Dali sobie w twarz i tyle. Myśleliśmy że będzie ostrzej, ale jednak pozostało na wzajemnym ciosie w szczękę. A teraz zmieniamy temat i nie będziemy się dołowali! Już przestań o tym tak myśleć.
- Nie wiem czy dam radę..
-Jak to nie dasz rady. Nasza najsilniejsza mała dziewczynka nie da rady? Proszę cię... Nie jeden facet powinien  brać z ciebie przykład.
-To nie prawda.
-Prawda i nie waż mi się zaprzeczać maluszku!
-Nie nazywany mnie tak.
-Ojj.. dobrze maluszku.
-Michael!
-Widzę że humor poprawił się! To świetnie! A teraz idziemy coś zjeść!-zanim zdążyłam zaprotestować, byłam już niesiona przez zielono-włosego
-Michael! Postaw mnie natychmiast!-krzyknęłam rozbawiona
-Nie zamierzam!-odkrzyknął rozbawiony
-Pożałujesz! Przysięgam że jak wyzdrowieje to się zemszczę!
-O mamo! Ona będzie chciała się zemścić! Już się boję!
-Nienawidzę cię!
-Wiem że mnie uwielbiasz!
Posadził mnie na kanapie i włączył mi telewizor.
-Żeby ci się nie nudziło.-powiedział i uśmiechnął się szeroko
-Pff..-prychnęłam na jego słowa
Mike wyszedł z salonu. Z kuchni dochodziły różne odgłosy. Od stukania garnkami po odgłos smażenia czegoś. W słuchałam się w wiadomości. Już nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałam wiadomości. Prezenterka mówiła o jakimś wypadku na autostradzie. Niedługo po zakończeniu dziennika wieczornego do pokoju wszedł Mike z omletem na talerzu.
-Mike, ale na nie jestem głodna.-powiedziałam cicho
-Alice musisz zjeść. Tyle ile możesz, ale zjedz coś.-powiedział
-Na prawdę  dziękuję, ale ja na prawdę nie jestem głodna.
-To nie wchodzi w grę. Masz coś zjeść inaczej stąd nie wyjdziesz.
-Uparciuch.
-Nie taki jak ty.-rzekł i rozsiadł się na przeciwko mnie
Mike cały czas wpatrywał się we mnie, kiedy jadłam. Jedzenie z trudem przechodziło mi przez gardło. Odsunęłam od siebie talerz po paru gryzach, ale kontynuowałam jedzenie kiedy zobaczyłam wściekły wzrok zielono-włosego. W końcu byłam zmuszona zjeść wszystko co znajdowało się na talerzu.
-Widzisz jak ładnie zjadłaś wszystko. A mówiłaś że nie byłaś głodna.-powiedział i wstał ze swojego miejsca
-Zmusiłeś mnie do zjedzenia.-powiedziałam z wyrzutem-Przez was będę gruba.
-To na pewno ci nie grozi.-powiedział i sięgnął po talerz leżący na mahoniowym stoliku
W ty momencie drzwi wejściowe otworzyły się i stanął w nich Calum. Od razu się spięłam i wpatrywałam się w niego ze strachem jakbym zobaczyła ducha. Mike przybliżył się do mnie i położył swoją dużą dłoń na moim ramieniu. Pogładził je w celu uspokojenia mnie, ale ten gest wcale mnie nie uspokoił. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej zaczęłam się bać. Cal spojrzał na mnie i nic nie powiedział. Minął nas i wszedł do siebie do pokoju. Mike odprowadził go wzrokiem, a kiedy drzwi się zamknęły dopiero ruszył się z miejsca.
-Nie zostawiaj mnie.-krzyknęłam cicho
-Idę tylko zanieść talerz. Na spacer się nie wybieram.-powiedział i wyszedł na chwilę z pomieszczenia
-To na co masz ochotę?-zapytał kiedy usiadł na kanapie
-Jestem zmęczona. Chcę spać.-powiedziałam smutno
-W takim razie zaniosę cię.-rzekł i zaniósł mnie do pokoju
-Idź spać. To był długi dzień. Nie przejmuj się już tym wszystkim.-powiedział cicho
-Łatwo mówić.-powiedziałam
-Idź spać. Odpocznij. Potrzebujesz odpoczynku.
Mike wstał z łóżka na którym siedział i zgasił światło.
-Mike?-spytałam
-Tak?-odpowiedział
-Mógłbyś zostać na noc. Boję się.-powiedziałam zgodnie  prawdą
-Jasne zaraz wrócę. Będę spać na kanapie, wiec nie masz się czym przejmować. Jesteś bezpieczna.-powiedział
-Dzięki Michael.  Jesteś wielki i kochany!
-No wiem...
-I na dodatek skromny.
-To też wiem. A teraz idź spać. Dobranoc.
-Dobranoc Mike.
Kręciłam się prawie przez całą noc. Martwiłam się o Luke'a i o Ashton'a. Do tej pory nie wrócili. Mike spal smacznie kręcąc się na kanapie. Wiem że na pewno było mu nie wygodnie, ale dzięki niemu czułam się trochę bezpieczniej. Ale i tak bez Luke'a to nie było to samo. Była już 4.30 a ich wciąż nie było. Mike mówił że nie wie kiedy wrócą. Byłam wykończona. Prawie całą noc nie spalam. Tak bardzo się o nich martwiłam.


To się porobiło... Komentujcie i gwiazdkujcie. ;-) Pozdrawiam :* Mam w planach zrobić maraton w święta, ale nie jestem pewna co do tego pomysłu w 100%, więc jak możecie do dajcie mi znać czy chcecie go :) I od razu zaznaczam że nawet jeśli ktoś napisze że go chce to nie obiecuję że pojawi się :*


Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz