Rozdział 8

652 55 5
                                    

*Perspektywa Luke'a*
Zdążyłem złapać ją w ramiona zanim upadła. Była taka spokojna kiedy była nieprzytomna, wyglądała tak uroczo... Wziąłem ją delikatnie na ręce i zaniosłem do sypialni, po czym położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Odgarnąłem jej brązowe kosmyki, które opadły na jej twarz zasłaniając ją. Piękne rysy twarzy, zgrabne ciało... Była po prostu idealna. Taka piękna, niewinna. Chwilę nad nią stałem i przyglądałem się. Była po prostu cudowna... Na pewno wystraszyła się mnie kiedy weszła do tego przeklętego pokoju. Widziałem w jej pięknych zielonych oczach przerażenie, ale nie zabiłem tego faceta. Delikatnie dałem mu do zrozumienia, że nie rusza się mojej dziewczyny. Co prawda nie była jeszcze moja, ale mam taką nadzieję, że się ją stanie. Zrobiło mi się jej szkoda kiedy dowiedziałem się co jej "nieżyjący" ojciec zamierza zrobić... Zobaczyłem jej zdjęcie i ścisnęło mi serce na samą myśl co miało ją czekać. Chciałem działać, pomóc jej jakoś. Porwanie było najodpowiedniejszą opcją. Dlatego skończyłem u jej ojca pracę. Zamknąłem tamten rozdział, ale wiem że konsekwencje przyjdą nie długo. Będę musiał powiedzieć jej prawdę, problem w tym, że nie wiem jak i czy to nie będzie za dużo dla niej. Trzeba przyznać, że jej dzisiejsze wyznanie trochę mnie zaskoczyło, nie spodziewałem się, że coś do mnie czuje. Zawsze sprawiała wrażenie małej, przerażonej dziewczynki, która boi się wszystkiego. To trochę zmieniło się po wczorajszym incydencie. Kiedy zobaczyłem Franka, który leży na niej i ją dotyka, coś we mnie pękło, miałem ochotę zajebać go za to. Zawsze taki był, jak widział dziewczynę to wariował. Jedyna rzecz jaka mu wtedy przychodziła na myśl to łóżko i nic więcej. Kiedy chłopaki zabrali Franka i zobaczyłem jej zapłakaną twarz i jej ciało, które się trzęsło ze strachu chciało mi się płakać. Odpiąłem jej te kajdanki i przytuliłem ją. Była taka drobna. Od tamtego momentu pragną ją przytulać, całować, po prostu kochać... Wyszedłem z domu. Moje myśli krążyły tylko wokół Alice. Stanąłem opierając się o drzwi i odpalając papierosa. Robiłem kółka z dymu, gdy poczułem wibrację telefonu, ale to nie dzwonił mój telefon tylko Alice. Znowu dzwonił ten Will. Dzwonił już 71 raz. Ciekawe kim jest dla Alice. Chłopakiem? Ale przecież zerwała z Harry'm ponieważ ją zdradził. Brat? Przecież ona nie ma brata. Chociaż kto wie, po tym jak jej nieżyjący ojciec  jednak żyje to nie wiadomo co już jest prawdą. Muszę jej powiedzieć prawdę, jaka ona by nie była ale musi być to prawda.Nawet mam już na to pewien plan. Skończyłam palić i wszedłem do domu. Była już 1.00 więc pora chyba iść spać. Umyłem się i położyłem się w łóżku z Alice. Ale tym razem jej nie przytulałem. Nie chciałem by zareagowała jak wcześniej...

*Perspektywa Alice*
Obudziłam się rano i nie pamiętałam co się stało. Obróciłam głowę i zobaczyłam śpiącego Luke'a. Miał otwarte usta i sapał przez sen. Wyglądał tak uroczo, tak słodko...
Wyprostowałam się i starałam się przypomnieć co się stało. I właśnie do mnie dotarło. Leżę w jednym łóżku z mordercą. Byłam sparaliżowana ze strachu, ale gdyby chciał mnie skrzywdzić to chyba już bym nie żyła. A co jeśli chce mnie wykończyć psychicznie. Zacisnęłam z całej siły prześcieradło i wpatrywałam się w jego twarz.
-Aż tak ci się podobam?-zapytał Luke z wielkim uśmiechem na twarzy
Kiedy usłyszałam jego głos od razu zacisnęłam prześcieradło. Nic nie odpowiedziałam. Dalej byłam przerażona.
-Boisz się mnie?-zapytał podpierając się na łokciu i wpatrując się w moje oczy
-Zabiłeś go.-powiedziałam z odwagą w głosie
-Aż tak źle o mnie myślisz?
-Jak można zabić drugiego człowieka?
-Nie zabiłem go. I nie myśl o mnie jak o najgorszym potworze! Jak chcesz to mogę ci pokazać co potrafię. I nie będą to miłe rzeczy.-warknął, po czym wstał gwałtownie z łóżka i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. 

Czy on mi właśnie groził? Przestraszyłam się nie na żarty. On jest nieprzewidywalny. Już z nim nie wytrzymuje. Leżałam na łóżku i starałam się odgonić wszelkie myśli, które po niej krążyły, aż w końcu usnęłam. Obudziło mnie lekkie szarpanie za ramię. 

-Alice wstawaj!- mówił Luke

-Co?-powiedziałam zaspana

-Masz ubrania i idź się wykąpać. Mam dla ciebie niespodziankę.-rozkazał

Patrzyłam się na niego jak na debila. O co mu chodzi z tą niespodzianką? Chce mnie zabić? 

-Spokojnie. Nie bój się. Nic Ci nie zrobię.- powiedział widząc moją reakcję i wyszedł z pokoju

Skierowałam się do łazienki i wzięłam długi prysznic. Wytarłam się i założyłam ciuchy Luke'a. Dziwne zawsze daje mi bokserki i jakąś koszulkę, a teraz dostałam długie dresy. Stanęłam przed lustrem i byłam w szoku. Pod moimi oczami znajdowały się sińce ze zmęczenia i moje oczy były lekko zaczerwienione od długiego płakania. Wyglądałam jak nieszczęście. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. W salonie siedział Luke i wpatrywał się w telewizor, ale kiedy usłyszał kroki jego wzrok od razu spoczął na mnie.

-Gotowa?-zapytał wyłączając telewizor

-Na co?-zapytałam zdezorientowana

-Na niespodziankę. Jak to na co?

-Co masz na myśli?

-Zobaczysz. Gdybym ci powiedział nie byłaby to niespodzianka. I nie nie myśl że zrobię ci jakąś krzywdę. 

-Czemu mówisz że tak myślę.

-Kochanie widać to po twoich oczach. Uśmiech może mówić wszystko, ale oczy one nigdy nie nauczą się kłamać, a jesteś dość złą kłamczuchą.

Prychnęłam na jego słowa.

-Chodź.-rzekł wyciągając do mnie rękę

Delikatnie ujęłam jego dłoń i poszłam razem z nim.

-Ubierz buty. Wychodzimy na zewnątrz.-zabrzmiał jego głos

Spojrzałam na niego osłupiała. 

-No już! Zakładaj.- ponaglał mnie

Wykonałam jego prośbę i Luke złapał mnie za rękę i otworzył drzwi. Owiał mnie przyjemny podmuch wiatru. Tak dawno nie byłam na zewnątrz. Wykonałam głęboki wdech kiedy byliśmy już na podjeździe wdychając świeże leśne powietrze.  Nie myliłam się byliśmy gdzieś w lesie. Na podjeździe stał  samochód zapewne Luke'a. Dom, a raczej chata był wykonana z drewna i posiadała śliczną werandę. Ta chata była prześliczna. Luke pociągnął mnie w stronę lasu, a ja zaprotestowałam.

-Nie bój się. Nic Ci nie zrobię. Zaufaj mi.-powiedział wpatrując mi się głęboko w oczy

Pokiwałam tylko głową i poszłam dalej z nim. Szliśmy dość długo, co chwil potykałam się o korzenie. W pewnym momencie prawie się przewróciłam, ale w porę złapał mnie Luke i przytrzymał. Staliśmy wtedy chwilę wpatrując się w oczy. Przeszedł mnie pewien impuls by go pocałować, ale na szczęście w porę się opamiętała. Szliśmy jeszcze chwilę, aż moim oczom ukazał się pewien obraz...

Mam i kolejny rozdział. :) Taki mały bonus związany z tym, że moja książka ma już ponad 500 odsłon. dziękuję wam za to. :* I oczywiście mam nadzieję że będzie ich więcej. ;) 

Pozdrawiam i całuję. :*  

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz