Rozdział 10

592 56 25
                                    

Obudziło mnie lekkie szarpnięcie za ramię. Wstałam gwałtownie odsuwając się na skraj łóżka.
-Spokojnie. Wszystko w porządku.-powiedział Luke
-Przepraszam. Wystraszyłam się.-odpowiedziałam dochodząc do siebie
-Chodź zrobiłem nam obiad. A raczej kolację. Wstawaj.
-Już zaraz idę.
-No chodź. Czekam na dole.
-Dobra zaraz przyjdę.
Poleżałam chwilę i w końcu zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Nie wierze własnym oczom. Na stole stał kurczak z ryżem i jakąś sałatką do tego czerwone wino. Stół by nakryty białym obrusem, na nim był rozstawiony świecznik z zapalonymi świeczkami, czerwone róże stały w wazonie.
-Wpadłem na pomysł, że jednak możemy mieć pierwszą randkę.-powiedział nerwowo pocierając szyję
Przyjrzałam się Luke'owi. Był ubrany w czarna bluzkę do tego czarne poprzecierane rurki. Wyglądał naprawdę jakby szedł na randkę. A ja? Bluzka i spodnie Luke'a. Wyglądałam jak kopciuszek, ale kopciuszek później wyglądał jak księżniczka... Miałam nadzieję, że ze mną też tak się stanie.
-Nie przejmuj się wyglądem.-powiedział, chyba wyczuł moje złe samopoczucie
-Dobry pomysł z tą kolacja. Jestem głodna.
Odsunął mi krzesło, a ja na nim usiadłam. Od razu zabraliśmy się za jedzenie. Posiłek spożywaliśmy w ciszy. Kiedy skończyliśmy Luke zaproponował otworzenie wina. Wypiłam łyk i zaczęłam sprzątać ze stołu.
-Daj spokój. Później posprzątamy.-powiedział Luke
-Zrobię to teraz. Będę miała czas później.
-Uparciuch.
Szturchnęłam Luke'a w ramię, na co on udawał że umiera.
-Bardzo śmieszne.-skwitowałam
Na co on tylko się uśmiechnął i pomógł mi sprzątać i zmywać. Kiedy wszystko było już posprzątane, poszliśmy do salonu. Luke przeskakiwał z kanału na kanał szukając jakiegoś fajnego filmu. Ja w tym czasie patrzyłam na zdjęcia w pokoju. Szczególnie jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. Na zdjęciu znajdował się zielonooki szatyn bardzo podobny do Luke'a.
-To mój brat.-powiedział Luke stojąc tuż na mną
Szybko się odwróciłam wystraszona jego zachowaniem. Nawet nie wiedziałam, że podszedł do mnie i wyłączył telewizor.
-Spokojnie.-powiedział marszcząc brwi przez moją reakcję
-Jestem spokojna tylko ty mnie wystraszyłeś. Pojawiasz się jak duch i znikasz jak duch.
-A może jestem duchem?
-Ta..
-Patrz tam w ciemności...-wskazał w głąb nie oświetlonego korytarza
-Przestań!
-Co boisz się?
-Nie!
-No to tam...
-Proszę przestań.
-Mówiłaś że się nie boisz.
-Kłamałam! Zadowolony?!
-Kochanie nie ma się czego bać. To tylko ciemność.
-W ciemności kryją się wszystkie potwory, zmory... Ciemność to zła rzecz. Można powiedzieć że człowiek wysłała wszystkie złe wspomnienia do takiej ciemności, no ale niestety one czasem wracają do tej jasnej strony, w której mamy te dobre wspomnienia, psując nasze samopoczucie i życie.
-Łał... Skąd takie wywody?
-Chciałam kiedyś studiować psychologię. Wiesz... Czasami zastanawiam się jakby to było się nie urodzić, albo to wszystko skończyć.
-Przestań tak mówić.
-Mówię prawdę. Może jakbym skończyła życie byłoby lepiej?
Nagle Luke złapał mnie w pasie i odwrócił w swoją stronę. Złapał moją twarz w swoje dłonie i zmusił mnie bym patrzyła w jego oczy.
-Nie. Nie byłoby lepiej gdybyś skończyła życie. Człowiek czasami nie ma wpływu na to co się dzieje wokół nas i musi się niestety z tym pogodzić. I nie chcę słyszeć Cię mówiącą więcej o tym. Dobrze?
-Dobrze.-szepnęłam po pewnym momencie
Po chwili nasze usta z łączyły się w namiętnym pocałunku. Całowaliśmy się długo, aż do momentu kiedy Luke zaczął prowadzić nas na kanapę w salonie. Położył nas na sofie i zaczął błądzić rękoma po moim ciele. Problem w tym, że tego nie chciałam. Próbowałam go zrzucić z siebie, ale on był jak w transie. Nie zwracał żadnej uwagi na moje protesty i szarpanie.
-Luke! Przestań! Ja nie chcę!-krzyczałam przez łzy
-Luke! Błagam! Przestań!-próbowałam dalej krzyczeć
W końcu jego ręką wylądowała na moich ustach, by mnie uciszyć i zaczął całować moją szyję. Moją sytuacja z minuty na minutę pogarszała się raptownie. Luke wcale nie zwracał uwagi na moje cierpienie i łzy które wylewały się lutrami z moich oczu. W pewnym momencie jego ręka ześliznęła się trochę z moich ust. Wykorzystałam okazję i ugryzłam go z całej siły w dłoń. Cicho zaklął i zwolnił uścisk, przez co wyrwałam mu się i uciekłam do łazienki. Szybko zamknęłam drzwi i osunęłam się na sam skraj łazienki.
-Alice! Wyjdź! Proszę! Ja nie chciałem! Nie bój się mnie! Alice bardzo Cię przepraszam!-krzyczał Luke dobijając się do drzwi łazienki
W tamtym momencie jedyne o czym myślałam i pragnęła to wrócić do domu i do normalnego życia. Bez porwania przez Luke'a, bez ciągłego strachu, cierpienia, a szczególnie bez ogólnego problemu jakim jest Luke. Co ją robię! Przecież on mnie porwał, a ja powiedziałam, że go kocham! -Dlaczego taka jestem!? Zawsze zakochuje się w niewłaściwej osobie! Najpierw Harry, potem Luke, a już nie liczę tych pierwszych moich miłości. Cały mój świat jest do dupy! Nie! To nie świat jest do dupy! Tylko to ja! Bo jestem taka głupia! W ogóle jak mogłam zakochać się w osobie, którą znam kilka dni i na dodatek wyznałam jej miłość! Jestem taka głupia!
Luke cały czas dobija się do drzwi przepraszając mnie i błagając o wyjście. Ale ja tego nie robię. Nie po tym co zrobiłby. On by mnie zgwałcił i nie patrzyłby na moje cierpienie. Luke po pewnym czasie ustąpił i w domu zapanowała cisza. Mimo to nie wyszłam z łazienki. Nie mogę mu ufać. Nie mogę nikomu ufać. Byłam już tak zaspana, że usnęłam na kafelkach.
W nocy co chwilę się budziłam bo było mi zimno. Rozłożyłam ręczniki na podłodze i przykryłam się nimi, ale to prawie nic nie dało. Dalej marzłam.
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do łazienki. Cała drżałam z zimna i karciłam się w myślach za mój głupi pomysł. Mogłam przecież uciec do jakiegoś pokoju. Ale nie. Ja oczywiście musiałam wybrać łazienkę. Siedziałam skulona przy wannie i biłam się z własnymi myślami kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Szybko wstałam i podbiegłam do okna. Samochód z podjazdu odpalił i ruszył przed siebie. Otworzyłam drzwi i wyszłam niepewnie z łazienki. Nic, cisza. Pierwsze kroki skierowałam do kuchni. Bardzo chciało mi się pić i byłam bardzo głodna. Musiałam pogrzebać w szafkach w celu znalezienia szklanki. A to akurat nie było trudne ponieważ szafki były prawie puste. Znalazłam w jednej jakieś przedterminowe płatki, parę garnków, talerzy... W końcu wyjęłam szklankę, odkręciłam wodę i nalałam ją do szklanki. Odwróciłam się i moje serce zamarło...

Mam nadzieję że się podoba rozdział. ;-) Piszcie czy jest sens kontynuować dalej to opowiadanie, ponieważ mam wrażenie że nikt nie czyta tych moich wypocin. ;-) Pozdrawiam :*


Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz