Rozdział 17

397 39 6
                                    

-AA... To o to chodzi.-powiedział głośno się śmiejąc
-Co jest niby w tym śmiesznego?-zapytałam lekko podirytowana
-Bo się strasznie czerwienisz. Wstydzisz się?
-Nie!-skłamałam
-To dlaczego jesteś cała czerwona?
-Taka uroda!
-Dobry wykręt. Masz szczęście, że pomyślałem o tym wcześniej. W łazience na górze jest wszystko co potrzebne. Znajdziesz je wysoko w szafce.
-Dzięki.
-Nie ma za co. O! Ubierz się ładnie bo idziemy dzisiaj na imprezę.
-Zaraz! Co! Na jaką imprezę!?Po pierwsze przecież sam mówiłeś, że nie wolno mi jest wychodzić. A teraz mówisz, że wychodzimy na imprezę! A po drugie z tym ubiorem to sugerujesz coś?! Chcesz coś przez to powiedzieć?
-Kochanie nie unoś się tak. Nie wolno ci wychodzić samej i w miejsca gdzie nie ma dużo ludzi. A w tak tłoczonym klubie można się spokojnie poruszać. A jeśli chodzi o ubranie to źle to odebrałaś. Po prostu chce żebyś założyła coś ładnego.
-Doskonale zrozumiałam. I wiesz co? Pieprz się!
Wyszłam z kuchni i szybkim krokiem poszłam do łazienki. Załatwiłam wszystkie potrzeby i poszłam do pokoju.
-Za godzinę wychodzimy.-powiedział Luke
-Może ty, ale ja zostaję.-warknęłam
-Dalej się złościsz?
-Wyobraź sobie że tak!
-Daj spokój! Idziesz na tę cholerną imprezę czy chcesz czy nie. Tylko użyj tych twoich mazideł by zamaskować tego siniaka na policzku.
-Wkurwiasz mnie.
-Zrób chociaż raz to o co cię proszę!
-Nigdy!
-Teraz to ty mnie wkurwiasz!
-Miło mi.
-Czy to jest twoja taktyka?
-O czym ty bredzisz?
-O tym że chcesz mnie zdenerwować i sprowokować do tego byśmy nie poszli. Ale nie moja droga Alice my pójdziemy.
-Jesteś pojebany! Nigdzie nie idę.
-Pójdziesz chociażby miałbym cię zabrać tam siłą!
-Niedoczekanie twoje!
-A chcesz się przekonać!?
-Ej! Uspokójcie się! Zaraz się pozabijacie! O co chodzi?-powiedział zdezorientowany Derek, który wszedł do pokoju
-On chce mnie zabrać na imprezę.-powiedziałam naburmuszona
-To chyba dobrze...-rzekł Derek
-Jak ja twoim zdaniem mam iść na imprezę z połamanymi żebrami?
-Jakoś ci nie doskwierają. Szczególnie wczorajszej nocy.-warknął Luke i uśmiechnął się cwaniacko
Od razu spuściłam wzrok na podłogę i poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce.
On mnie tak cholernie denerwuje! Pewnie przez to, że mam okres...
Na twarzy Derek'a można było zobaczyć jak pojawia się uśmiech rozbawienia.
-Alice proszę idź ubierz się jakoś na tę imprezę. Należy ci się jakieś wyjście do ludzi, a nie ciągłe siedzenie w jednym miejscu. Przecież możesz od tego oszaleć. No dalej.. Nie daj się namawiać. No chodź. Proszę?-rzekł Derek z miną zbitego pieska
-Niech ci będzie.- mruknęłam pod nosem unosząc wzrok na blondyna, który zaciskał ręce w pięści ze zdenerwowania
-Świetnie. Za godzinę wychodzimy.-powiedział i odszedł do swojej sypialni
-Mnie tak nie posłuchałaś.-mruknął wciąż zły blondyn
Jego ciało było napięte. Sama jego postawa przerażała. Dopiero teraz dotarł do mnie fakt, że Luke jest wściekły. Nawet przez moment pomyślałam, że mógłby zrobić mi krzywdę.
-Bo on mnie poprosił. W przeciwieństwie do ciebie.-powiedziałam cicho i poszłam do mojego pokoju
Niestety, ale muszę iść na tę cholerną imprezę. Nie zamierzam się tam nie wiadomo jak stroić. Przejrzałam szafę i mój wybór padł na biały top, skórzaną, czarną kurtkę, czarne rurki z przecięciami na kolanach do tego na nogi założyłam najzwyklejsze trampki. Mój makijaż był bardzo minimalistyczny. Nałożyłam podkład, nałożyłam na, niektóre miejsca korektor by zniwelować wszelakie niedoskonałości, potem przypudrowałam twarz by się nie świecić, zrobiłam kreski na oczach pierwszy raz wyszły mi idealnie, a na koniec nałożyłam zwykły bezbarwny błyszczyk na usta. Przejrzałam się w lustrze i sama stwierdziłam, że nie wyglądam tragicznie. Mogłabym się bardziej postarać, ale ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić w tamtym momencie to wychodzenie na jakąś głupią imprezę. Nie lubiłam imprez. Smród alkoholu, pomieszany z papierosami i spoconymi ciałami. Już nie wspomnę o chodzeniu do toalety.
-Gotowa?-zapytał Luke i przyjrzał mi się uważnie
-Tak.-mruknęłam pod nosem
-Ładnie wyglądasz.-na jego usta wdarł się lekki uśmiech
-Sugerujesz coś?
-Jezu dziewczyno! To nie miało żadnego podtekstu!
-Przepraszam. Dobrze wiem, że bez makijażu żaden facet na mnie nie spojrzy.-opuściła wzrok na podłogę usilnie się w nią wpatrując
-Kurwa. Czy ty siebie słyszysz? Jesteś piękna bez makijażu jak i w nim. Nie potrzebujesz tego wszystkiego. A ci faceci którzy nie zwracali na ciebie uwagi to nie byli ciebie warci. Jesteś najpiękniejszą i najbardziej naturalną osobą jaką poznałem. Kocham cię. Po prostu kocham cię.-Luke złapał moją twarz w swoje dłonie
Po całym monologu złączył nasze usta w pocałunku. Kiedy oderwaliśmy się od siebie to Luke przejechał językiem po swojej wardze.
-Błyszczyk?-zapytał
-Błyszczyk.-odpowiedziałam
-To co idziemy?
-Heh... Idziemy.
Złapał za moja dłoń i splótł nasze palce razem. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta Luke'a. Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Strasznie dekoncentrowała mnie dłoń chłopaka umieszczona na moim udzie. Luke zostawił auto na dużym parkingu. Wyszedł z auta i otworzył mi drzwi zresztą jak zwykle to czynił. Splótł nasze palce razem i pociągnął mnie w stronę klubu. Muzykę było już słychać na ulicy przed klubem. Kiedy zobaczyłam ogromną kolejkę przed klubem to zwątpiłam, że szybko go opuścimy. Luke podszedł do jednego z ochroniarzy i szepnął mu coś na ucho. Ten natychmiast zrobił przejście wpuszczając nas do środka. Luke przybliżył mnie do siebie.
-Trzymaj się mnie. Tu nie jest zbyt bezpiecznie. Szczególnie dla prześlicznej brunetki na, którą każdy facet w tym pomieszczeniu ślini się na jej widok.-wykrzyczał mi do ucha usiłując przekrzyczeć muzykę
Obdarowałam go niepewnym spojrzeniem, a on pochylił się nade mną i cmoknął mnie w czoło. Jego ręka oplotła mnie w pasie i ruszyliśmy w stronę kanap. Usiedliśmy na jednej z nich i od razu znalazła się kelnerka. Luke zamówił dla siebie wodę, dla mnie jakiegoś drinka, którego nie znałam.
-Nie chce.-krzyknęłam mu do ucha
-Dla rozluźnienia.-odkrzyknął
-Jestem rozluźniona.
-Jakiś tego nie widzę.
Nie odezwałam się do niego, ponieważ nie chciałam wzbudzać kłótni. Po pewnym czasie przyszedł jakiś chłopak i szepnął coś do Luke'a a ten skinął tylko głową.
-Przyjdzie tutaj mój znajomy bo musimy pogadać. Nie masz nic przeciwko?- krzyknął mi do ucha
-Nie! No skądże!-powiedziałam z irytacją i sarkazmem w głosie
-Nie złość się mi też to nie pasuje.
-To dlaczego się zgodziłeś?
-Nie miałem wyjścia.
-Zawsze jest jakieś wyjście.
Nasza konwersacja została przerwana przez grubego rudego mężczyznę z długą brodą. Wyglądał naprawdę obleśnie.
-Miło cię widzieć Hemmings! O widzę, że masz nową towarzyszkę. Kochanie zdradzisz mi swoje imię?
-Nie.-odparłam oschłym tonem
Nie zamierzam być tego wieczoru miła. Ani trochę.
-Uuu.. Ma pazurki. Hemmings nie przyciąłeś ich?-zapytał rozbawiony
-To nie twój interes. Czego chcesz?- powiedział zirytowany Luke
Wiedziałam że nie miał najmniejszej ochoty z nim rozmawiać.
-Mam pewien interes. Jest pewien gość którego...-powiedział mężczyzna
-Już się tym nie zajmuję.-warknął Luke
-To przez tą dziwkę?
Zatkało mnie. Dlaczego on mnie tak nazwał? Przecież nic nie zrobiłam...
-Uważaj na słowa!-warknął Luke
Poczułam lekki ból na moim udzie spowodowany uciskiem chłopaka. Jego palce uciskały moją skórę. Złapałam rękę chłopaka dając mu do zrozumienia, że sprawia mi ból, ale on nawet nie zwrócił uwagi na mój gest.
-No co!? Przecież tak wygląda!-krzyknął nieznajomy
-Rozmowę uważam za zakończoną. Wynoś się.-warknął Luke
Słowa mężczyzny naprawdę mnie dotknęły. Zawsze miałam kompleksy. Wagi, wzrostu i innych. A on tylko mi o nich przypomniał.
-Pójdę jeśli będę chciał. A ty mała co powiesz na numerek?
Skrzywiłam się na jego słowa i posłałam Luke'owi przestraszone spojrzenie
Luke uniósł rękę do góry i pomachał ochroniarzowi. Ten natychmiast zabrał od nas rudego i wyprowadził go w kierunku drzwi.
-Naprawdę wyglądam jak dziwka?-zapytała zmartwiona
-Nawet o tym nie myśl. Nie nie wyglądasz jak dziwka. Nie przejmuj się on jest po prostu palantem.
-Naprawdę?
-Uwierz mi.
-Luke?
-Hmm?
-Po co my tu w ogóle przyjechaliśmy?
-By się trochę zabawić. Potrzeba nam tego.
-Tylko we dwoje?
-No właśnie. Tego ci nie powiedziałem.
-Czego?
-Bo...
Już nie dokończył ponieważ usłyszałam głosy za naszymi plecami.
-Siema stary!-krzyknął nie znajomy chłopak
Jego włosy były koloru niebieskiego, za jego plecami stało jeszcze dwóch chłopaków.
-Alice to jest Mike, tamten to Ashton, a on to Calum.-Luke wskazał kolejno na chłopaków
-Panowie to jest Alice.-rzekł dumnie Luke
-Hej.-mruknęłam trochę zawstydzona
-Cześć mała!-krzyknął Mike i przytulił mnie
Byłam tak zaskoczona jego gestem, że nawet nie zauważyłam, że pozostała dwójka uczyniła to samo. Usiedliśmy na kanapach. Na przeciwko mnie, Luke'a i Ashton'a usiedli Mike i Calum. Dłoń Luke'a cały czas gładził moje udo. Ale całe szczęście już nie wbijał w nie swoich długich palców.
Luke jak i pozostali chłopcy byli pogrążeni w ożywionej rozmowie, a ja mogłam w spokoju przyjrzeć się każdemu z osobna. Calum miał ciemniejszy odcień skóry. Mike miał kolorowe włosy przez co wyglądał dość interesująco, a Ashton miał słodkie dołeczki w policzkach. Na początku myślałam, że ich nie będę wstanie odróżnić, ale jakoś zapamiętałam ich. Siedziałam tam pochłonięta własnymi myślami i nie słuchałam rozmowy chłopaków. Nawet nie poczułam jak ktoś mną lekko szarpnął.
-Alice wszystko w porządku?-zapytał zmartwiony Luke
-Tak. Przepraszam zamyśliłam się.-mruknęłam cicho pod nosem i zaczęłam się bawić palcami
-Na pewno?
-Tak. Wszystko w porządku.
Posłałam mu lekki uśmiech by się nie martwił.
-Muszę do toalety.-szepnęłam Luke'owi na ucho
-Tylko uważaj na siebie.-powiedział i wypuścił mnie bym mogła wyjść
Poszłam w stronę toalet pewnym krokiem. Weszła do środka i do mojego nosa dotarł zapach moczu i papierosów. Łazienka nie była zbyt czysta. Lustro które wisiało na ścianie było pęknięte i czymś ubrudzone. Kabiny zamiast koloru bieli przybrały już kolor beżu. Z obrzydzeniem weszła do jednej z nich i załatwiłam swoje potrzeby. Przed wyjściem sprawdziłam swoje odbicie czy aby na pewno nie widać tego wielkiego siniaka na policzku. Na szczęście nie musiałam poprawiać makijażu. Wyszłam z toalety , ale na moje nieszczęście wpadła na tors jakiegoś chłopaka. Złapał mnie mocno za ręce i wepchnął z powrotem do łazienki. Wystraszona jego gwałtownym zachowaniem próbowała go odepchnąć ale on był zbyt silny. Nieznajomy popchnął mnie na ścianę, złapał mnie za moje nadgarstki i umieścił je nad głową po czym przyciągnął mnie bardzo mocno do ściany. Moje starania nie miały sensu by wyrwać się z żelaznego uścisku były marne. Był zbyt silny. Na dodatek górował nade mną wzrostem.
-Przygotuj się maleńka. Już nie długo, a wrócisz do tatusia. Zabawa się zaczyna.-szepnął mi do ucha, a ja poczułam jego obrzydliwy oddech przez co zrobiło mi się niedobrze
-Już niedługo.-dokończył i przywarł swoimi ustami do moich
To był najobrzydliwszy pocałunek w moim życiu. Jego smak był okropny. Do oczu cisnęły mi się łzy, ale starała się je odepchnąć. Nagle mój napastnik odsunął się ode mnie i wyszedł z pomieszczenia. Moje serce biło jak oszalałe, ręce trzęsły się niemiłosiernie i na dodatek łzy paliły moje powieki. Byłam cholernie przerażona i roztrzęsiona. Wyszłam z łazienki i myślałam, że zaraz upadnę. Moje nogi były jak z waty. Podeszłam do stolika chwiejnym krokiem i stanęła na wprost śmiejących się chłopaków. Luke posłał mi szczery uśmiech, ale kiedy spojrzał mi w oczy to on od razu znikł.
-Możemy wrócić do domu?-zapytałam dygoczącym głosem który starałam się zamaskować by brzmieć jak najbardziej naturalnie
-Co się stało?-Luke wstał i podszedł do mnie dotykając mojego policzka i lekko go przy tym po gładził
-Możemy wrócić?
-Powiedz mi lepiej co się stało. Przecież widzę. Trzęsiesz się jak mały piesek.
-Jak byłam w łazience i już chciałam z niej wyjść to jakich chłopak wepchnął mnie z powrotem i przywarł mnie do ściany.
-Czy on ci coś zrobił?
-Nie, ale groził mi.
-Co mówił i jak wyglądał.
-Powiedział że wrócę do mojego ojca. Ja nie chce do niego wracać. Proszę nie pozwól mnie zabrać.
-Nikt cię nie zabierze. Nie pozwolę na to. Jak on wyglądał?
-Nie wiem. Nie zdążyła się mu przyjrzeć. A po za tym miał kaptur na głowie.
-Dobrze. Już wszystko w porządku. Nie martw się. Będzie dobrze. Ashton zabierze cię do domu.
-A ty nie możesz?
-Muszę coś załatwić, ale nie przejmuje się w domu jest Derek, więc będziesz bezpieczna. A ja wrócę później.
-Uważaj na siebie.
-Zawsze uważam.
-Chodź.-powiedział Ashton i pociągnął mnie lekko za nadgarstek w stronę wyjścia. Szliśmy dość długo przez parking, ponieważ Ashton zaparkował na samym jego końcu. Otworzył drzwi pasarzera bym mogła wsiąść. Drogę do domu pokonywaliśmy w ciszy. Nie wiem czemu ale strasznie się wstydziłam chłopaków. Nie wiedziałam o czym mam z nimi niby rozmawiać.
Z dnia na dzień coraz bardziej zaczynam wątpić w to że jestem bezpieczna. Ojciec i tak mnie znajdzie, więc nie wiem czy jest sens dalej się ukrywać. Stanie się to czy tego chce czy nie. To wszystko już mnie wyniszcza od środka. Chciałabym móc usnąć i nie martwić się jakie problemy przyjdą następnego dnia. To już nie ma sensu.
Nawet nie wiem kiedy, a znajdowaliśmy się na podjeździe. W domu były zgaszone światła. Dziwne przecież Derek miał być w domu. A może już śpi... Sama nie wiem.
Ashton przepuścił mnie w drzwiach jak na dżentelmena przystało i weszliśmy do środka.
-Korki wywaliło.-powiedział Ashton kiedy próbował włączyć światło
Kiedy kierowaliśmy się w głąb pomieszczenia to na mój niefart pośliznęłam się na czymś mokrym, ale na szczęście nie spotkałam się z podłogą, ponieważ chłopak złapał mnie w pasie i nie pozwolił mi na upadek. Kiedy Ashton zaświecił latarką z telefonu na podłogę to wtedy z moich ust wydobył się głośny pisk.

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz