Rozdział 31 cz.2

236 32 5
                                    

W związku z ty że wam się udało, wstawiam rozdział :)

*Perspektywa Alice*

-Kurwa.-zaklął chłopak- Ale jak? Przecież zabezpieczaliśmy się!
Z moich oczu od razu poleciały łzy pokazujące moją słabość. Nie mogę być teraz w ciąży. Mam nadzieję, że jest to mały psikus od losu i tak na prawdę na chwilę będę miała okres.
-Przecież to nie możliwe!-Krzyczał blondyn- Ty nie możesz być w ciąży!-wrzeszczał
O nie. Luke znowu się bardzo denerwuje. A ja takiego Luke'a się boję. Nigdy nic dobrego nie wynika z jego nerwów, a na dodatek jeszcze bardzo krzyczy na mnie.
-Wiem.-szepnęłam wystraszona i zamknęłam oczy
-Kurwa!-zaklął po raz setny- Ubieraj się. Jedziemy do apteki.-warknął i wyszedł z łazienki zostawiając mnie tam samą
Zeszłam powoli na dół. Bałam się jechać z  nim jednym autem. Założyłam swoje stare, ale bardzo wygodne trampki na stopy i wyszłam powoli z domu. Luke już czekał w samochodzie. Z wyrazu jego twarzy można było jasno odczytać że jest wściekły i gdyby mógł to zabijałby wzrokiem. W ustach miał papierosa, który był już do połowy wypalony. Otworzyłam drzwi samochodu i wsiadłam do niego. Jeszcze nie zdążyłam zapiąć pasów, a Luke wyjechał z piskiem opon. Blondyn miał mocno zaciśnięte ręce na kierownicy, aż pobielały mu kostki.
-Jesteś bardzo zły?-zapytałam i skarciłam się w myślach za takie głupie pytanie
No brawo Alice za kreatywnosć! Nie wcale nie jest zły!
-Nie! Wcale nie jestem zły! Możemy nie dożyć następnego dnia ponieważ twój ojciec chce nas zabić i ty na dodatek możesz być w ciąży!-wykrzyczał mi to prosto w twarz
Wzdrygnęłam się na ton jego głosu i automatycznie zamknęłam się w sobie. Zamknęłam oczy i starałam się wyobrazić że wcale nie jedziemy tylko leżymy sobie razem na kanapie i Luke nie jest wściekły.
Jechaliśmy dalej w ciszy. Zamknęłam się w sobie przez co bałam się odezwać. Milczenie było chyba jedyną dobrą opcją. Jedynie wyginałam boleśnie swoje palce w różne strony, by chociaż zająć sobie czas.
-Przepraszam.-usłyszałam dość głośne westchnięcie chłopaka- Nie chciałem cię wystraszyć. Przepraszam, po prostu przerosło mnie to. Nie mogę uwierzyć w to, że mogę być ojcem. Nie wierzę w to że mogę nim być tak wcześnie...
-Nie chcesz go?-spytałam otwarcie zerkając ukradkiem na niego
-To nie tak...
-Doskonale wiem jak, po prostu nie chcesz go, ale wiesz co? Nie ma takiej opcji bym go usunęła!
-Boże! Dziewczyno! Nawet przez chwilę nie pomyślałem o tym by je usunąć! Nie ukrywam, nie podoba mi się to że możesz być w ciąży... Nie ma co tak panikować, może tylko okres ci się spóźnia...
-Nigdy mi się nie spóźniał...
-No wiesz... Zawsze musi być ten pierwszy raz...- na te słowa obdarzyłam chłopaka morderczym spojrzeniem
-Tylko żartowałem!-zawołał unosząc ręce w geście poddania się
-Ręce na kierownicę idioto!-krzyknęłam spanikowana, jeszcze tego byłoby mało gdyby chłopak spowodował wypadek
-Kochanie spokojnie, jestem świetnym kierowcą.
-W to nie wątpię, ale chcę jeszcze trochę pożyć. Tym bardziej, że mogę nosić nasze dziecko w brzuchu.
-Jeśli to prawda to damy mu to co najlepsze. Będziemy trzymać go zdała od tego wszystkiego i będziemy go chronić.
-Wiem Luke, wiem... Ale przecież my nie damy rady.
-Damy radę. Na początku będzie ciężko, ale damy z siebie wszystko. Jednak mam taką nadzieję, że to tylko głupi chichot losu...
-Na też mam taką nadzieję.
Jechaliśmy dalej dyskutując na jakieś głupie tematy. Luke cały czas był skupiony na drodze. Podjechał pod aptekę i wszedł ze mną do budynku trzymając mnie za rękę. Nasze palce były splecione w żelaznym uścisku tak, że żadna osoba nie byłaby wstanie ich rozdzielić.
-Dzień dobry.-powiedziała usmiechnięta eksedientka
Miała długie blond włosy sięgające jej chyba do bioder. Jej oczy były koloru ciepłego karmelu. Miała pełne usta i mały zadarty nos.Ogólnie cała była bardzo drobna.
-W czym mogę pomóc?-spytała przesłodzonym głosem
-Em.. Potrzebuję testu ciążowego.-powiedziałam lekko speszona
-Jakiej firmy?
-Nie wiem. Taki żeby był dobry i sprawdzony.
-Coś się znajdzie.

W końcu siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy w ciszy. Wzięłam cztery te testy. Nie mogłam polegać na jednym. Przecież to tylko test może on pokazać nie właściwy wynik, ale cztery testy powinny być odpowiednim zabezpieczeniem. Moja głupota jest czasem bezgraniczna.
Dotarliśmy do domu,a ja natychmiast uciekłam do łazienki. Zamknęłam się w niej i zrobiłam pierwszy test. Myślałam, że moje serce wyskoczył mi z piersi kiedy czekałam na wynik.
-Błagam jedna kreska.-szepnęłam do siebie przerażona
Nigdy w boga nie wierzyłam, ale w tamtym momencie nawet modliłam się o tą cholerna jedną kreskę. Przecież my nie damy sobie rady z dzieckiem. Luke jest tylko mim chłopakiem, nie narzeczonym, nawet nie mężem... Nie wiem czy tak naprawdę mnie kocha czy tylko chce mnie chronić. Co prawda zawsze powtarza że mnie kocha, ale życie już mnie tyle nauczyło, że nie warto wierzyć w każde słowo ludzi...
Odetchnęłam głęboko kiedy na pierwszym teście pojawiła się jedna kreska. Zaraz a co jeśli test wykazał błędny wynik?
Od razu zrobiłam następny test, który wykazał negatywny wynik. Odetchnęłam głęboko i starałam się uspokoić swój nie równy puls i rozdygotane serce. Wyszłam w końcu z tej cholernej łazienki.
-I co?!-krzyknął przerażony Luke, który natychmiast znalazł się przy mnie
-Nie jestem w ciąży.-zapewniłam z wielkim uśmiechem na ustach
-Na prawdę? Dobrze sprawdziłaś?
-Tak. Na 100% nie ma obawy że mogę być w ciąży.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę że w końcu dostaniesz okres!-zamknął mnie szczelnie w swoich masywnych ramionach
-Ją też się cieszę.-odwzajemniłam jego uścisk

Witajcie ;-) Rozdział krótki wiem, więc bardzo was przepraszam, ale nie mam obecnie weny :/ Jednak liczę na to że moje wypociny w jakimś stopniu spodobają się wam ;-)

Gwiazdki i komentarze by mi bardzo pomogły. :) 

Pozdrawiam :*



Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz