Rozdział 40

139 20 0
                                    

-Idę zrobić śniadanie. Chcesz coś konkretnego?
-Mogą być te naleśniki.
-To się cieszę....

Zeszłam powoli na dół, wchodząc do kuchni, w której zastałam Calum'a. Nie powiem, spięłam się lekko widząc jego czuprynę. Był odwrócony do mnie plecami, siedział na krześle czytając poranną gazetę,popijając co jakiś czas kawę ze swojego kubka. Stanęłam w progu i przyglądałam się sylwetce chłopaka, aż w końcu postawiłam niepewny krok i weszłam do pomieszczenia.
-Cześć.-powiedziałam skrępowana i zaczęłam szykować potrzebne produkty na zrobienie śniadania
-Cześć.-powiedział i uśmiechnął się lekko -Jak się czujesz?-zapytał
-Dobrze Dziękuje. A ty?-spytałam nerwowo zakładając kosmyk włosów za ucho, stojąc tyłem do niego
Boisz się mnie.-bardziej stwierdził niż zapytał wstając ze swojego miejsca i podchodząc powoli do mnie
Automatycznie spięłam się jeszcze bardziej. Nie chciałam ponownie przechodzić wydarzeń sprzed kilku tygodni. Jedynym moim pocieszeniem był blondyn, który na pewno zabiłby Calum'a gdyby chociaż próbował zbliżyć się bliżej do mnie.
Odwróciłam się niepewnie do niego mocniej napierając ciałem na szafki.
-Mógłbyś się odsunąć?-zapytałam spanikowana
-Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć, nie miałem nic złego na myśli.-powiedział szybko i od razu zatrzymał się w miejscu -A więc boisz się mnie.-zapytał wpatrując się intensywnie w moje oczy
Z całych sił walczyłam ze sobą by nie odwrócić wzroku. W chory sposób jego wzrok był niepokojący, z całą pewnością mogę spodziewać się wszystkiego po chłopaku.
-A jak myślisz?-odparłam już trochę odważniej
-Spieprzyłem, wiem. Ale na prawdę nie musisz się mnie obawiać, nie chce zrobić ci krzywdy.
-Wiem, ale mimo to nie licz, ze od tak zapomnę o całej sprawie.
-Wybacz mi, ja na prawdę nie chciałem ci tego zrobić.
-Cal ja już ci to wybaczyłam, ale nie licz że wszystko od razu będzie jak dawniej. Potrzebuję na to czasu.
-Wiem, masz go ile tylko zechcesz. Nie będę naciskał.
-Dziękuje. Gdyby...-już nie dokończyłam ponieważ do pomieszczenia wszedł Luke
Spojrzał na nas po czy szybko znalazł się tuż przy moim boku.
-Co tu się dzieje?-warknął i oplótł mnie ramieniem w talii patrząc gniewnie na szatyna
-Tylko...-zaczął Calum, ale nie dane było mu dokończyć ponieważ Luke od razu mu przerwał
-Nie ciebie kurwa pytałem.-wycedził przez zaciśnięte zęby, a więc dowiem się łaskawie?
-Jest okey. Nic...
-Nie kłam! Przecież widzę, nie rób ze mnie idioty.
-Wszystko w porządku.-zapewniłam gładząc delikatnie jego policzek -Jest okey. A tak po za tym to nie robię z ciebie idioty, ty sam czasami robisz go z siebie, bez niczyjej pomocy-dodałam, by rozładować to napięcie i wpatrując się w jego błękitne tęczówki
-Alice mówi prawdę.-potwierdził Calum, a Luke jedynie zgromił go wzrokiem. Gdyby jego wzrok mógł zabijać to Cal leżały już martwy na podłodze.
-Na prawdę czy znowu mnie kłamiesz?-zakpił ignorując moje wcześniejsze słowa
-Luke...-jęknęłam przeciągle -Nie mam ochoty na kłótnie z tobą i na dodatek rano kiedy wszyscy jeszcze śpią.
-Powiedzmy że ci wierze.
-Och... Dziękuje za poświęcenie.-zakpiłam tym razem ja
-Zostawię was samych.-powiedział Cal i wyszedł pośpiesznie z pomieszczenia
-Mógłbyś być milszy.-skarciłam go, wbijając przy tym jajko do miski uważając by nie wpadły do niej skorupki.
-A ty mniej uparta i zawzięta.-odparł i miałam już wlewać mleko do miski, kiedy zostało mi ono odebrane
Luke trzymał karton przy ustach pijąc jego zawartość duszkiem
-Tyle razy ci powtarzałam.-zaczęłam
-Nie pij z gwinta, tak wiem.-odpowiedział uśmiechając się lekko
-To dlaczego to robisz?
-Bo lubię.-wzruszył ramionami
-Jesteś czasem okropny.
-Ale takiego mnie kochasz.
-Skąd ta pewność?
-Po prostu to wiem.-pocałował mnie szybko w policzek -Zawołaj mnie jak skończysz!-krzyknął wychodząc z kuchni
No i zostałam sama. W końcu wlałam mleko do miski i wsypałam trochę cukru, po czym zaczęłam wszystko wyrabiać trzepaczką. Wyjęłam patelnię z szafki i zaczęłam robić okrągłe placki. Smażenie zajęło mi trochę czasu. Przez ten okres wszyscy zdążyli już wstać, po czym czekali z niecierpliwością na śniadanie. Jak zwykle zrobiłem zdecydowanie za dużo ciasta, ale dzięki temu starczy tego dla wszystkich. Usiedliśmy wszyscy razem do stołu, podczas posiłku nie opuszczała nas rozmowa i pozytywny nastrój, który nam się udzielił.
Po skończonym posiłku wszyscy się rozeszli, a jedynie ja z moim chłopakiem zostaliśmy w kuchni by posprzątać cały bałagan. Ja zmywałam, a Luke podawał mi naczynia i je potem wycierał.
-Nie podoba mi się to.-powiedział w pewnym momencie chłopak
-Co masz na myśli?-zapytałam zerkając przelotnie na niego
-Chodzi o Calum'a.
-Musimy mu pomóc
-Nic nie musimy.
-Luke, błagam nie zaczynaj znowu.
-Czyli ja zaczynam? No tak jestem tylko problemem w tym domu.
-Luke, o czym ty znowu pieprzysz?
-O tym że cała wina jest zwalana na mnie, a to on próbował cię zgwałcić.
-Przesadzasz.
-No tak, ja zawsze przesadzam, to po co w ogóle jesteś ze mną?
-Bo cię kocham debilu.-złapałam jego policzki mokrymi dłońmi i przyciągnęła go do siebie by złączyć nasze usta razem
Nasze wargi delikatnie ocierały się o siebie, tworząc jedność. Chłopak nie przyspieszał, ani nie pogłębiał pocałunku, pozwolił mu być delikatnym i zmysłowym. W którymś momencie mój wzrost zaczął doskwierać blondynowi, więc złapał mnie za pośladki i posadził mnie na blacie. Dzięki temu nasz twarze były na mniej więcej tym samym poziomie. Jego ręce delikatnie masowały moje odkryte uda, a moje ręce zarzucone na karku niebieskookiego delikatnie masowały skórę jego głowy, przez co chłopak mruczał niczym kot.
-Nie przestawaj.-zaskomlał kiedy chciałam go od siebie odsunąć -To takie przyjemne.-dodał
-Widać i słychać --zaśmiałam się cicho
W końcu oderwaliśmy się od siebie,ale dalej staliśmy blisko siebie. Nasze nosy stykały się ze sobą, a nasze oczy toczyły walkę na spojrzenie.
-Kocham cię.--powiedziałam i cmoknęłam go w usta
-Ja ciebie też.-odpowiedział po czyli złapał mnie w taki i zsadził mnie z blatu
Chłopak miał już odejść kiedy go złapałam za nadgarstek. Luke od razu odwrócił się do mnie przodem i spojrzał na mnie z góry.
Przesunęłam się bliżej chłopaka i objęłam go w pasie tuląc się do jego klatki piersiowej.
Od razu złapał mnie w tali i jeszcze mocniej przytulił do siebie.
-Kocham cię bardzo.-powiedział smutno
-Ja ciebie też.


Rozdział do bani, czyli nic nowego przez ostatnie czasy... :/ Związku z czym przepraszam was za to :) 

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz